Jak mogłam ją zostawić! Głupia, głupia, głupia!!! Mam
nadzieję, że nic się jej nie stanie... Osobiście im oddam każdy cios który jej
zostawili.
-Dalej!- krzyknęłam popędzając Valegra. Po dłuższej chwili
ujrzałam tak długo wyczekiwane drzwi. Moje cudowne szczęście było takie, iż
akurat Gilbert siedział na płocie.
-Lily, coś się stało?- spytał odwracając się.
-Niech pan wsiada na Expresso i jedzie ze mną. Wyjaśnię po
drodze.- krzyknęłam. Instruktor po chwili namysłu dołączył do mnie na grzbiecie
konia. No to dziki galop w drugą stronę... W czasie drogi wszystko zdążyłam
wyjaśnić. Na horyzoncie było widać już jak Alex próbowała walczyć.
-Zostaw ją!- krzyknęłam. Ten zdziwiony odwrócił głowę w moją
stronę i posłał głupi uśmiech. Coś we mnie pękło gdy Alex dostała kopniaka w
brzuch. Nie powstrzymywałam się przed użyciem przemocy. Nic mi nie mogą zrobić,
w końcu to samoobrona. Prawa noga przeleciała nad siodłem lądując na ziemi. Jak
widać zainteresowali się tym. Zepchnęli moją towarzyszkę do rowu. Teraz już
będzie ich koniec. Po kolei ich przewracałam i kopałam do utraty przytomności
nie zwracając uwagi na Gilberta siedzącego przy Alex.
-Zasłużyli.- odgarnęłam włosy do tyłu widząc zmartwione
spojrzenie instruktora. Ten wyjął telefon i zadzwonił na policję i pogotowie. W
chwili oczekiwania koniom rozpięło się popręgi i paski od ogłowia. Dwa
samochody dosyć szybko przyjechały. Ludzie z karetki zapakowali Alex do środka
i pozwolili mi jechać, natomiast Gilbert odpowiadał na pytania policji w czym
był zielony.
Alex?
Pozwól, że będą nieżywe te pijaki. coś czuję, że będzie
sprawa w sądzie... Ale i tak wybacz, że krótkie. Chyba jedno z gorszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)