sobota, 16 czerwca 2018

Od Davida do Esmeraldy

Stałem przed stajnią i odpaliłem papierosa, Lucyfer zniknął mi z oczu, więc uznałem,że zapewne coś zwęszył i po prostu poszedł sobie połazić. Zgasiłem peta i napiłem się wody, ostatnio chyba zbyt często sięga po tytoń, bo zaczyna mnie strasznie suszyć w gardle.
- Może byś się na elektryki przestawił, szkoda zdrowia.
- Zabawne ... doprawdy to moje zdrowie.
- Jestem Esmeralda, ty zapewne jesteś ten nowy, co miał przyjechać, ukrywasz się czy coś, bo Cię wcześniej nie widziałam.
- David, miło mi...wiesz, nie miałem jeszcze jazd, trochę potrwało, zanim mnie przydzielono do grupy, wiec częściej byłem w mieście niż tutaj, jak nie mam dyżuru w stajni, to się idzie zanudzić tu na śmierć.
- No tak, typowy mieszczuch.
- Troszkę.
- Masz jazdy dziś ?
- Na całe szczęście wsiadam wieczorem na Paris mam trening z Jamesem
- To spoko myślę, że Ci się spodoba
- Oby
Usłyszałem szczekanie, a potem ktoś zaczął krzyczeć, odruchowo ruszyłem w tamtym kierunku a Esmeralda ze mną. Naszym oczom ukazało się rozwalone ogrodzenie mój szczęśliwy pies ganiający konie, które właśnie postanowiły, że sobie uciekną, bo czemu nie.
- Nie stój tak, trzeba je złapać, bo jak wbiegną w las, to w życiu ich nie złapiemy. W stajni jest na pewno Melania, mam nadzieje, że dobrze jeździsz na oklep.

Pobiegłem do stajni, złapałem ogłowie klaczy i od razu założyłem, nie było czasu ogarniać konia, więc wskoczyłem i ruszyłem przed stajnie, już po chwili dziewczyna była obok mnie.
- Musimy je wyprzedzić i zagonić na pastwisko dzwoniłam do koleżanki, weźmie chłopaków, aby nam pomogli i naprawili ogrodzenie. Przytaknąłem i ruszyliśmy ...

<Esmeralda>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)