Kiedy pierwszy raz ujrzałam Daninę, miałam wrażenie, że moim oczom ukazała się postać z książki fantasy. Szła, raczej niepewnie, z rękami zaciśniętymi na torbie, jakby nosiła w nim wielki skarb. Patrzyła na każdego z pewną dozą niepokoju, starając się jednocześnie nie zwracać na siebie uwagi. Jej wygląd skutecznie jej to uniemożliwiał – białe włosy, rozwichrzone na boki, zdawały się być cały czas smagane przez wiatr. Mogłabym przysiąc, że używała tonę pudru, aby móc chwalić się tak perlistą cerą – a jednak, im bliżej byłam w stanie się jej przyglądać, tym mniej byłam tego pewna. Kiedy przystanęła tuż koło mnie, opuściłam swój wzrok na brudnopis. Nie chciałam, aby pomyślała, że się jej nachalnie przyglądam.
- Wolne? – zapytała, jednocześnie wskazując na, nadgryzione zębem czasu, krzesło. Zaskoczyła mnie. Aktualnie większość uczniów wolała unikać mojej osoby… Szczególnie po incydencie w stajni.
- T-Tak... Jasne...- wyjąkałam nieśmiało, nadal wlepiając oczy w nabazgrane na szybko parę kresek na podartej kartce. Przysiadła lekko i z gracją, odwracając wzrok od grupki złośliwych dziewczyn, które ciągle chełpiły się między sobą swoim ,,świetnym’’ żartem z puszką. W końcu uciszyła je zasapana nauczycielka, która z werwą wkroczyła do klasy. Zaczęła swój wykład od banalnego tematu dotyczącego pewności siebie. Początkowo przysłuchiwałam się jej wywodom z lekkim zawodem, jednak późniejsze tematy zdobyły moją uwagę. Przedstawiła nam rodzaje inteligencji – zaczynając od intrapersonalnej, a kończąc na matematycznej. Na szybko spisywałam notatki, chcąc później do nich wrócić. Co jakiś czas zerkałam na moją sąsiadkę – z założonymi rękoma, przyglądała się z uwagą nie tylko nauczycielce, ale także każdej osobie w klasie z osobna. Miałam wrażenie, że wolałaby, aby w klasie nie było takiego tłoku.
- Zachęcam również do projektu: ,,mącznego dziecka''. Jest to projekt, w myśl którego uczniowie przez określony czas opiekują się lalką wypchaną mąką, traktując je jak dziecko. Ma skłonić nastolatków do refleksji nad problemem niechcianej ciąży.
Po sali rozniosły się chichoty. A mnie przeszły dreszcze… Do głowy, niczym karaluch, wpełzło wspomnienie tamtej feralnej nocy, po ucieczce z Akademii. Dalej nie sprawdziłam… Nic nie zrobiłam w tym kierunku, aby się upewnić, że nie zaszłam w ciąże, co strasznie mnie przerażało.
-Bridget, czy chciałabyś się czymś z nami podzielić? - spytała srogo kobieta.
-I niby, co to ma wspólnego z psychiatrią? - spytała blondynka.
-Uwierz mi, że dużo. Zachęcam do tego projektu. Zgłaszać się proszę po dwie osoby na jedno takie "mączne dziecko''. Podczas tego projektu będzie trzeba opisywać jak przebiegał dzień z mącznym dzieckiem i inne rodzicielskie obowiązki. Osoby, które się do niego zgłoszą zostaną odpowiednio wynagrodzone i jeszcze raz zachęcam. Życzę miłego dnia. - skinęła głową, a na ten znak wszyscy ruszyli w stronę wyjścia.
Większość uczniów od razu rzuciła się do drzwi, jakby tylko czekała na znak końca zajęć. Jakby przyszli tylko po to, aby… czekać na wyjście z lekcji. Przyglądając się rozmawiającym chłopakom i dziewczynom, zaczęłam zadawać sobie pytanie – dlaczego zapisałam się na zajęcia z psychologiem? Jest tyle ciekawszych i mniej… personalnych kółek.
- Jestem Danina, a ty? – dziewczyna podała rękę w moją stronę. Wyrwana z rozmyślań, odwzajemniłam gest.
