poniedziałek, 18 czerwca 2018

Od Charlesa C.D Naomi

Gniady wałach kroczył, a raczej człapał za mną, idąc jak na skazanie. Zaśmiałem się delikatnie pod nosem i ruszyłem żwawszym krokiem, aby mój dzisiejszy wierzchowiec również się nieco rozchmurzył. Nie przewidziałem jednak faktu, że gniadosz przejdzie do wyższego chodu. Empire, mimo silnego szarpnięcia za wodze, nie reagował, więc byłem zmuszony wykonać gwałtowny skręt. Rumak, poślizgnął się na kostce i stanął, jak wryty, lekko zdenerwowany pogładziłem go po chrapach. Nie zwracając uwagi na moją towarzyszkę, weszliśmy na wolny, otwarty plac skokowy. Rozwinąłem strzemiona, dopiąłem popręg o jedną dziurkę z każdej strony. Zebrałem wodze nieco mocniej i włożyłem nogę w lewe strzemię, ze stoickim spokojem, odbiłem się od podłoża i miękko usiadłem w siedzisku skokowego siodła, które było doskonale dopasowane do końskiego grzbietu. Blondynka również spoczęła na grzbiecie ciemnego gniadosza, poprawiła wodze i subtelnie przycisnęła łydki do końskich boków. Ogierek, skupiony i wydawałoby się, że chętny do pracy, ruszył spokojnie naprzód. Ruszyłem w innym kierunku, by nie przeszkadzać sobie i Naomi w jeździe. Szczurzy, okazał się koniem dość energicznym, silnie idącym do przodu, lecz nie był tym, który wpisywał się do wierzchowców pędzących. Ignorowałem każde bryknięcia, spięcia czy próby buntu wałacha, który próbował wkraść się w hierarchii powyżej mnie. Nie należałem do osób, które pozwalają koniu "wejść sobie na głowę", a wręcz przeciwnie. Uważałem, że każdy rumak, powinien być położonym daleko poniżej nas ogniwem stada. Nie chodzi o to, żeby nas się bał, chodzi o zdrowy respekt, który daje więcej możliwości w pracy z koniem. Gniadosz szedł na niskim ustawieniu, czuć było, jak chętnie angażuje zad do pracy. Znalazł swoje miejsce w dole, co bardzo mnie cieszyło, a wręcz napawało dumą. Stopniowo zacząłem wdrażać w trening drągi, które były pokonywane aktywnie, na koniu skupionym, chętnym do dalszej pracy. Najazdy były wykonywane z gładkością, bez żadnych slalomów, które miały wybronić Szczurzego od podstawionego mu zadania. Kątem oka zerknąłem na Naomi, która akurat zaliczyła małe nieporozumienie z młodszym koniem, który właśnie nisko zadębował. Po chwili jednak, blondynka ponownie wróciła do pracy, jakby nic przed chwilą się nie wydarzyło. Z tego co udało mi się zauważyć, ogierek opierał się na kontakcie, szedł mocno do przodu, porządnie wkraczając zadnimi nogami pod kłodę. Zacząłem przygotowywać konia do zagalopowania na lewo. Delikatnie wykonałem półparadę zewnętrzną wodzą, cofnąłem łydkę i wykonałem przyzwoite zagalopowanie. Wałach "usiadł" na zadzie i było doskonale widać jego pracujące mięśnie. Piana toczyła się z pyska gniadego rumaka. Przechodząc do kłusa, poklepałem wilgotną od potu szyję, w geście pochwalenia i zmieniłem stronę po przekątnej. Zagalopowanie na prawo, było już delikatnie bardziej chaotyczne, ponieważ Empire chciał rwać do przodu, a ja mu na to nie pozwoliłem. Koń zaczął się lekko mówiąc pieklić i oddawać z zadu, kładąc uszy po sobie i obierając sobie za cel - pozbycie się mnie z własnego grzbietu. Na wolcie, Empiryk uspokoił się i dał sobą swobodnie powodować, wykorzystując dobrą odległość, pokonałem niskiego krzyżaka. Wałach skakał płynnie, bez żadnego przyspieszenia, lecz było czuć w jego skoku siłę i dobrze wypracowaną technikę.
Krzyżak został pokonany jeszcze po kilka razy na każdą stronę. Blondynka również zaczęła skakać, lecz jej skoki były zdecydowanie pełniejsze gracji i spokoju, którego mi w pewnych momentach zabrakło. Uznając, że swoją jazdę już skończyłem, odszedłem w kąt ujeżdżalni. Podciągnąłem strzemiona i poluzowałem popręg, by po chwili ruszyć w stronę wyjścia. Chwilowo jednak zatrzymałem się przy ogrodzeniu, by spokojnie obejrzeć przejechanie mini parkuru, który składał się z trzech stacjonat, które na oko nie były wyższe niż siedemdziesiąt centymetrów, jednego małego krzyżaka i wyższego oksera, który sięgnął być może i równego metra.
Nastolatka pochwaliła ogiera i zsiadła, wykonując po tym przynależne jej obowiązki.
- Całkiem niezły przejazd. - powiedziałem chłodno. Słowa te przeszły przez mojego gardło z niemałą trudnością.

Naomka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)