czwartek, 14 czerwca 2018

Od Naomi C.D Charlesa

- Jak chcesz palić, to... to nie w stajni - wyrzuciłam, mrożąc blondyna wzrokiem, co nie bynajmniej nie odnosiło żadnych skutków.
- Stoi zaledwie kilka koni.
Burknęłam coś cicho pod nosem, chłopak najwyraźniej uznał swój tryumf i znowu się zaśmiał. Spojrzałam na niego zrezygnowana i w końcu wskazałam na papierosa, opierając się o drewnianą ścianę:
- To chociaż mogę?
Jego spojrzenie było godne największego zdziwienia.W końcu odrzekł wymijająco, wypuszczając dym:
- Palenie zabija.
- To dlaczego palisz?
Nie odpowiedział, tylko podniósł kąciki ust. Wystawił w moją stronę rękę z papierosem, którego drżącą dłonią przyłożyłam do ust. Zaciągnęłam się nikotyną, odczuwając coś gorzkiego i bolesnego w płucach, a ostrego w gardle. Nie mogąc uwierzyć, co robię, stwierdziłam, że to jednak, o boże, wciągające. Wypuściłam dym, zaciągając się po raz kolejny.
- Palisz?
- Popalam - ostrożnie oddałam przedmiot Charlesowi. Przez chwilę panowało milczenie, przerwane przez szybkie, głośne odgłosy kroków po stajennej posadzce. Bez wątpienia należały do pani Rose, toteż drgnęłam przerażona, w panice badając wzrokiem otoczenie. Ewentualnych kryjówek jednak nie znalazłam, ucieczka nie miała sensu, oparłam się o ścianę z przekonaniem bezbronności i czekałam na zrujnowanie mi reputacji. Wtedy jakieś (dobre zakamuflowane, hmm) drzwi otworzyły się i coś wciągnęło mnie do środka z niskim pomrukiem znanego mi już głosu. Na szczęście, wejście zatrzasnęło się tuż przed dostojnym przejściem właścicielki akademii.
- Ktoś tu palił, czuję dym! - warknęła głośno. Widocznie jednak nie w smak było jej szukać sprawcy, bo za chwilę dźwięki stukania szpilkami o podłogę zaczęły się oddalać. Odetchnęłam z ulgą, rzucając skonsternowane spojrzenie w stronę ledwie widocznego w mroku chłopaka.
- Po co mnie tu wciągasz?
- Nie zostawiłbym panienki na pastwę losu, a przynajmniej w rękach tej kobiety - prychnął wyniośle, ostrożnie uchylając otwór, który wpuścił światło do komórki. Widząc chyba, iż Elizabeth zniknęła za zakrętem, wyszedł z pomieszczenia, co po chwili uczyniłam i ja. Kiedy Charles zatrzymał się obok padoku, sięgając po kolejnego papierosa z paczki, okazało się, że wcale nie przepatrzył terenu adekwatnie do sytuacji - Rose wyrosła jakby z ziemi i wskazała na niego, sycząc wściekle:
- To ty, nie przeczytałeś regulaminu dokładnie, co? Nie wolno palić w stajni!
- Nie paliłem w stajni, prawda, Naomi?
Zdezorientowana, ledwo uświadomiłam sobie, że biorą mnie na świadka i mam kluczowe znaczenie w całej sytuacji. Odpowiedziałam jednak szybko.
- Tak, wiatr musiał przywiać dym.
- Hmm... Wątpię, iżby jego woń wpadła akurat do stajni, z czystego przypadku.
- Widziałam to, azaliż regulamin akademii nie zezwalał na palenie w plenerze? Może to pani go nie czytała? - wypaliłam nieplanowanie, a w moich oczach błysnęła zacięta frustracja. - Nie wierzy mi pani, uczennicy, która przez dwa lata ani razu panią nie zawiodła?
Kobieta zjechała mnie ostro wzrokiem, nie mogła jednak ukryć zdziwienia. W końcu prychnęła, machnęła znacząco ręką i odeszła.
- Nie jestem niesprawny - burknął za to Charles, przesyłając mi pełne irytacji spojrzenie. Potem odwrócił się i, przeszedłszy kilka kroków, przyłożył papieros do ust. Obruszona powoli zwróciłam się w przeciwnym kierunku.

Czarls? Morał z tego opka jaki taki: NAOMKA TO ZAWSZE WSZYSTKICH SKŁÓCI XDDDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)