Zadanie 5.
W ostatnim miesiącu znalazłam dla siebie konkurs skrzypcowy. Nareszcie. Już myślałam że nigdy czegoś takiego nie znajdę. Miesiąc? Trochę mało na przygotowanie, ale zawsze coś. Zaczęły się poszukiwań dobrych utworów. Wymagano sonaty oraz jednej części koncertu tak by całość trwała do 30 minut. Postanowiłam wziąć sonatę c-moll Griega i I część koncertu e-moll Mendelssohna. Przyjemny program jak dla mnie. Długi i wymagający ale cudowny i piękny. Ta... brakuje mi tylko akompaniatora... Ale w sumie tam byli ci konkursowi więc można by zagrać z nimi. Poświęcałam na ćwiczenia każdą wolną chwilę. W końcu nadszedł ten dzień. Wstałam dosyć wcześnie rano by zdążyć zająć się Moon i Valegrem. Zaczęłam od ogiera. Stał spokojnie i czekał aż skończę napełniać jego poidło. To teraz trudniejsza część - Moon. Stała tyłem do mnie ze stulonymi uszami.
-Cześć Moon. To ja. Chodź.- przemawiałam łagodnym głosem. Jednał klacz nie zamierzała oddać się w moje ręce. Jej kopyto przeleciało mi tuż obok ręki. Co się z nią dzieje?! Nie jest taka. Nie dla mnie.
-Przestań!- krzyknęłam z całych sił.
-Lil, co się dzieje?- obróciłam się w stronę Elizabeth.
-Przestała być miła i przyjazna.
-Przynieś dwie liny. Przeniesiemy ją na lonżownik. Tu nie może zostać. Stajenni nie mogą spokojnie przejść obok niej. Kowal też ostatnio się poskarżył że go kopnęła dzika klacz. Jeśli już nawet ty przestałaś mieć nad nią kontrolę to koniec. Rusz się.- ponagliła mnie. Pobiegłam w stronę siodlarni. 2 sznurki po chwili spoczywały spokojnie na moim ramieniu. Elizabeth chwyciła jeden i otwierając drzwi oplotła nim szyje klaczy zanim cokolwiek zdążyła zrobić.
****
-Przepraszam, gdzie jest sala 46?- zapytałam portierki.
-Tamtym korytarzem do końca i w prawo. Tutaj masz program. Sala koncertowa jest na drugim piętrze. Powodzenia.- uśmiechnęła się podając małą książeczkę.
-Dziękuję.
Doszłam do dużej sali w której stało wiele szafek, półek, biurko z fotelem, wieszak i jeden fortepian przy którym siedział gdzieś 30 letni mężczyzna.
-Lily White? Charles Drakonew.
-Miło mi.
-Rozpakowuj się i zaczynamy grać. O ile się nie mylę występujesz o 13:20.
-O. Dzięki. Jasne już.- położyłam futerał na biurku rozsuwając zamki. Na instrument nałożyłam "żebro", skręciłam smyczek i podeszłam do fortepianu wydobywając dźwięk. W czasie gdzie ja się stroiłam mój akompaniator rozkładał nuty.
***
-Teraz wystąpi Lily White z Miami. Zagra nam Sonatę c-moll Edwarda Griega oraz 1. Część koncertu e-moll B. Mendelssohna.
Wyszłam zza rogu wygładzając czarny materiał sukienki. Charles usiadł przy fortepianie czekając aż mu dam znak by zacząć. Podniosłam skrzypce do góry przykładając je do szyi. Wśród rzędów krzeseł układających się do góry można było dostrzec kilka stolików z zapalonymi lampkami a przy nich członków Jury którzy spoglądali się na mnie z zaciekawieniem. Spojrzałam na pulpit z 10 stronami zapisanymi masą nut. Uniosłam smyczek nad strunami i tak się wydobyły pierwsze dźwięki... I część wymagała trochę brutalnego podejścia. Wymagała zrozumienia. Te 20 minut wszystkich 3 części szybko minęło. Pierwsze kropelki potu pojawiły się na moim czole. Odetchnęłam głęboko i skinęłam głową w stronę uśmiechającego się akompaniatora. Zaczął tańczyć palcami po klawiaturze wstęp. Czwarty, drugi, wjazd do 4. Pozycji, czwarty, pierwszy... Tak układały się palce początku. Lekki ruch w przód, w bok. Ten dźwięk lekko rozwibrować... Można by tak opowiadać o tym cały dzień. Z tym koncertem mam miłe wspomnienia. Kiedy właśnie ten koncert grałam otrzymałam wiadomość że jadę do akademii...
****
Nie miałam najmniejszej nadziei na jakiekolwiek miejsce. Wracałam właśnie autobusem do akademii. Wyniki sobie zobaczę w internecie. Narazie posiedzę w stajni i odetchnę od dzisiejszego dnia. W końcu kierowca się zatrzymał przy przystanku. Założyłam futerał na plecy i wysiadałam z pojazdu.
****
Na zegarach wybiła 20. Jakieś dwie godziny temu były wyniki. Czemu jeszcze dotąd ich nie sprawdziłam? Oglądałam jak Moon się nerwicuje na lonżowniku. Nie wyglądało to za dobrze. Biegała galopem ocierając bokiem o płot. Nie przestawała na minutę. A zawody w przełaju niedługo. Trzeba coś zrobić.
-Lil, sprawdzałaś wyniki?- usłyszałam głos Luny. Chyba tylko ona interesowała się tym na tyle by przypilnować mnie ze sprawdzeniem wyników.
-Yyy... nie. A powinnam?
-Dziewczyno... zajęłaś drugie miejsce...
-Serio?!
-Jo.
No i super. Tak ciekawego dnia chyba jeszcze nie miałam...
Dostajesz 45pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)