poniedziałek, 21 listopada 2016

Od Lily C.D Alexandry

Odprowadziliśmy wzrokiem Alex do drzwi łazienki. Po chwili było słychać strumień wody z pod prysznica.
-Uwierz, że naprawdę... Nie chce mi się teraz Tobie wszystkiego opowiadać.- westchnęłam.
-A możesz jednak z tego zrezygnować i wszystko powiedzieć?
-Edziu...
-Nie Edziuj mi tutaj, tylko gadaj. Lilyyy...
- Uhh... czemu...
-Dobrze, wracałyśmy, było ciemno. I jakieś pijaki na drodze były. Alex zepchnęli z siodła i zaczęli się dobierać, ona kazała mi lecieć pomoc, przyleciałam z Gilbertem, tam trochę ich...- urwałam zastanawiając się czy ten wątek ominąć.
-No?- poganiał z dziwnym spokojem, jednak widziałam jak zaciskał dłonie w pięść.
-No i...
-Lilka, kurna.
-I ich chyba za mocno skopałam...- spuściłam głowę na tyle, by włosy zasłaniały mi twarz.
-Słuchaj... Dobrze zrobiłaś. Należało im się.
-Dzięki. Tylko weź teraz pilnuj Alex. Ma złamane żebro, nie może się schylać, nic nosić. No i oczywiście jeździć.- wyjaśniłam.
-Może, przy większej odrobinie szczęścia się uda.
-Która godzina?
-1 w nocy. Idź do siebie spać.
-Ok, pa.- zamknęłam za sobą drzwi. Idąc korytarzem cały czas się zastanawiałam czemu się tak stało. Może mogłam być szybciej... Nie zostawiać jej tam... Czemu życie jest takie trudne?!

***

-Cześć Katie. Co tam?- podrapałam za uchem suczkę. Odpowiedziała mi merdaniem ogonem. W tej chwili do pokoju weszła Alex z Edwardem. Może o coś im chodziło?


Alex? Edzio?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)