niedziela, 6 listopada 2016

Od Holiday C.D Helen

- Okej - powiedziałam z uśmiechem - dopiero przyjechała, a ty już chcesz na niej trenować? - zaśmiałam się cicho.
- Czemu nie?
- To ja będę ustawiać przeszkody - zaproponowałam.
- OK.
Ustawianie przeszkód na parkurze, nie jest ciekawszym zajęciem niż jeżdżenie, ale nie chcę mi się teraz siodłać żadnego konia. Później poćwiczę z Sydney i Leonidasem, koniem, którego dostałam pod opiekę.
Helen poszła od razu osiodłać klacz. Po chwili wróciła z klaczą.
- Ale ona jest grzeczna w boksie - stwierdziła - Mefisto taki nie jest.
Doszłyśmy wreszcie do parkuru. Przeszkody były już poustawiane, ale Helen stwierdziła, że zaczną z Nirvaną od mniejszych.
Helen jeździła wokół placu, a ja w tym czasie szykowałam przeszkody. Na początku ustawiłam jedną, aby klacz się rozgrzała.
Po jakimś czasie, nawet nie wiem jakim, Nirvana skakała już wyższe przeszkody, jednak Helen po 40 - sto minutowym treningu, stwierdziła, że nie ma co dalej męczyć klaczy.
- Jeszcze muszę się zająć Mefistem - powiedziała - I jeśli zostanie mi trochę czasu to jeszcze Oxerem.
- Mi została Sydney i Leo... - jęknęłam - a tak mi się dzisiaj nie chce... Jeszcze sobie obiecałam, że będę co przynajmniej parę dni, sprawdzać co u Diany.
- Naprawdę ją lubisz - podjechała do mnie i zsiadła.
- Kucyki są słodkie - uśmiechnęłam się na wspomnienie o Dianie - są takie niskie jak ja. Wiedzą, że jest mi z moim wzrostem tak samo ciężko, jak im.
Szłyśmy powolnym krokiem w stronę stajni.
Przy budynki, nasze drogi się rozeszły.
- Ja idę się zająć Sydney - powiedziałam - chyba chwilę na niej pojeżdżę...
- To, do zobaczenia! - krzyknęła za mną.
Ja skierowałam się do boksu mojego konia. Jeszcze nie jeździłam na niej w akademii. Tylko w stajni z, której pochodzi, byłam tam u niej kilka razy.
Szczotkowanie zajęło mi dosłownie chwilę, klacz zachowywała się jak zawsze wzorowo. Osiodłałam ją i porządnie wyczyściłam kopyta.
Zaprowadziłam ją na halę, gdzie pojeździłam na niej z godzinę. Potem z powrotem znalazła się w boksie.
Po czym poszłam do Leonidasa.
Jego oporządzenie także nie zajęło mi dużo czasu. Tylko na jeździe wyraził mi wyraźny sprzeciw, i zaczął brykać jak szalony. Co u niego jest dość częstym zachowaniem, ale mimo to zdziwiłam się. Przez pewien nieokreślony czas ćwiczyliśmy ujeżdżenie.
Po te jeździe zajrzałam jeszcze do Diany, której wyszczotkowałam porządnie sierść i zaprowadziłam na jeden z padoków.
Po dniu spędzonym w stajni byłam strasznie zmęczona, więc jak poszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko.

~~*~~

Obudził mnie trzask drzwi. Zaspana spojrzałam w tamtą stronę.
- Cześć - przywitała się.
- Witaj - jęknęłam - nie trzaskaj tak mocno tymi drzwiami...
- Teraz to ja mogę się pośmiać, że jesteś Śpiącą Królewną.
- Jak wyjdziesz na dwór niedługo to będziesz Królową Śniegu. Przydałoby Ci się trochę bieli na włosach...

<Helen? Prawie tak samo beznadziejne, jak poprzednie... :( >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)