środa, 26 lipca 2017

Od Katniss do Esmeraldy

Pewnego ranka przy stajni, gdy szłam wyczyścić Wings zobaczyłam Esmeralde stojącą ze swoim koniem przy belce do której przywiązywane są konie. Zdziwiło mnie to że ktoś oprócz mnie jest tu przed innymi. nie zwracając na to wielkiej uwagi podeszłam do mojej Wings. była calutka umorusana w błocie! przewróciłam tylko oczami i weszłam do jej boksu, zapięłam kantar, uwiąz, wzięłam szczotki do czyszczenia konia i kopystkę. podeszłam z klaczą do Esmy. I zaczęłyśmy się witać. Oczywiście musiało się coś stać- mianowicie Wings była zmęczona tym, że ciągle gadam z koleżanką, a jej nikt nie szczotkuję, więc dziabnęła mnie w tyłek.
-Au!- Krzyknęłam.
-Co jest?
-Ten skubaniec mnie szczypnął.- Odpowiedziałam z grymasem na twarzy. Po czym podeszłam do belki i przywiązałam Wings.
- Pech.
Wzięłam szczotkę i usuwałam burd z konia. zajęło mi to pół godziny zanim w ogóle ją wyczyściłam! Przyszedł czas na kopyta, Które poszły jak spłatka. Pomaszerowałam po siodło i ogłowie. po chwili koń był ubrany i gotowy do jazdy. zapytałam się Esmy czy się przyłączy do wycieczki. Odpowiedz brzmiała: Tak.
Pojechałyśmy do lasu gdzie wypatrywałam czegoś z czego można się pośmiać. Niestety nic. Więc na jednej z polan poleciałam galopem. Esma mnie dogoniła i próbowała wyprzedzić! ale ja się nie dawałam ścigałyśmy się do końca polany i jeszcze trochę. zeszłyśmy do kłusa a potem dziewczyna powiedziała:
- ...

Esma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)