sobota, 5 listopada 2016

Od Helen C.D Holiday - zakup konia

Rzuciłam w nią poduszką.
- I kto to mówi? - odpowiedziałam zaspanym głosem - To ty zasnęłaś w połowie filmu, nie ja.
Wystawiła mi język, po czym znów zajęła się swoim telefonem.
Sama wyciągnęłam telefon i zerknęłam na wyświetlacz. Dwie minuty temu dostałam SMSa od mamy. Zmarszczyłam brwi i otworzyłam SMSa.

[Czekamy przed akademią, zejdź najszybciej jak możesz]

Zdziwiona wyszłam z łóżka i wyciągnęłam bryczesy z szafy.
- Moi rodzice czekają przed akademią - powiedziałam - idziesz zemną zobaczyć?
Holiday skinęła głową.
Szybko się ubrałam i obie zeszłyśmy przed akademik. Rzeczywiście, na parkingu stał samochód moich rodziców. Z przyczepą. Chcą zabrać Mefista?  Po co im przyczepa?Ręce zaczęły mi się pocić. Szybko otarłam je o bryczesy.
Podeszłam z Holiday do samochodu.
- Cześć mamo - powiedziałam po czym przytuliłam się do niej
- Cześć Helen - mocno mnie uścisnęła - Kto to?
- To moja współlokatorka i przyjaciółka, Holiday
- Miło mi poznać - ścisnęła rękę mojej mamy, a ja poszłam się przytulić do taty.
Po chwili wróciłam do mamy.
- Nie możecie go zabrać - szepnęłam - Nie możecie. Radzimy sobie świetnie...
Holiday mnie poparła:
- Oni się świetnie dogadują, a Mefisto kocha Helen. Niech go Pani nie zabiera.
Ścisnęła mnie za ramię. To chyba miał być gest znaczący "wszystko będzie ok", ale nie byłam tego taka pewna
- Co? - spytała mama zdziwiona - O czym ty mówisz?
- No... - zaczęłam - To wy nie przyjechaliście go stąd zabrać?
- Oczywiście, że nie - mama się zaśmiała
Holiday posłała mi spojrzenie typu:
"A nie mówiłam?"
- To po co wam przyczepa?
- Pokaż jej, Jaquelyn
Mama uśmiechnęła się tajemniczo i weszła do przyczepy.
Chwilę było słychać jakieś szuranie w przyczepie. Po chwili usłyszałam jeszcze stukanie kopyt. Stukanie kopyt?
Chwilę później pojawiła się mama z przepięknym koniem na uwiązie.
Podeszła do nas:
- Dla Ciebie, Helen
Patrzyłam zdumiona to na mamę, to na tatę, to na konia.
- D-dla mnie? - zająknęłam się
Mama skinęła głową i podała mi uwiąz.
- To Nirvana. Pochodzi z tej samej hodowli co Mefisto. Ta klacz ma obecnie 5 lat.
- Kupiliście konia w ciemno? - spytałam zdziwiona. Moi rodzice nigdy nie kupowali nic w ciemno.
Mama pokręciła głową.
- Pamiętasz państwa Lloyd? Ich córka Lydia jeździ konno. Poprosiliśmy ją, żeby sprawdziła tego konia osobiście.
- Pamiętam Lydię - uśmiechnęłam się - Odwiedzimy ich jeszcze kiedyś? Londyn jest piękny, a tak w ogóle chciałabym jej podziękować.
- Tak. Umówiliśmy się na dwa tygodnie w wakacje.
Zwróciłam całą moją uwagę na konia.
- Nirvana - szepnęłam cicho - piękny konik z Ciebie, wiesz?
Klacz zarżała i trąciła mnie pyskiem.
- Andrew, załatw papiery, a ja zobaczę co z Mefistem
Tata oddalił się w kierunku biura.
- Piękna - szepnęła Holiday i poklepała klacz
- Gdzie stoi Mefisto?
-  Poprowadzisz Holiday?
Dziewczyna skinęła głową i ruszyła w kierunku stajni. Po drodze dogoniła nas Luna.
- Cześć, dzień dobry - skinęła głową na moją mamę - To ten Twój nowy koń? - soytała
Pokiwałam głową.
- Śliczny - zlustrowała konia wzrokiem - Mama kazała mi tu przyjść i powiedzieć Ci, że dostała boks koło Mefista. Tylko jeden jest wolny, na pewno trafisz
Uśmiechnęłam się.
- Super, dzięki
Pomachała nam i się oddaliła.
Dotarłyśmy do bosku Mefista. Koń zarżał na powitanie, ale gdy spostrzegł mamę i Holiday wyszczurzył się w naszym kierunku.
- Nie zmienił się ani trochę - stwierdziła mama z uśmiechem - za to ta tutaj lubi wszystkich ludzi
Wprowadziłam Nirvanę do jej nowego boksu.
We trójkę patrzyłyśmy na konie przez chwilę, póki mama nie przypomniała sobie jeszcze jednej rzeczy.
- Zapomniałam Ci powiedzieć. Mamy dla niej i dla Mefista nowe siodła. To stare na którym jeszcze jeździła Carmen jest strasznie zniszczone. I mamy dla Ciebie kilka zestawów kolorystycznych. W sensie Czaprak, nauszniki, kantary, uwiązy, ochraniacze i tak dalej. Była jakaś mega promocja i tata kupił kilka. Chyba biały, fioletowy, niebieski, żółty, zielony, czarny i jeszcze jakieś dwa.
- Aż tyle? - wytrzeszczyłam oczy - Jako prezent urodzinowy. Przecież to już za miesiąc.
Uścisnęłam mame.
- To najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć, dziękuje.
Mama pogłaskała mnie po głowie.
- Chodźmy po ten sprzęt, bo zapomnimy
Razem z mamą i Holiday udało nam się ulokować sprzęt w siodlarni.
Na pożegnanie jeszcze uściskałam rodziców, a potem odwróciłam się do Holiday:
- Idziemy ćwiczyć tan parkour? Trzeba sprawdzić Nirvanę.

<Holiday?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)