piątek, 4 listopada 2016

Od Holiday C.D Alexandry

Alex i Dark Angel, bo tak chyba nazywał się koń, bez wątpienia do siebie pasowali. Widać było też, że długo już się znają, mają do siebie zaufanie.
W końcu zamiast stać i się patrzeć, poszłam do Sydney. Zaczęłam ją czyścić, choć sierść, ani trochę nie była brudna. Zaczęłam się zastanawiać, czy klacz kiedykolwiek w ogóle była brudna, ale w końcu doszłam do  wniosku, że jeśli nawet, to od razu ją ktoś wyczyścił. Pochodziła z dobrej stajni, gdzie pracowali ambitni ludzie. Stajennych było tam naprawdę dużo. A stajnia była nienagannie czysta, konie zawsze zadbane. Postanowiłam, że dam jej dzisiaj już spokój, tym bardziej, że słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Niebo było w pięknych kolorach, coś pomiędzy różem, a pomarańczowym.
Zostawiłam klacz samą, a sama zajrzałam do boksu, gdzie Alexandra nadal przytulała konia, nie mogąc nacieszyć się jego obecnością.
- Ja idę do pokoju - dziewczyna, aż przestraszyła się, kiedy się za nią odezwałam - jak będziesz wracała, to spójrz na niebo, chyba, że wrócisz dopiero za godzinę.
Odłożyłam jeszcze szczotki, po czym ruszyłam do pokoju, mając zamiar poćwiczyć na skrzypcach. W pokoju zastałam moją współlokatorkę siedzącą przy komputerze. Powiedziała jej szybki "Cześć", na co ona odpowiedziała nie podnosząc nawet głowy.
- Będziesz miała jakieś problemy, jeśli zacznę teraz grać na skrzypcach? - zapytałam Helen.
Mruknęła coś w odpowiedzi, co miało chyba oznaczać zaprzeczenie ale nie jestem pewna. W każdym razie, jeśli miało to oznaczać inną odpowiedź to i tak pogram.
Grałam jakieś 30 minut.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że jesteśmy spóźnione na kolację. Helen nadal siedziała gapiąc się w jeden punkt, co w tym przypadku było komputerem.
- Helen?
- Mhm...
- Jesteśmy spóźnione na kolację.
- Co?! - wstała gwałtownie z krzesła, które z trzaskiem upadło na podłogę.
- To co słyszałaś...
Pobiegłyśmy szybko korytarzem w kierunku stołówki.
Tak naprawdę, to dość dużo osób się spóźniło. Po nas przyszło zdecydowanie więcej osób, niż było jak tu przyszłyśmy.
Wzięłyśmy swoje porcję i usiadłyśmy przy jakimś stoliku.
 Po chwili do nas ktoś się dosiadł.
Uniosłam głowę, żeby zobaczyć kim jest ta osoba. Alexandra.
- Cześć - powiedziałam.

<Alex? Dużo to tego nie ma... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)