niedziela, 20 listopada 2016

Od Noah'a C.D Vivian

Widząc jak Vivian usilnie próbuje przytrzymać pościel, która chcąc nie chcąc, zaczęła powoli spadać, zaśmiałem się cicho, dogaszając papierosa. W jej oczach widziałem, że jeszcze chwilę wcześniej chciała mnie zabić, a to za wiatr, który wkradł się do pokoju za pomocą otwartego okna, a to za mój śmiech, podczas gdy ona starała się wyjść z sytuacji, która prawdopodobnie była dla niej chole*nie żenująca.
- Nie wiem czy wiesz, ku*wa, ale chole*nie mnie pociągasz.. - objąłem ją rekoma dookoła jej talii, pocierając delikatnie nosem jej zaczerwieniony policzek. - Zwłaszcza wtedy, kiedy się tak za*ebiście rumienisz.
- Nie podlizuj się - wciąż podtrzymując jedną ręką materiał, drugą oparła na moim ramieniu, bez większego skrępowania, wpatrując się w moje oczy. Widocznie zauważyła moje zawahanie, kiedy to nie wiedziałem, w które oko mam się 'bardziej' wpatrywać - już myślałem, że nachyla się w moją stronę aby złączyć nasze usta, podczas gdy ona zaśmiała się, odchodząc kilka kroków do tyłu, uwcześnie jeszcze mierzwiąc moje włosy, jak zwykle potrzepane na wszystkie strony świata. Jedyne, co mi w tamtej chwili pozostało, to udanie się do łazienki z miną, której pozazdrościłby nie jeden aktor, grający w jakimś dramacie, czy kij wie w czym innym.
Ta zaledwie chwila, podczas której zniknąłem z jej pola widzenia, wystarczyła, aby Vivian zdążyła się ubrać - żałowałem, że nie ruszyłem szybciej swoich czterech liter.. Byłoby całkiem ciekawie. Stała tak jak ja jeszcze kilkanaście minut wcześniej - podparta o parapet stukała butem jakiś rytm, widocznie oczekując, aż "wreszcie wrócę".
- Gdzie Ci się tak spieszy? - Jak gdyby nigdy nic, ignorując fakt, że zaraz powinienem stawić się w stajni na karmienie, dosłownie rzuciłem się na łóżko, tonąc między poduszkami. Kątem oka jedynie widziałem, jak Vivka kręci głową, chwytając już praktycznie za klamkę. Kompletnie zdezorientowany, ponownie poderwałem się na równe nogi, posyłając jej pytające spojrzenie. W odpowiedzi rzuciła, że na pewno zobaczymy się później - teraz "musi wrócić do siebie".
- Ale wiesz, że kocham Cię najbardziej na świecie, prawda? - westchnąłem cicho, wpatrując się uporczywie w jej osobę - na początku stała jakby wmurowana, niczym przysłowiowy słup soli. Chwilę zajęło jej ogarnięcie, tego, co właściwie powiedziałem - ostatecznie uśmiechnęła się szeroko, zostawiając mnie samego, pośród już pustych, czterech ścian. Momentalnie poczułem tęsknotę, kiedy tylko rozglądałem się po pokoju. Na samą myśl, że jeszcze przed chwilą tu była, tuż obok mnie, dostawałem istnej palpitacji serca.

