sobota, 16 czerwca 2018

Od Esmeraldy C.D Davida

Rzekłabym natychmiastowo, pobiegłam po któregoś z moich koni, a, jako że najlepiej na oklep sprawuje się Jasia, to ją wybrałam na konia pościgowego. Wizytę w jej boksie poprzedziła wizyta w stajennej siodlarni, skąd zajomałam kilka uwiązów (na szczęście końscy uciekinierzy mieli kantary). Klacz wyprowadziłam ze stajni, po czym z płotu wskoczyłam na jej młody grzbiet. Szturchnęłam ją lekko piętą i w pełnym galopie przejechałam obok chłopaka na Meli, nie miałam zamiaru na niego czekać, ani w zaistniałej sytuacji go oprowadzać. Teraz liczyły się sekundy. Na całe szczęście on jechał za mną, chociaż skromnie mogę stwierdzić, że Jaskółka przegoniła Melkę w parę sekund (dość tej skromności już). Konie nie uciekły zbyt daleko - najdalej od nas schrzanił Sifil, którego pierwszego złapałam, co też nie było tak proste, jakby się wydawało, przy kręcącej się Jaskółce na widok podchodzącego do nas Faldo. Karabińczyk w końcu zapiął się na sprzączce czarnego kantara Morgana, a ja mogłam z uśmiechem na ustach odprowadzić konia do boksu, mijając Davida z Lemon na uwiązie. Po kilkunastu minutach zjawiła się Naomi z całą resztą ferajny i wszystkie konie bezpiecznie sprowadziliśmy do boksów.
~*~
-Skup się Esma, zły najazd, zatrzymaj go! Co dziś nie tak z Tobą? - Pan James popatrzył na mnie zirytowany, ustawiając poprawnie moją nogę.- Divine nie jest leniwy, go trzeba pilnować łydką, tak?- rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, po czym szybko odjechałam.
Ustawiłam poprawnie nogę i najechałam na cavaletti, Karus ładnie przekładał nad nimi nogi, lecz pod koniec zawadził kopytem o jedną i ją strącił. Zgięłam mocniej rękę w łokciu, kierując go na metrowy krzyżak. Przed samym skokiem dodałam jeszcze łydką, dzięki czemu ogier wybił się w odpowiednim momencie, ładnie utrzymując prawidłowy balans.
-Teraz było dobrze, naprowadź go jeszcze raz, teraz w szybszym galopie. - Mężczyzna włączył nagrywanie w telefonie i począł nagrywać nasze zmagania.
Cedzak przechodził cavaletti z lekkością, by następnie praktycznie bez mojego działania przeskoczyć podniesioną do 110 cm przeszkodę.
-Pochwal i stępuj w ręku. - Właściciel Akademii skończył nagrywać i odszedł do stajni, a ja odetchnęłam cicho, zsiadając z konia.
Przełożyłam wodze nad głową Holsztyna i pochodziliśmy w stępie parę kółek z poluzowanym popręgiem oraz kilka przyzwoitych zakłusowań w ręku. Trening z panem Rose był dość udany, zwłaszcza że na początku dobrze się porozciągaliśmy na skok-wyskok, koniu zasługiwał na pochwalenie i trochę jabłek.
Karusa odprowadziłam na pojedynczy padok i zostawiłam go tam na dosłownie godzinkę. W drodze do pokoju napotkałam Davida.
-Cześć.- rzuciłam szybko, chcąc już otwierać drzwi od pokoju. - Zapomniałam zapytać, chciałbyś może trochę pojeździć przede mną? Potrzebuję ocenić poziom twojej jazdy, dla właścicieli. - uśmiechnęłam się finezyjnie i odchrząknęłam cicho.


David? Przepraszam, że tak krótko :p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)