piątek, 11 listopada 2016

Od Helen C.D Holiday

Wystawiłam jej język.
- Wstawaj, mam wielkie plany na dziś?
Uniosła pytająco brew.
- Owszem.
Usiadłam na kanapie i przyglądałam się jak krząta się po pokoju.
Gdy skończyła podeszła do mnie:
- I co to za wielkie  plany?
- Jedziemy ćwiczyć parkour
Jęknęła.
- Znowu? Dopiero co wczoraj ćwiczyłyśmy... Dajże tym koniom trochę spokoju.
- To są konie sportowe - zauważyłam - one potrzebują ruchu. A tak w ogóle to dawno nie pracowałam z Mefistem. Ja go wezmę, a ty się przejedziesz na Nirvanie, ok?
- Pozwolisz mi jeździć na Nirvanie?
Pokiwałam głową.
- Owszem, ale musisz uważać. Ona jest innym koniem niż te szkółkowe - ostrzegłam ją - nawet inna niż Sydney
- Powinnam sobie poradzić.
- I ona jest wysoko - rzuciłam przez ramię wychodząc z pokoju - Daleka droga do ziemi.
- Czy ty aby się ze mnie śmiejesz? - spytała oburzona
- Nie, wcale - odparłam i ruszyłam przed siebie.
- Ale musisz mi pomóc z siodłaniem. Nigdy nie założę siodła koniu, który ma ponad 170cm w kłębie
- Jasne, że Ci pomogę, a teraz chodź

<Holiday? Którkie, wiem :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)