~*~

Po kilku godzinnych poszukiwaniach, podczas których dosyć sprytnie mi się wymykała, udało mi się znaleźć Vivian, akurat stojącą pod dużą stajnią. Widząc, że jest zbyt skupiona na świdrowaniu rozpiski, aby zauważyć, że ktoś ją zaszedł od tyłu - oparłem się o drewnianą ścianę rękoma, mając jej głowę pośrodku nich.
- Wiesz, że mamy dziś.. - odwróciła się do mnie przodem, delikatnie się uśmiechając. Już miała dokończyć, kiedy to dosyć szybko i jakże zgrabnie, wszedłem jej w słowo.
- Nie jedziemy w ten teren, już wszystko ustalone. A teraz chodź, wyświadczysz mi małą przysługę. - równocześnie z wypowiedzeniem tych słów, objąłem ją mocno ramieniem, prowadząc nas do innej stajni, nie zważając ani na jej protesty, ani na natarczywe pytania. W końcu zatrzymałem się pod jednym z ostatnich boksów, gdzie leżało już milion rzeczy - tych bardziej przydatnych, jak i tych mniej. - Może to nie zaszczyt, ale właśnie poznajesz jedynego faceta, o którego dbam wygląd - Dreamer, do usług, tak sądzę. Co prawda kopytka Ci nie poda, ale kopnąć może, jeśli naprawdę będziesz chciała. - Poklepałem gniadosza po szyi, a raczej jej fragmencie, który wystawił poza boks, po chwili go otwierając. - A tak całkiem na poważnie, mogłabyś go ruszyć..? - niewinnie się uśmiechając, kokietowałem ją wzrokiem, podczas zakładania ogierowi ogłowia. W pierwszym momencie, Vivka westchnęła jedynie, tak jakby wiedziała, co będzie się kryło za tą "małą przysługą". Chwilę później, zgodziła się - właściwie, to z nieznanych mi powodów, jednak przypuszczam, że wiedziała, iż inaczej bym ją zjadł, zaciągnął do lasu, cokolwiek.
I tak dotarliśmy wspólnie pod myjkę, gdzie usilnie próbowaliśmy pozbyć się błotnej skorupy z grzbietu Dreamer'a, jednak skończyło się to.. Dosyć opłakanym skutkiem. Zamiast wycierać ociekającego wodą ogiera, musieliśmy wycierać siebie - wystarczyła jedna strużka chłodnej cieczy, wylanej w moją stronę, aby rozpoczęła się istna, wodna wojna.
- Jeszcze nie wiem kiedy, jak i gdzie, ale pożałujesz.. - na szczęście myjka była tuż przy wyjściu - podczas gdy Vivka męczyła się z zaworem, ja, jak to na prawdziwego ekonomistę przystało, "wygrzewałem" się dzięki za*ebiście chłodnym podmuchom wiatru i równie gorącym, promieniom słońca - jak widać, pogoda sprzyjała.
- Ku*wa, Noah.. Mam wodę w butach, ja pie*rzę. - po kilku minutach wspólnych pojękiwań, błyskotliwie zostało przez nas zauważone, że jeszcze chwila, może dwie, a kopytny wydostałby się na wolność. Nie tracąc więc więcej czasu, Vivianka wzięła się za ponowne przetransportowanie go pod boks, gdzie zajęła się ostatecznym go wyczyszczeniem. Ja, jak to ja, wziąłem się za zdecydowanie prostszą robotę - jedyne co musiałem zrobić, to przynieść czaprak i siodło, co do najtrudniejszych nie należało.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak teraz chole*nie seksownie wyglądasz...
- Doprawdy? - momentalnie wyprostowała się, podpierając swą lewą dłoń na biodrze. Choć w głębi duszy wiedziałem, co jej chodzi po głowie, jej postawa jak i słowa, świadczyły zupełnie o czym innym. - Twierdzisz, że wyglądam tak dopiero, kiedy mam końskie łajno pod nogami i ociekam brudną, zimną wodą?
- To jest Twoja własna interpretacja! - uniosłem ręce w geście obronnym, jednak moja dziewczyna, wciąż obruszona, zajęła się bardziej koniem, aniżeli mną.
- Tak po za tym, to niebieski wyszedł z mody. Przydałby się jakiś.. Różowy! - rzuciła w moją stronę czaprakiem, który jak to ładnie podsumowała, nie pasował ani do jej imiczu, ani do pory roku, czy też odcieniu podłoża, na które mieliśmy zamiar wyjść.


Vivka? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)