sobota, 29 lipca 2017

Od Katniss do Armina - zadanie 3



Wczoraj miałam zawał. Po tym, jak dowiedziałam się, że Armin ma jutro urodziny, zaczęłam główkować, co by mu pasowało. Zadzwoniłam po Nao, która poradziła mi się go zapytać. Stanowczo odmówiłam, bo chciałam zrobić mu niespodziankę i to na dodatek taką, która zapadnie mu głęboko w pamięć! Podeszłam do mojej ukochanej ławki, gdzie zawsze mam jakieś pomysły. Naomi siedziała obok mnie i pomagała wymyślić prezent. Nagle z ujeżdżalni pomachał do mnie Armi. Zarumieniona odmachałam mu. A Nao tylko spojrzała na mnie, z uśmieszkiem mówiąc:
- Komuś tu chyba się gorąco zrobiło…
- Daj spokój! To tylko mój kolega…- Powiedziałam lekko oburzona.- A tak na marginesie to pomyślałam, że możemy wyjść na miasto.
- Może być, ale nadal jest sprawa prezentu.
- Zaraz jestem!- Krzyknęłam i pobiegłam do pokoju.
Po kilku minutach wróciłam z mieszkania, trzymając elegancką białą ozdobną ramę, a w zaciśniętej pięści klej, sznurek i kolorowe spinacze. Położyłam przedmioty. Naomka patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Przykleiłam sznurki do ramki. A na linkę zawiesiłam spinacze.
- W mieście zrobimy kilka zdjęć, a potem je wydrukujemy. Potem powiesimy fotki na spinaczach. Co ty na to?- Zapytałam.
- Chyba mu się spodoba, ale czy będzie chciał z tobą pojechać do tego miasta, to już nie wiesz.
- No nie wiem, ale postaram się coś wymyślić!
- Nie możesz go po prostu zaprosić?
- Eee… Nie.- Powiedziałam stanowczo.
- Może powiesz, że musisz coś załatwić na mieście i potrzebujesz jego pomocy…- Zaproponowała Naomi.
- Jesteś genialna!
Pomaszerowałam więc z prezentem do swojego pokoju, a następnie na ujeżdżalnie do Armina. Obmyślałam co powiedzieć, ale wszystko mi nie pasowało! Przeszłam pod belką, która zamykała maneż, gdy nagle usłyszałam obok siebie okropne rżenie konia! Pośpiesznie odwróciłam głowę w prawą stronę, a tam koń biegnący prosto na mnie! Rumak stanął dęba i drasnął mnie kopytem. Upadłam na ziemię. Ocknęłam się kilka chwil po upadku, a nade mną stał Armin, który najpierw był przerażony tym, co się stało, ale jak zobaczył, że nic mi nie jest, uśmiechnął się:
- Nic Ci nie jest?- Zapytał.
- Nic to tylko draśnięcie w ramię.
- Na pewno?
- Tak. I przepraszam, że spłoszyłam twojego Lysandera…
- To nic… Czemu przyszłaś- Zapytał zaciekawiony.
- Chcę… eee… przyszłam, bo chcę… eee… Czy poszedł, byś ze mną jutro do miasta, bo mam bardzo ważną sprawę do załatwienia?- Wydusiłam pośpiesznie.
- Wiesz… miałem taki mały planik na jutro…
- BŁAGAM!
- No… dobra.- Łaskawie się zgodził.
- Super! To jutro o 10 pod stajnią stajennych. Pa!
- Pa…
Od razu po pożegnaniu popędziłam do Naomi cała w skowronkach.
- I co?!- Zapytała pośpiesznie Nao.
- ZGODZIŁ SIĘ!!!
- Cicho! Usłyszał to i teraz się na nas patrzy…- Po tych słowach zamarłam i z grobową miną spojrzałam w stronę ujeżdżalni, a tam Armi kiwał głową. Stałam się czerwona jak burak!
- Choć już…- Wyszeptałam do przyjaciółki.
