Prychnęłam.
- Może w ogóle wszyscy powinniśmy przestać oddychać – powiedziałam sarkastycznie.
- Wiesz… Może to nie jest taki zły pomysł.
Wciągnęłam powietrze i przestałam oddychać.
No i cały misterny plan poszedł na nic.
Po mniej więcej 30 sekundach zaczęłam się krztusić, na co chłopak zaczął się bezczelnie śmiać.
- Co ci tak wesoło? – udałam obrażoną.
- Powinnaś zacząć odróżniać ironię od nie ironii - zakpił.
- O ile się nie mylę nie ma takiego słowa jak: „Nie ironia”. Chociaż kto wie? – udałam, że się nad tym zastanawiam – może to twój nowy neologizm?
- Niezwykle interesujące…
Chłopak powoli zaczyna mi działać na nerwy.
- A żebyś wiedział – powiedziałam.
Zaczęłam czytać dalej, ale mój „kolega”, który notabene spalił już całego papierosa nie zamierzał w tym kierunku pomagać.
Wziął siodło, po czym głośno je odłożył, co nie powiem, bardzo mnie denerwowało.
- Mógłbyś przestać z łaski swoje hałasować? Nie widzisz, że czytam – w końcu nie wtrzymałam.
- Hmm… zastanowię się – udał, że nad tym rozmyśla, a ja miałam ochotę trzasnąć go w twarz, ten chłopak BARDZO działał mi na nerwy – Pójdźmy na kompromis – stwierdził w końcu.
- Mhm?
- Ty sprzątniesz do końca siodlarnię, a ja się od ciebie odczepię.
Chłopak wziął siodło i położył je na środku. DOSŁOWNIE na środku.
- Miłego sprzątania – zawołał za sobą.
Jeszcze sprzątałam jakieś pół godziny, a jak wyszłam siodlarnia wyglądała znacznie lepiej niż wcześniej.
Kiedy wychodziłam natknęłam się na kogoś. Spojrzałam na niego.
O NIE.
To on.
To jest chyba jakiś żart.
<Ryan? Beznadziejne, ja wiem… >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)