piątek, 21 lipca 2017

Od Leny C.D Esmeraldy

Spojrzałam za siebie. Zauważyłam kasztanowatą klacz, którą widziałam wcześniej na zdjęciu w stajni.
- Czy to jest Rosabell? - zapytałam nowopoznanej dziewczyny.
- Tak. Właśnie wróciła z jazdy. Gdzie chciała byś pojechać?
- No nie wiem... Tak szczerze to wszędzie, gdzie tylko bym mogła, ale nie wiem, czy mogę...
- Postaram się pokazać ci jak najwięcej - obiecała Esma.
Ruszyłyśmy stępem. Rozglądałam się na boki. Wszystko wyglądało inaczej z grzbietu konia, aniżeli z perspektywy pasażera samochodu. Wszystko było pięknie urządzone, przez chwilę zastanawiałam się, czy nie umarłam i nie trafiłam do raju. Wjechałyśmy do lasu. Wszędzie rosły wysokie drzewa, a ziemia była usłana soczyście zieloną trawą i małymi kwiatkami. Dało się usłyszeć wiele śpiewających ptaków, a końskie kopyta wtórowały ich trelom. Skręciłyśmy w małą dróżkę.
- Dokąd jedziemy? - zapytałam zaciekawiona.
- Zobaczysz - uśmiechnęła się moja przewodniczka.
Jechało się bardzo przyjemnie. Drzewa dawały miły cień, chroniący od skwaru poza obszarem lasu. W pewnym momencie usłyszałam jeden z moich ulubionych dźwięków. Wychyliłam się trochę, by zobaczyć, czy moje uszy się nie mylą. Oczywiście, mój niezawodny słuch wiedział, gdzie jedziemy, zanim obaczyłam jezioro. Było przepiękne. Woda aż sama się prosiła, by wejść do niej. Podjechałam bliżej. Kopyta uderzyły o piasek. Spojrzałam na Esmę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)