niedziela, 20 listopada 2016

Od Alexandry C.D Lily

Podczas jazdy karetką Lily patrzyła na mnie zmartwiona. Starałam się do nie uśmiechnąć, jednak mam wrażenie, że z uśmiechu wyszedł grymas. Po paru minutach siedziałam na izbie przyjęć opatrywana przez niezłe ciacho. Wysoki, umięśniony szatyn z przenikliwymi, zielonymi oczami. Mimo swojego postury był bardzo delikatny. Założył mi opatrunek na rozbity łuk brwiowy.
-Teraz pojedzie pani na przeswietlenie. - Pomógł mi przesiąść na wózek.
- Tylko nie "pani" czuję się jak stara ciotka. Alexandra jestem. - Lekarza chwycił delikatnie moją dłoń uśmiechając się.
- Michael.
Po paru minutach odbyło się odpowiednie badanie.
Wróciłam na salę, a szatyn z nietęgą miną przyglądał się mojemu zdjęciu rentgenowskiemu.
- I jak?- Zapytałam zwracając tym samym na siebie uwagę.
- Nie masz żadnych krwotoków wewnętrznych, ale masz jedno złamane żebro i dwa pęknięte. Powinnaś zostać na obserwacji dwa dni.- Przyznał odkładając zdjęcie.
- Proszę daj mi jakieś proszki przeciwbólowe i wyślij do domu. Chcę się położyć w swoim łóżku i zapomnieć. Zmyć z siebie woń alkoholu. Proszę. - Spojrzałam na niego oczami szczeniaczka.
- No dobrze, ale masz się stawiać raz w tygodniu na wizycie czy żebra dobrze się zrastają. Nie wolno ci nic dźwigać, ani się schylac. A i o jeździe też zapomnij na jakiś czas. - Westchnęłam, ale kiwnelam lekko głową. - Założę ci teraz bandaż elastyczny, a potem dam ci wypis. Mogłabyś zdjąć bluzkę?
Zlapalam brzeg bluzki i chciałam ją przełożyć przez głowę, jednak w pewnym momencie poczułem ostre kucie w klątwę piersiowej.
-Poczekaj pomogę Ci.-Michael złapał delikatnie bluzkę i starał się ostrożnie ją zdjąć. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.
-Ups, przepraszam. - Piskliwy głos Lily rozniosl się po pokoju. Kiedy domyślam się w jakiej sytuacji mnie zastała zaczęłam się śmiać. Po dłuższej chwili udało się zdjąć bluzkę. Szatyn usiadł za mną i ostrożnie zaczął owijac bandazem.
Minęło kilkanaście minut, a ja opuszczałam sale z wypisem i uśmiechem na ustach.
- Pamiętaj stawić się na wizycie w środę. - Michael uśmiechnął się do mnie, po czym musiał przyjąć kolejnego pacjenta.
- Lily wracajmy do domu. - Jeknelam cicho, na co przyjaciółka się zaśmiała.
***
Siedziałam w samochodzie instruktora czytając wypis. Zauważyłam przyczepić ą karteczke. Otworzyłam ją i lekko się uśmiechnęłam "670 546 921 Jakbyś miał problem dzwoń ;-)"
- Co ty się tak szczerzysz jak głupia do sera?- Zapytała dziewczyna zerkajac na mnie.
- Nie, nic. - Schowałam szybko karteczke do kieszeni.
Po pół godzinie Lily odprowadzala mnie do pokoju.
- Wchodzisz tam ze mną.
-Czemu?-Zapytała zdezorientowana.
-Zaraz zobaczysz.- Otworzyłam drzwi, i od razu poczułam na sobie wzrok Edwarda.
- Co ty znowu odwal...?!-Wiedzialam, że zaraz wybuchnie.
- Lily ci na wszystko odpowie ja idę pod prysznic. - Przerwałam mu i zniknęłam czym prędzej w łazience.


Lily

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)