czwartek, 21 czerwca 2018

Od Esmeraldy C.D David

Po ostatnim zdaniu, wypowiedzianym przez stojącego za mną chłopaka, zaśmiałam się niedowierzająco. Nawet gdyby faktycznie musiał zbierać zęby z ziemi, - co jest raczej mało prawdopodobne, gdyż w tamtej chwili powinien myśleć o odszkodowaniu od Davida na protezę zębów - to najpewniej David zostałby wylany z Akademii, za bezpodstawne użycie siły wobec innego człowieka.
-David, zluzuj, prędzej wylecisz, niż cokolwiek mu zrobisz. - odpowiedziałam nieco głośniej, wstając z krzesła i zabierając głos. - Jako że w tamtym czasie David był ze mną w siodlarni, nie ma opcji, by to on wypuścił konie, nie byłby do tego zdolny. Jego pies nie przegryzłby też pastucha, gdyż poraziłby go prąd. Dziękuję. - na twarzy Pana Rose zagościł nieśmiały uśmiech, co potraktowałam jako przyjęcie obrony Davida.
-Ktoś ma jakieś uwagi? Nie? A więc uniewinniam Nolana.- Mężczyzna ozwał się, szerząc uśmiech.
Ta decyzja mnie nie zaskoczyła - prawda zawsze wygrywa, więc dlaczego miałoby być inaczej w tym przypadku?

*~*

Spokojny wieczór spędzany z przyjaciółmi w siodle, czego można chcieć więcej - znaczy, tu mogłabym wyliczać, w tamtym momencie zdecydowanie chciałam jakiegoś sprawdzonego środka na komary, te małe ciule były dosłownie wszędzie. W torbie, zawieszonej na siodle miałam trochę ziemniaczków, za to Naomi miała patyki oraz kiełbasę dla facetów - Adrianna miała dojechać z sosem, którego zapomnieliśmy. Kocyki również znaleźliśmy, miał je David, jadący na końcu, na siwym Hollywoodzie. W aurze gwarnych rozmów i chichotań dojechaliśmy na tzw. ogniskowe pole, gdzie mogliśmy "legalnie" rozpalić ognisko, w którym będzie dało się upiec ziemniaczki i mięso.
-Zagramy później w butelkę?- zapytałam podczas wyjmowania ziemniaków z torby.
-Możemy...- Cole odpowiedział niemrawo, odbierając od Naomi kije.
Jakieś 10 minut zajęło nam ogarnięcie ogniska, a gdy wreszcie się porządnie rozpaliło, zaczęliśmy smażyć przygotowane produkty. Ada zjawiła się w idealnym momencie, akurat wyjmowaliśmy żarełko z ogniska - każdy dostał talerzyk i sos. Podzieliliśmy się na grupy (dziewczyny z dziewczynami, chłopacy z chłopakami) i konsumując gorące posiłki, pogrążyliśmy się w ciekawych rozmowach. Ziemniaczki były pyszne wraz z bakłażanowym sosem, a o smak kiełbasy nie pytałam, gdyż i tak nie miałam ochoty próbować. Wiatr przywiał smród papierosa, na co skrzywiłam się, szukając osoby, która zaczęła palić - już wiecie, kto palił? David. Wywróciłam oczyma, biorąc do ręki plastikowy kubeczek z wodą, który całkiem niedawno napełniłam, by się napić. Z kubeczkiem w ręce podeszłam po cichu do chłopaka, wyrwałam mu skręta i wrzuciłam do wody.
-Za dużo palisz, serio. - warknęłam, zdejmując z twarzy wesoły uśmiech i zastępując go złowrogim grymasem.


David?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)