środa, 19 lipca 2017

Luke powraca!

Imię: Luke. Mimo to, mało kto zwraca się do niego po imieniu, choć on sam do niego nic nie ma. Znajomi wołają do niego ksywkami różnego typu, począwszy od Miśka, kończąc na różnorakich skrótach już krótkiego imienia. Tak czy inaczej, daje w tej kwestii totalną dowolność. 
Nazwisko: O'Brien. 
Wiek: Mniej więcej pod koniec lata, Luke obchodzi jubileusze swych urodzin. Do tej pory, liczy roków dwadzieścia dwa, co uważa za wystarczalną wystarczalność. [13.08.1995]
Płeć: Chłopak, jeśli nawet nie mężczyzna.
Nr. pokoju: 40.
Rodzina: Mimo, iż nie są oni jego biologiczną rodziną, to właśnie za taką ją uważa. Ta "prawdziwa" oddała go we wczesnych latach jego życia do adopcji, co niestety - lub stety - dość dobrze pamięta. Nie przedłużając: 
- Matka - Ann, ojciec - Dan, oraz ich dzieci, pełniące rolę wzorowego wręcz rodzeństwa - niepełnoletnie bliźniaczki - Sarah i Sue. O biologicznych rodzicach - państwie O'Brien cholernie nie lubi wspominać, co zresztą robi bardzo niechętnie i jedynie pod ciężkim, wręcz zagrażającym życiu przymusie. Jako że do takiej sytuacji jeszcze nie doszło, nikt nie ma pojęcia, dlaczego ma inne nazwisko niż reszta rodziny - pozostają jedynie plotki i nic nie znaczące domysły.
Charakter: Nawet osoba ślepa jest w stanie zauważyć, iż jest on ciężkim orzechem do zgryzienia (pomijając, że naprawdę baaardzo ich nie lubi, może z wyjątkiem nerkowców). Z początku nieco skryty, arogancki, a przede wszystkim oschły i niezbyt miły - praktycznie każdą swą wypowiedź traktuję sporą, taką od serca, łyżką sarkazmu wraz z ironią, co niestety nie jest odbierane w sposób taki, aniżeli by chciał. Włączając w to piorunujące spojrzenie jego blado-niebieskich oczu, często nowopoznane osoby szybko kończą znajomość, najzwyczajniej w świecie traktując go jako chama, nieco nieprzystosowanego do życia w społeczeństwie. Chociaż takowe stwierdzenie niezbyt daleko odbiega od prawdy, jest dosyć krzywdzące - pomimo jego (nieudolnych) starań, trafił stety lub niestety w nie do końca kształcące towarzystwo, które zresztą pozostawiło go na lodzie. Przyzwyczaił się do uprzedzeń, obdarowując również nimi innych - często zanim jeszcze zamieni z kimś jakikolwiek dialog, ma już przygotowane zdanie na temat kandydata na przyjaciela, skutecznie go przy tym odrzucając. Co więcej, wszelkie płci z początku wrzuca do jednego worka, przez co w jego towarzystwie nie kręci się ani jedna dziewczyna, która nie nosiłaby merytorycznych spodni. 
Skoro nacechowany został już przeze mnie pejoratywną energią, warto by było wspomnieć o cechach, które zdobią jego ludzką szatę od środka, kiedy to pozna się jego personę w nieco innej, lepszej odsłonie. Mimo wszystko Luke szuka gdzieś tych towarzyszy, z którymi mógłby dzielić wspólne wspomnienia. Lubi unosić kąciki swych ust do góry, a nawet udzielać pokrzepiających rad, co nie oznacza jednakże, że sam lubi płakać w cudzy rękaw - byłoby to kłamstwem, gdyż własne problemy zostawia samemu sobie, wierząc, że sam znajdzie dla nich złoty środek. Swoje zdanie jednakże wygłasza głośno, zazwyczaj w przypadkach, w których jest pewien swych racji - czyli właściwie zawsze, bo najpierw mówi, potem robi, a dopiero na końcu tego wszystkiego myśli. Lubi cytować niedawno przeczytane książki, wypowiedzi sławnych osób lub teksty jakichś ambitniejszych piosenek, często wplatając te słowa w zwykłą rozmowę, traktując je zazwyczaj jako wprost idealne odpowiedzi na pytania. Zdarza mu się skakać na głęboką wodę, do momentu, w którym na szali są tylko i wyłącznie skutki noszące zgubę dla niego, bowiem szybko przywiązuje się do praktycznie każdego, nie tak łatwo dając mu odejść - zwłaszcza, jeśli dzieli z kimś wspólne zainteresowania, bądź cechy.
