sobota, 19 listopada 2016

Od Alexandry C.D Edwarda

-Jak najdalej stąd.-Szepnęłam, a chłopak skinął głową i pociągnąłem mnie za rękę w stronę jednej z drożek. Przez długi czas szliśmy w ciszy, Edward wkońcu objąłem mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. - Szepnął mi do ucha.
-Powinnaś jutro stawić się na badania.
- Chcesz, żebym z Tobą pojechał? - Zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku, a ja kiwnęłam twierdząco głową wzdychając.
-Nie martw się na zapas. - Ponownie zapadła cisza, a my szliśmy dalej. Odeszliśmy już spory kawałek od akademii. Niespodziewanie dopadły mnie nagłe torsje. Zdążyłam odbiec kawałek w krzaki, żeby zwymiotowac krwią . Edward zaniepokojony stał za mną trzymając moje włosy.
-Wszystko w porządku? - Patrzył na mnie przerażony.
- Możemy już wracać? - Szepnęłam, czułam się coraz gorzej, jednak starałam się tego nie pokazywać. Chłopak kiwnął głową obejmując mnie na wszelki wypadek w talii. Wyjełam chusteczki z kieszeni i otarlam twarz. Zawróciliśmy do akademii. Brunet po paru minutach, kiedy zauważył, że idę bez problemu zabrał rękę z mojej talii. To chyba nie był najlepszy pomysł. Wiedziałam już bramę, kiedy kolana się pode mną ugiely.
-Edward....- Wyszeptałam, a potem nastała ciemność.
***
Otworzyłam oczy, do których od razu wpadło rażące, białe światło. Jęknęłam cicho rozglądając się po pomieszczeniu. Po szybkim rozeznaniu wiedziałam, że jestem w szpitalu.
-Jezu, narobiłaś mi ogromnego stracha. - Edward siedział na krześle przy moim łóżku. - Lekarze powiedzieli, że straciłaś przez ostatnie dni dużo krwi, co było przyczyną tego omdlenia. Przetoczyli ci jedną jednostek krwi i przeprowadzili badania. Jutro rano powinny być wyniki. Niestety, ale musisz zostać na obserwacji.
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Za dużo informacji na raz.
- Dlaczego lekarze powiedzieli ci to wszystko? - Zapytałam i od razu zauważyłam zmieszanie na twarzy chłopaka.
-Emm no cóż, podałeś się za twojego brata. - Przyznał, na co się zaśmiałam.
-W takim razie Braciszku mógłbyś zająć się dzisiaj Angel'em?
- Nie ma sprawy. - Powiedział wstając. - Przepraszam, ale muszę już uciekać, bo jest już dziewiętnasta. Wpadnę do ciebie jutro rano siostrzyczko.
Brunet opuścił sale, a ja zostałam sama. Dwie godziny spędziłam na gapieniu się w ściane, żeby później znaleźć się w krainie morfeusza.
***
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Edward siedział na krześle przy moim łóżku. Mam déjà vu. Jedyną wyraźną różnicą był wyraz twarzy chłopaka. Teraz wpatrywał się na mniejsze współczująco, a w oczach kryła się litość.
-Są już wyniki. Lekarz powinien zaraz przyjść i wszystko Ci powiedzieć. -Szepnęł widocznie przybity.
- Wolę usłyszeć to od ciebie, niż zupełnie obcego faceta. - Chłopak kiwnął głową przelykajac ślinę, na chwilę zamilkł.
- Przyczyną anemii jest nowotwór. Masz mieśniaka żołądka. Czeka cię operacja. - Wyszeptał jak najciszej potrafił.
Edward
Taka drama...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)