- Marceline…
- Uważam, że projekt z mącznym dzieckiem może być całkiem niezłą zabawą – odrzekła, przyglądając się z zaciekawieniem, rozdającej paczki z mąką, nauczycielce – Nie wszyscy potrafią zaakceptować problemy dzisiejszego świata, a tym bardziej coś robić w kierunku ich rozwiązania…
- Tak, rzeczywiście… - wydukałam cicho, nie wiedząc, do czego zmierza dziewczyna.
- Może chciałabyś ze mną zająć się takim dzieckiem? Potrzebuję kogoś do pary – jej bezpośredni ton całkowicie zbił mnie z pantałyku. Czy ona naprawdę nie słyszała żadnych plotek na mój temat? Gdybym wzięła udział w takim projekcie razem z nią… Także i Daninę zaczęto by szykanować. A do tego w żadnym wypadku nie doprowadzę.
- Nie sądzę, aby był to dobry pomysł…
- Och – dziewczyna odwróciła wzrok, urażona – Jeśli nie chcesz, to trudno.
I odeszła szybkim krokiem. Poczułam nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej. Wiedziałam, że nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Uważała, że można się ze mną zaprzyjaźnić – a ja zepsułam jej ten obraz rzeczywistości. Gdyby znała całą historię… ja wcale nie chciałam sprawiać jej zawodu! Zrezygnowana, wyszłam powolnym krokiem z sali, jednocześnie ściskając w dłoni spisane przeze mnie notatki. Powinnam coś wymyślić… Jakoś spróbować odkręcić całą tę sytuację! Przechadzając się w stronę pokoi, ze słońcem wpijającym się w plecy, starałam się znaleźć jakieś odpowiednie rozwiązanie. Danina była pierwszą, od dawna, osobą, która sama z siebie do mnie zagadała, bez żadnych złośliwych przytyków czy też podejrzliwego tonu. Tak po prostu – dla samej rozmowy. Powinnam się zgodzić na ten projekt, jednak mogło to spowodować lawinę kolejnych plotek, nie tylko na mój temat… Niespodziewanie na kogoś wpadłam.
- Hej, nad czym tak rozmyślasz, że straciłaś kontakt z rzeczywistością? – Tomas uśmiechnął się do mnie, jednocześnie ścierając pot z czoła. Musiały się właśnie zakończyć zajęcia sportowe, wyglądał na mocno zmęczonego. I nagle wpadłam na pomysł.
- Tomas, potrzebuję twojej pomocy – odparłam poważnie, nie spuszczając wzroku z jego twarzy – Na zajęciach psychologicznych mamy do zaliczenia projekt, do którego jest potrzebna dwójka osób…
- I chcesz, żebym był z tobą w parze? – dokończył za mnie – Może być niezła zabawa.
- Nie do końca… Mojej znajomej bardzo zależało na tym projekcie, jednak ja nie mogłam być z nią w parze…
- Co to za projekt? – zapytał, ze zdziwienia lekko unosząc brwi do góry.
- Nazywamy to ,,mącznym dzieckiem’’. Zajmujesz się lalką wypchaną mąką przez cały dzień, aby później zdać relację, jak się nim opiekowaliśmy.
- Ach… Rozumiem – potarł ręką o brodę, widocznie się zastanawiając – Jeśli ta dziewczyna nie okaże się być żadną zołzą, mogę jej pomóc w projekcie.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego najszerzej, jak potrafiłam, on jednak nadal zdawał się być zamyślony.
- Ale co z tobą? Z kim ty będziesz w parze? – ponownie zadał pytanie.
- Ja… Chyba nie za bardzo mam z kim… - mój uśmiech zbladł, lecz wciąż utrzymywał się na twarzy.
- Mam pomysł – Tomas złapał za moją rękę, po czym zaczął prowadzić w stronę pokoi – Ja mogę pracować z tą dziewczyną, natomiast Micheal’a namówimy, aby pomógł tobie.
- Och… - zerknęłam na niego zaskoczona. Nie wpadłam na ten pomysł… Ale czy Micheal będzie chciał mi pomóc? Pewnie ma wiele rzeczy na głowie… Podążając nieprzerwanie za Tomasem, zaczęłam się zastanawiać nad… imieniem dla mojej mąki.
Danina? C:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)