niedziela, 17 czerwca 2018

Od Davida C.D Esmeraldy

Po złapaniu koni odprowadziłem klacz do boksu, po czym poszedłem zobaczyć, co było powodem ucieczki koni. Lucyfer zdyszany przybiegł do mnie i zadowolony z siebie. Nie to nie jego sprawka zawsze był grzeczny i nie ganiał koni, to nie on był odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Ruszyłem na pastwisko i odpaliłem papierosa, po czym dokładnie się przyjrzałem ogrodzeniu.
- Proszę, ktoś tu był i musiał je wypuścić celowo, co za idiota zostawia po sobie narzędzia i ślady przy ogrodzeniu.- Wziąłem się za naprawę usterki, po czym sprawdziłem, czy prąd działa. Ruszyłem do Akademii, odpalając kolejny papieros i natknąłem się na Esmeraldę chcącą sprawdzić moje umiejętności.
- Okey to za ile ?
- Za pół godzinki? Pasuje Ci ?
- Spoko, mam wiadomość może kiepska ktoś prawdopodobnie celowo wypuścił konie.
- Skąd wiesz ?
- Sprawca zostawił dowody piła obcęgi, aby przerwać drut a no i nabój hukowy, który spłoszył konie.
- Detektyw z Ciebie.
- Po prostu bywam spostrzegawczy, ale nie wiem, kto to mógł być
- Ja też nie wiem ... nie mamy chyba wrogów.
Wzruszyłem tylko ramionami, po czym udałem się do pokoju, aby napić się wody i przebrać w strój do jazdy. O umówionej godzinie stałem już przed stajnią i kończyłem palić kiedy przyszła Esma.
- O jesteś na czas - stwierdziła
- Nawet przed czasem, chciałem spokojnie zapalić dobra co mam brać ?
- Paris widzimy się zaraz na parkurze.
Przytaknąłem i udałem się po sprzęt dla klaczy oraz po szczotki, ostrożnie wszedłem do jej boksu i wyprowadziłem, aby ją wyczyścić i osiodłać, po czym wsiadłem i ruszyłem spokojnym stępem na parkur.
- Gotowy rozstępuj ją porządnie.
Dałem jej łydkę, aby nieco żwawiej szła i delikatnie złapałem kontakt, aby wiedziała, że zaczynamy pracę. Po kilku minutach wzmocniłem kontakt i ruszyłem kłusem. Robiąc wolty i pół wolty w wysiadywanym oraz kręcąc ósemki od czasu do czasu, by koń się nie nudził i skupił.
- Dobra zagalopuj.
Usiadłem w siodło, dałem łydkę i ruszyła.
- Zła noga !
Szybka lotna zmiana nogi i już było dobrze.
- Kieruj się na ten okser mały - wskazała Esma.
Ruszyłem więc na niego, po czym dałem łydkę. by klacz skoczyła, skakała wysoko z zapasem i nieco dziwnie jak dla mnie lekko pociągnąłem ją za pysk niespecjalnie i od razu przeszła do kłusa.
- Jeszcze raz !
Ruszyłem galopem, pilnując, aby poszła na dobrą nogę, teraz już wiedziałem mniej więcej, jak mam się przygotować i jak skacze, więc nakierowałem ją na przeszkodę, dałem łydkę i gdy ta się wybiła, oddałem jej wodzę, by jej nie szarpnąć, gdy wylądowała, znowu złapałem kontakt, zmieniłem kierunek i nogę, po czym najechałem na szereg.
- Okey dobra starczy na razie stępuj
- Okey

<Esmeralda>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)