Pierwszy raz odkąd przyjechałam do akademii miałam jazdę razem z Ryanem.
Byłam tym bardzo podekscytowana, bo tak naprawdę nie widziałam nigdy
jak jeździ. Dzisiaj mieliśmy trening skokowy razem z panią Elizabeth.
Oprócz mnie i Ryana jeździł z nami też Caleb i dwójka innych uczniów nie
interesująca mnie ani trochę. Całą swoją uwagę poświęciłam Ryan’owi i
oczywiście Riwer’owi. Chłopak pierwszy skakał parkury ustawione przez
wymagającą trenerkę i przyznam szczerze, że wywarł na mnie ogromne
wrażenie. Kiedy na niego patrzyłam serce biło mi sto razy mocniej. Z
mojej zadumy wyrwał mnie Riwer oraz moja kolej przejazdu. Parkur składał
się z 5 przeszkód: 3 stacjonat 100cm i 2 okserów po 110cm. Od razu po
poleceniu nauczycielki ruszyłam, skoczyłam cały parkur z drobnymi
błędami, ale za to najlepszym czasem. Wiadomo trening czyni mistrza.
Byłam bardzo dumna z Riwer’a z jazdy na jazdę coraz bardziej pozytywnie
mnie zaskakiwał. Po moim przejeździe reszta uczniów powtarzała to samo
co ja. Na koniec Ryan z Calebem okazali się najlepsi. Dostali pochwały i
widać było że czuli duży respekt, nie dziwie im się.
Po skończonej jeździe rozsiodływaliśmy konie chyba z godzinę śmiejąc się
przy tym i dobrze się bawiąc. Byliśmy trochę za głośni i parę razy
zwrócono nam uwagę, ale mieliśmy to gdzieś. Wypaliliśmy przy okazji
chyba z dwie paczki fajek. Kiedy Caleb i reszta osób zostawiła nas
samych ciśnienie wzrosło. Ryan zbliżył się do mnie i objął mnie w pasie.
Zaczęliśmy się namiętnie całować kiedy ktoś nam przeszkodził...
<Ryan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)