Od Alexandry C.D. Holiday
- Może następnym razem. - Zerknęłam na dziewczynę klepiąc klacz po szyi. Zsiadłyśmy z klaczy i odprowadziłyśmy je do boksów, gdzie je rozsiodłałyśmy. Kiedy wychodziłam, ze stajni zatrzymał mnie pan Rose.
-Gratuluje, przechodzisz do grupy zaawansowanej. - Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, kiedy mężczyzna wskazał wolny boks. - Musisz go tylko posprzątać, sprzęt już czeka w siodlarni. Ruszaj się, bo masz mało czasu. Twoja ciotka już z nim jedzie.
Czym prędzej złapałam za miotłe i na początek wymiotłam wszystkie pajęczyny i kurz. Złapałam widły i automatycznie na nosiłąm do środka słomy oraz siana. Wyczyściłam poidło, żłób oraz lizawkę, po czym ruszyłam do siodlarni. Z wielkiego kartonu wypakowałam rząd, oraz inne rzeczy w postaci derek, kantarów... Po rozwieszałam wszystko na odpowiednich miejscach. Z dna kartonu zabrałam jeszcze tabliczkę z danymi wałącha oraz nową lizawkę, którą założyłam w boksie. Następnie przyczepiłam tabliczkę.
-Co ty tu jeszcze robisz? - Holiday starałą mi się zerknąc przez ramię, jednak mocno górowałam nad nią wzrostem. Odsunęłam się delikatnie, żeby dziewczyna mogła się przyjżeć.
-Gratuluje.- Szepnęła przytulajac mnie. Mój telefon zawibrował.
-Muszę isć.
Wyszłam żwawym krokiem na zewnątrz i od razu w oko mi wpadł czerwony pick-up z przyczepą. Z samochodu wyskoczyła blondynka, która od razu zamknęła mnie w szczelnym uścisku.
-Kochanie przepraszam, ale nie mam dużo czasu. Musisz go wyprowadzić, a ja uciekam. Masz tu papiery. Zdążyłąm wyrwać sie ze stajni, ale przez te pare godzin, któe mnie nie ma juz coś sie stało. -Ciotka wycałowała mnie wręczajac paszport i papiery Angela. Zniecierpliwione rżenie i tupot kopyt od razu trafił do moich uszu.
- No idę, już idę. - Powiedziałam kierując swoje kroki do przyczepy. Odbezpieczyłam klapę i powoli opuściłam ją w dół.
- Witam ponownie Kochany. - Wałach spojrzał na mnie i tupnął nogą zirytowany.
- Nie martw się, zdążyłam przyzwyczaić się do twoich fochów. - Mruknęłam odwiązując linkę i powoli wyprowadzając trakena z przyczepy. Koń parsknął wesoło i zaczął chodzić wokół mnie. Pożegnałam sie z ciotką i ruszyłam z wałachem do stajni. Traken szedł rozglądając się wokół. Odprowadziłam go do boksu i szybko zostawiłam papiery w siodlarni. Weszłam do boksu i przytuliłam się do wałacha.
-Stęskniłam się za tobą. - Szepnęłam, a koń prychnął radośnie.
-Pasujecie do siebie. - Holiday opierała się o drzwiczki boksu.
Holiday
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)