Dla jednych jestem miły a dla innych wredny. Cóż nie lubię
kiedy ktoś zwraca mi uwagę. Działa to na mnie jak płachta na byka . Wziąłem
głęboki oddech po czym skończyło się na sprzeczce i moim chamskim zachowaniu
położyłem siodło na środku aby je sprzątnęła i wyszedłem. Miałem udać się
właśnie do Akademii ale zatrzymał mnie Rick.
-Ryan sprowadziłbyś Wogattiego,Alladyna,Rose,Nande,Gypsy,
-Jasne ..
Przy boksie znalazłem uwiąż wziąłem go i najpierw poszedłem
po Alladyna potem Wogatti następna Gypsy,Nanda i Rose. Uwinąłem się w miarę
szybko. Odnosząc uwiąz natknąłem się na Holiday. Jej mina mówiła sama za siebie
.
ja zaś uśmiechnąłem się sam do siebie
-I co tak się szczerzysz ..
-Nie mogę ..sama zaczynasz
-Bo się ze mnie śmiejesz
Wzruszyłem ramionami
-Nie nie z Ciebie ale ładnie się spisujesz jako sprzątaczka
możesz się przydać i u mnie posprzątać.
-No oczywiście marze o tym ..
-To dobrze .. -zerknąłem na zegarek i poszedłem do pokoju
aby wsiąść Rikiego do ogrodu. Pies załatwił swoje potrzeby wziąłem go na ręce w
drzwiach spotkałem Holiday.
-Jaki staruszek jeny ile on ma lat ?
-Dwadzieścia
-Żartujesz ..
-Nie ..
-To na serio dobrze się nim opiekujesz,ze tak długo zje
morze nie jesteś taki zły ..
Wzruszyłem ramionami
<Holiday>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)