Ech, ta dominacja… Nie wiem, dlaczego Empi się tak zachował,
zwykle okazuje silniejszego na każdym kroku. Ale z drugiej strony dobrze,
myślę, że zarówno Dracul, jak i mój Empi mogą nieźle kopnąć czy ugryźć, więc
lepsze to. Empi uniósł wysoko łeb i machając równie wysoko podniesionym ogonem
podbiegł do mnie. Jest taki piękny… Przytuliłam się do mojego konika, a ten
odwzajemnij moje uczucie. Wiedziałam, że to prawdziwa torpeda, ale może tak
tylko się wydaje?
- Nie miałabyś nic przeciwko małemu wyścigowi po plaży? –
zapytałam Esmę.
- nie pogryzą się – dziewczyna miała wątpliwości.
- Nie, jeśli zachowamy odstęp.
- Ok. widzę tam dwie przeszkody, ktoś musiał tu wcześniej tu
ćwiczyć.
- One też będą się liczyć. Meta jest tam, koło głazów –
wskazałam brunetce koniec plaży – Ja jadę na oklep, nie wiem, jak ty.
- ja też spróbuję – Esmeralda wskoczyła na karego
wierzchowca. Ja zrobiłam to samo i w bezpiecznym odstępie udałam się na pole
startu. O dziwo, nie czułam, żeby koń się denerwował. Może nie jest przygotowany?
Ale wtedy usłyszałam głos dziewczyny:
- Trzy, dwa, jeden, start!
Dracul wystartował, Empik z opóźnieniem, które dawały mojej
przeciwniczce dobre kilka metrów przewagi. Z każdą sekundą ta przewaga była
coraz mniejsza, a tuż przed przeszkodą nasze konie się zrównały. Karosz
przeskoczył przeszkodę normalnie, jak każdy koń – przed kłodą wyhamował. Książę
nie, bez żadnego zwolnienia zaszybował nad drzewem, i nie podniósł nóg tuż
przed, a 2 metry przed. To dało mu już znaczącą przewagę, druga jeszcze
bardziej zwiększyła dystans między mą a Drakulo wraz z jeźdźcem. Pod koniec
„gonitwy” poczułam, że się zsuwam. Ostre zatrzymanie Empika na mecie spowodowało,
że znowu wylądowałam na ziemi. Pięty… nie, szósty raz w tym tygodniu. Jak to
możliwe? Widocznie mam szczęście. Żeby nie usłyszeć kolejnego „Nic ci się nie
stało?” od razu wstałam i otrzepałam się z kurzu. Esma co prawda dotarła do
końca druga, ale utrzymała się w siodle, a to był wielki plus. Żeby nie
przejmować przyjaciółki tym, że nie wygrała, podkreśliłam:
- Tobie przynajmniej udało się uniknąć kąpieli błotnej…
- E, nie ma co mówić… Błotko podobno dobrze wpływa na cerę.
- Skoro tak, to może obie solidnie się w nim wytarzamy?
- Może… dobry pomysł, ale nie mam zamiaru później dwie
godziny spędzać w łazience na zdrapywaniu tego paskudztwa.
- No dobrze, gdzie teraz jedziemy?
<Esmuś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)