piątek, 21 lipca 2017

Od Archiego C.D Cheryl +18

Dziewczyna gryzła swoją wargę, która szybko puściła stróżkę krwi, szkarłatne krople zaczęły lecieć po brodzie nastolatki. Zrezygnowany podeszłem do niej, nie czując nic oprócz troski o nią, która szybko ją otoczyła, poprzez silny uścisk znajdujący się na jej talii. Tak bardzo nie chciałem by w oczach nastolatki pojawiły się łzy spowodowane mną, a co gorsza moim zachowaniem.
- Ja też nie żałuję. - Posłałem jej delikatne spojrzenie, a jej wystający, rudy kosmyk został ponownie schowany za jej uchem. Co raz bardziej nią zauroczony, uśmiechnąłem się i przypomniałem sobie nasze głupie potyczki słowne. - Nie żałuję, nigdy nie będę żałował, Cheryl. 
Rudowłosa wtuliła swoją głowę w mój tors, a ja przeciągnąłem swoją dłoń przez jej plecy, wywołując na niej dreszcz. Delikatnie odchyliłem podbródek nastolatki, zauważyłem łzę spływającą po jej niemalże porcelanowo białym policzku. Nasze oczy spotkały się w długim, wręcz namiętnym spojrzeniu, do tej pory nie byłem świadomy tego, że tak się da. Wziąłem głęboki oddech.
- Cheryl, trzeba się w końcu za siebie wziąć. - Powiedziałem, i kciukiem wytarłem jej łzy. - Jest mi ciężko o to zapytać, ale tylko i wyłącznie przez te wszystkie wydarzenia, mające miejsce w Riverdale. Zostaniesz moją dziewczyną? - Zapytałem, w końcu zdobywając się na odwagę. Moje wnętrzności delikatnie się zacisnęły po wypowiedzeniu tych słów, a w oczach moich, jak i dziewczyny pojawiły się iskierki.
- Archie, szczerze? Czekałam na tą chwilę. Jasne, że nią zostanę. Mój chłopaku. - Powiedziała, a ja uniosłem ją w ramionach. Trzymając młodą kobietę jak pannę młodą, zacząłem wdrapywać się ku górze schodów, gdzie znajdował się nasz wspólny pokój. Przez dziewczynę znajdującą się w moich ramionach, otwierałem zamek nieco dłużej, lecz już po chwili udało mi się je otworzyć. Wpadłem do pokoju i położyłem rudowłosą na łóżku, ponownie ją całując. Jednakże ten pocałunek był delikatny, składający się tylko i wyłącznie z delikatnego muskania naszych warg. Zaskoczony tym, że nie chce robić niczego na szybko, tylko spokojnie, delektując się każdą chwilą spędzoną z dziewczyną, zacząłem rozpinać suwak od sukienki rudowłosej. 
- Nie, nie mogę - powiedziałem i przysiadłem na łóżku. Cheryl posłała mi pełne zdziwienia i żalu spojrzenie, które zaczęło wiercić dziurę w moim umyśle. - Wszystko jest w porządku, ale po prostu nie mogę.
- Nie podobam Ci się? Byłam tylko przygodą? Pojedynczą odskocznią od problemów? - Zapytała, niemalże trzęsąc się ze złości. Górę wzięły emocje, które ponownie zarządziły wtopienia się w usta nastolatki, która teraz wręcz grzmiała. - Puszczaj! Przecież nie możesz! - Krzyknęła, gdy tylko zacząłem ją całować. Delikatnie przygniotłem ją do łóżka, na co ona fuknęła. 
- Przestań. - Powiedziałem stanowczo. - Przecież wiesz, że chcę tylko i wyłącznie Ciebie? - Burknąłem, ponownie przylegając do jej ust, które zaczęły mi ulegać. W końcu dziewczyna rozluźniła się, i zaczęła oddawać pocałunki. Uniosłem ramiona dziewczyny ku górze i stanowczym ruchem, odsunąłem błyskawiczny zamek. Sukienka należąca do Rudej, znalazła się na podłodze tak samo jak jej biustonosz, który dał mi kolejne możliwości. Zacząłem pieścić jej piersi, na co ona zaczęła delikatnie pojękiwać, ale na tyle cicho, że nikt nie znajdujący się w tym pokoju by tego nie usłyszał. 
- Wiesz, że Cię kocham? - Szepnąłem jej prosto do ucha, po czym delikatnie ugryzłem jego płatek. Moje pocałunki lały się jak nigdy dotąd, zaczynając od karku, a kończąc na kostkach rudowłosej, która wiła się przy każdym z nich. 
- Ja Ciebie też kocham, ale proszę nie kontynuuj mi tej cholernej gry wstępnej, tylko mi to dokończ bo zaraz wybuchnę. - Powiedziała z wyczuwalną nutą złości i rozbawienia. Cheryl pozbawiła mnie spodni dresowych i bokserek, a ja już po chwili odpływałem z dziewczyną moich marzeń i snów.

~*~

Obudziło mnie coś, a dokładniej ktoś, a jeszcze bardziej szczegółowo Cheryl, szarpiąca mnie za ramię.
- Czy Ty kobieto, nie masz uczuć? Jest dopiero piąta trzydzieści, a Ty już mi każesz się budzić. Jeszcze chociaż pół godziny. - Powiedziałem, lekko niewyraźnie.
- Za te pół godziny, mamy wstawić się do stajni i dawać koniom żarcie. Drogi Archibald'zie, jestem do tego zmuszona. - Powiedziała i w tym samym momencie zepchnęła mnie z łóżka. Zimna podłoga, od razu poderwała mnie do góry, i dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie jak dawno nie grałem w futbol. Nawet nie wiem czemu w tym momencie, ale mniejsza.
- Pograłbym w futbol, znowu, chce być znowu kapitanem drużyny - powiedziałem i znowu usiadłem na łóżku.
- Dobrze, tym czasem idź do łazienki ubrać się w jakieś dresy czy coś, żeby mieć po prostu wygodny strój do pracy. Tak jak ja. - Zaśmiała się, obracając się przy tym wokół własnej osi, pokazując mi swój wygodny strój, składający się z obcisłej białej bokserki i czarnych bryczesów. 
- Jaaasne.. wygodny? Mi będzie wygodnie w łóżku. - Fuknąłem, ale poderwałem się w stronę zabudowanej szafy. Bez pójścia do łazienki, zaciągnąłem na nogi, nogawki, najzwyklejszych w świecie, szarych dresów, oraz biały t-shirt, który delikatnie opinał moją klatkę piersiową.. niestety. Przeciągle ziewając, poszedłem do łazienki, gdzie umyłem zęby, i nadal nierozbudzony ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. 
- Szkoda mi Ciebie, ale musimy. Przykro mi. - Powiedziała cicho Cheryl, która wyszła już na korytarz akademika. Z każdego pokoju dochodził odgłos spokojnych oddechów, należących do śpiących osób.
- Również chcę tak spać. - Powiedziałem. - Mogłaś się wykłócić o coś innego. Nie wiem, mógłbym jeździć codziennie tam gdzie oni sobie zażyczą, coś tam kupować. Tylko nic związanego ze wczesnym wstawaniem, chol.era. - Niemalże krzyknąłem, zrywając przy tym całą Akademię.


Cheryl? 8)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)