Tego dnia miałem pojechać do akademii. No. Droga minęła
sprawnie. Mógłbym powiedzieć, że nawet bardzo sprawnie. Gdy wysiadłem przed
gmachem akademii ogarnął mnie mały niepokój. Przywitał mnie mężczyzna o miłym
wyglądzie. Pożegnałem się z matką i poszedłem do pokoju.
-Hej, witajcie. Nazywam się Daniel.- powiedziałem wchodząc
do pokoju.
-Alexandra.- powiedziała dziewczyna.
-A ja Edward. – powiedział chłopak.
-Które łóżko wolne?- zapytałem się chłopaka.
Wskazał mi na łóżko. Postanowiłem się rozpakować. Było to
długie i mozolne rozpakowywanie.
Następnie wyszedłem z pokoju. Poszedłem do stajni. Tam
ujrzałem konia. Imieniem Pastel jak się dowiedziałem. Na padoku biegał wesoły
kary ogier. Przyglądałem się też innym koniom. Takim jak klacz. Chyba nawet
szlachetnej półkrwi. Ale koń, który został mi przydzielony nazywał się Burbon.
Więc poszedłem do boksu konia o tym imieniu. Przywitał mnie wesoły ryk,
właściwie rżenie. Koń został przeze mnie oporządzony a także osiodłany.
Wyprowadziłem go na padok a tam zacząłem małe skoki. Koń przelatywał nad nimi jak
pegaz. Ale zauważyłem, że moim podskokom przygląda się pewien chłopak. Ten sam
co z pokoju.
-Hej… Ed… Edward.- powiedziałem podjeżdżając do bramki.
<Edwardzie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)