Na grzbiecie klaczy czułam się naprawdę wysoka. Dotąd
jeździłam zazwyczaj na Sydney, która była mniejsza. Czuć było tą różnicę.
Ale mimo to nadal byłam zła na Helen (kolejny powód przez,
który Helen po cichu się ze mnie naśmiewa, a później udaje, że nic złego nie
robi…), w sumie to ona cały czas ma jeszcze problem co do mojego wzrostu.
Jestem niska, i co w związku z ty? Nadal jestem człowiekiem, tyle, że po prostu
niższym, niż inne osoby w moim wieku. I w dodatku jestem ruda, co czasami bywa
główną przyczyną niektórych osób. Aha, bym zapomniała… Jeszcze czytam książki. Jak
to wszystko musi brzmieć w jednym zdaniu: „Patrzycie, idzie najniższa ruda na
świecie z książką w ręku”. Na szczęście Helen ma tylko problem co do mojego
wzrostu, a tak mi się przynajmniej wydaje.
Z tych zamyśleń wyrwało mnie dopiero mocne szarpnięcie,
które spowodowało tym że teraz wisiałam pod siodłem (i to dosłownie), na co
krzyknęłam cicho.
- Księżniczka ma jakiś problem? – zapytała udając
zatroskanie Helen.
- Jak widzisz.
- A gdzie ty jesteś w ogóle? – rozglądała się wokół (nadal)
udając, że nie może mnie dostrzec.
O nie, nie. Tak chcesz się bawić?!
Nagle dziewczyna mnie spostrzegła, przez co uśmiechnęła się
smutno.
- Ojej, Holiday… Tak bardzo mi przykro… Chyba za dużo
rozmyślasz nad swoim życiem, co? – droczyła się ze mną.
- Pomóż mi! –
wycedziłam przez zęby – Natychmiast!
- A magiczne słowo? – odwróciła się, niczym obrażony 5 – cio
latek.
- Poproszę – warknęłam – Bo ci nogi z dupy powyrywam.
- Nie tak ostro, dziewczynko… jakie maniery – nadal stała
tyłem do mnie, ale po chwili zeszła z konia kierując się w moją stronę.
<Helenko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)