W gruncie rzeczy.. Jest całkiem miłym chłopakiem, skorym do pomocy. Jak wiadomo - pierwsze lody są trudne przełamania, jednakże, jak to twierdził jego trener - nie ma przeszkody nie do przeskoczenia. Słowa dudnią w jego głowie aż do dziś - przykre jedynie jest to, że nie wie, iż te lata temu chodziło o błękitnego oksera, do którego Luke był pełen uprzedzeń. Tak czy inaczej, poczucie humoru (choć nieco specyficzne) to jego drugie imię, nie odstępujące go właściwie na ani jeden, malutki krok.
Aparycja: Twarz blondyna przypomina delikatnie pociągły trójkąt, uwydatniając przy tym jego męskie kości policzkowe. Pomimo, iż para jego oczu zalicza się pod odcienie bladych błękitów, jedno oko jest ciut bardziej ciemniejsze -wręcz granatowe- w stosunku do drugiego. Blond włosy, choć w założeniu postawione są ku górze, często opadają na różne strony świata, niemiłosiernie się przy tym mierzwiąc. Posiada fioła na punkcie wszelkich tatuaży - sam niedawno zakończył robotę przy swym rękawie, znajdującym się na jego lewej ręce. Oprócz tego, za pewne będzie planował kolejne dzieła sztuki, tym razem w nieco innych obszarach jego ciała - właściwie zrobiłby to dawno, gdyby nie to, że na razie nie ma wizji na powstający projekt. Równie mocno, co o swoje włosy i uzębienie, dba o sylwetkę - nie ma właściwie dnia, w którym by nie biegał, chodził na siłownię albo wykonywał drobne, domowe ćwiczenia. Dzięki temu i diecie, którą chcąc nie chcąc trzyma, może pochwalić się całkiem zdumiewającym umięśnieniem, zwłaszcza na brzuchu. Mimo wszystko, nie lubi przesady - nie ma tych mięśni zastraszająco dużo - rzekłabym wręcz, że posiada ich w sam raz. 
Całość dopełnia wzrost - równo 192 centymetry chłopaka, posiadające zniewalający, śnieżnobiały uśmiech.
Ulubiony koń: Co do tej kwestii - na całe szczęście! - nie jest zbyt wybredny. Właściwie to lubi każdego wierzchowca, z wyjątkiem jednych przedstawiciela kucowatych - szetlandów. Z niewiadomych nawet dla niego powodów, nie darzy ich zbytnią miłością - zdecydowanie woli dużo wyższe rumaki, co głównie spowodowane jest jego nie małym wzrostem. Nie ukrywajmy - przy jego niecałych dwóch metrach jest problem, odnośnie tego, na jakiego konia należałoby go posadzić. Tak więc, prawdopodobnie najbardziej lubi Shadow'a, ewentualnie Follow.
Własny koń: 
Poziom jeździectwa: Różnie to z nim bywało - raz na wozie, raz pod wozem. Z powodu braku czasu i ogólnych chęci, "spadł" na poziom średnio-zaawansowany, co jak ma nadzieję - zmieni się z czasem.
Partner: -
Historia: Jak już zostało wspomniane - chłopak jest adoptowany. Do piątego roku życia był szczęśliwym, kochanym przez biologicznych rodziców dzieckiem - bajka równie szybko, co się zaczęła, to i się skończyła. Trafił do odpowiedniej placówki, z której na całe jego szczęście, po niecałym roku wyciągnęła go nowa, dalej przy nim obecna rodzina. Właściwie to popalił te nieszczęsne mosty za sobą, ciesząc się tym, co jest, i ewentualnie będzie jutro. Od małego wykazywał zainteresowanie zwierzętami - tak więc, pielęgnując jego pasję na przedmieściach jednego z miast w Stanach Zjednoczonych, w końcu jego 'matka' - Ann zdecydowała się na posłanie go tu, do Akademii, pomimo jego początkowej niechęci. 
Inne: 
- Odkąd tylko pamięta, nie rozstaję się ze swoją gitarą akustyczną, na którą wylewa wszystkie swoje żale (no, i poranną kawę),
- Podobnie co i z gitarą, nie rozstaję się z słuchawkami i telefonem. Nie wyobraża sobie dnia bez przesłuchanych ulubionych kawałków- byłby to dzień stracony, 
- Nie lubi małych psów, 
- Nie przepada za jaskrawymi odcieniami, 
- Pomimo że ma prawo jazdy, nie ma zamiaru kupować samochodu, 
- Jest całkiem dobry w "tłuczeniu morderczek" - pozory mylą i w tym przypadku - nie jeden raz, ani nie dwa, ktoś wylądował przez niego w szpitalu, 
- Godzinami potrafi czytać książki, głównie (o dziwo) biografie i powieści historyczne.
Kontakt: Reindeer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)