sobota, 22 lipca 2017

Od Esmeraldy C.D Leny

Tafla wody lśniła, oświetlana przez popołudniowe florydzkie słońce. Wzrok Leny padł na mnie, dziewczyna- choć ode mnie młodsza- była bardzo pewna siebie. W mojej głowie wyrysował się chytry i nieprzemyślany plan...
-A teraz.... Szybkie zawody, uruchommy całą moc tych końskich kopyt, robimy 2 kółka wkoło jeziora, następnie wyjeżdżamy do tamtego drzewa i wracamy tu. -powiedziałam, wskazując palcem na miejsce, gdzie stało duże, rozłożyste drzewo, rzucające cień na tę część mini plaży.
Usta Leny były delikatnie rozszerzone- słuchała mnie bardzo uważnie, na koniec zrobiła zmieszaną minę i wypuściła powoli powietrze, najpewniej miała delikatne wątpliwości co do mojego pomysłu. Na moje szczęście na twarz Leny powrócił uśmiech, a dziewczyna poprawiła dosiad i kiwnęła jedynie głową.
-Na moje 3! 1...2...3!- krzyknęłam, wciskając pięty w bok ogiera, który prychnął, ruszając kłusem, a następnie powolnym galopem. Lena kończyła już pierwsze kółko i doganiała mnie, gdy ja cicho wypowiedziałam trzy magiczne słowa, jak z filmu.- Niech się zmęczy.
Karosz ruszył morderczym galopem, niemalże nie wyrabiając na zakrętach, byliśmy niedaleko za Leną, która zauważając mnie, dodała trochę... Nagle zrobiłam woltę, spowalniając Demona do kłusu i szybko półparada i znowu goniliśmy je. Lena z Paris były już na wyciągnięcie ręki, Dracul mocno poszalał i zaczął cwałować i do drzewa dobiegliśmy równocześnie.
-To było nie fair!- twarz Leny wykrzywiły się w grymas, a po chwili zaczęła się śmiać.

<Wybacz za długość, nie miałam za bardzo pomysłu :/ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)