W moim pokoju zamówiłyśmy tort dla Armina. Nastał kolejny dzień. Wyskoczyłam z łóżka i popędziłam do łazienki. Umyłam włosy, twarz, zęby, a na koniec zrobiłam make-up. Gdy moja czupryna wyschła stwierdziłam, że ją rozczesze, a potem zaplotłam warkocz. Ubrałam Jeansy, czarną koszulkę i moją ulubioną koszulę w czerwoną kratkę. Popędziłam zjeść śniadanie, gdzie napotkałam Naomi. Podbiegłam do niej i powiedziałam, jaka jestem tym wszystkim podjarana! Nao tylko czekała aż to powiem. I zaśmiała się. Doszła 9:59, a Armina nadal nie było! Ja czekam z tymi rowerami jak głupia i powoli zaczęłam myśleć, że Armi mnie wyśmiał i się nie zjawi… Gdyby nie pocieszenia Naomi pewnie poszłabym do pokoju i zamknęła, bym się w sobie. Minęła 10:05, kiedy zdyszany i najwyraźniej ledwo żywy Armin przybiegł pod stajnie. Jego wytłumaczenie brzmiało: „Przepraszam Cię Kat i Nao, ale zaspałem!”. Wsiedliśmy wszyscy na rowery i pojechaliśmy do miasta. Pierwsze było kino. Poszliśmy na komedie. Wszyscy w trójkę śmialiśmy się do rozpuku jelit! A ja? Ja byłam zajęta patrzeniem na Armina, zajadając się w międzyczasie popcornem, a gdy ten obracał głowę, bo czół na sobie kogoś wzrok ja natychmiast patrzyłam na lecący w Sali film. Najlepiej w kinie bawiła się Naomi. Nie dość, że film był przezabawny to jeszcze zemnie beke cisnęła! Tuż przed kinem zrobiłam nam focie. Następnym celem był rynek gdzie robiliśmy selfie i zdjęcia, które miałam zamiar nie długo wydrukować do prezentu. Siedzieliśmy nad fontanną, kiedy Armi zapytał mnie, co chciałam zrobić w tym mieście…, a ja odpowiedziałam mu, że wszystko w swoim czasie. Podziwialiśmy wodę, która raz była kilka metrów nad ziemią, a raz jej nie było… Czekałam tylko na minę Armina, gdy zobaczy swój prezent! Poszliśmy do Starbucks-a, każdy zamówił sobie kawę, przez SMS-a powiedziałam Naomce, żeby poszła do sklepu kupić świeczki na tort, który będzie w kawiarni… Razem z chłopakiem siedzieliśmy i gadaliśmy o koniach (bo o czym innym). Po chwili dostałam na telefonie wiadomość, że świeczki kupione i czeka pod ustalonym miejscem. Więc ubrałam kurtkę, chwyciłam Armina za rękę i wyszliśmy z restauracji kierując się w stronę sklepu, gdzie miałam wydrukować zdjęcia do prezentu. Nao przejęła nastolatka i razem poszli dłuższą drogą do kawiarni, a ja zostałam i drukowałam zdjęcia z dziś i fotki jego konia. Potem pobiegłam je za laminować. Następnie pobiegłam do studia muzycznego, gdzie czekał zapakowany w papierową torebkę. Przyczepiłam zdjęcia i popędziłam do kawiarni „Rose”. Odebrałam tort z barku, postawiłam go na stole i zaczęłam wbijać świeczki. Tylko czekałam na to, aż wejdzie Nao z solenizantem! Po kilku minutach tak się stało. Zaskoczony Armin nie wiedział czy się śmiać czy płakać. Podeszłam do niego z bananem na twarzy i złożyłam serdeczne życzenia. Armi nie wiedział co zrobić, więc rozpakował prezent a tam:
Tylko z innymi zdjęciami, oczywiście :>
Jego twarz zdobił uśmiech, a oczy błyszczały jak gwiazdy! Siedliśmy do stolika, ja z Naomi śpiewałyśmy „Sto lat”. Gdy świeczki były zdmuchnięte, a życzenie pomyślane zaczęliśmy jeść tort. Armi słusznie zgadł, że jest o smaku śmietankowym z czekoladową masą i lukrową polewą. Siedzieliśmy roześmiani przez bardzo długi czas. Jednak wiedzieliśmy, że nie możemy nocować na mieście, więc poszliśmy pod kino gdzie stały przypięte nasze rowery. Po drodze nie obeszło się bez szampana! Wracaliśmy do akademii slalomem. W Akademii trwała już cisza nocna. Pożegnaliśmy się z Naomi. Armin odprowadził mnie pod mój pokój i na koniec powiedział:
-...

Armin?
Zadanie wykonane, 50 punktów dla Ciebie! Staraj się nie umieszczać zdjęć, przecież mamy opisy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)