wtorek, 25 lipca 2017

Od Cassie do Dmitrij

Dzwonek mojego telefonu przerwał mi wymarzony sen. Wtuliłam głowę mocniej w poduszki leżące na sofie. Komórka nie przestawała dzwonić ani wibrować na blacie stołu.Okami wyraźnie też się to nie spodobało, bo przeniosła w pysku aparat i położyła mi go na plecy. Oczywiście nie mogła sobie odpuścić oślinienia go całego. Niechętnie podniosłam głowę i wzięłam do ręki mokry telefon. Na wyświetlaczy pojawiło się zdjęcie Sama. Odebrałam.
- Aż tak męcząca podróż, że nie możesz odebrać szybciej? - Mruknął.
- Nie powiem, że nie. - Ziewnęłam.
- Dzięki, że zadzwoniłaś i powiedziałaś, że dojechałaś. - Warknął.
- Przepraszam, ale byłam zabiegana. Musiałam wszystko tutaj załatwić i jak najszybciej pozbyć się matki i tego kutasa.
- Niech będzie, że Ci wybaczam. Wszystko dobrze, tak poza tym?
- Szczerze to nawet się cieszę, że tu trafiłam. W końcu może się trochę poukłada w moim życiu i ogarnę kilka spraw. - Uśmiechnęłam się mimowolnie do siebie. Wiedziałam bardzo dobrze, że im dłużej byłam w mieście rodzinnym, tym bardziej się staczałam.
- Trzymam za Ciebie kciuki mała, a tymczasem muszę uciekać, bo z Alice idziemy zaraz do kina. Kocham Cię siostra, trzymaj się.
Po tych słowach zapadła cisza. Odłożyłam komórkę na blat i podniosłam się do pozycji siedzącej. Na moim udzie szybko pojawił się łeb Okami.
- Co byś chciała? - Pogłaskałam łeb psa.
Kiedy tylko przestałam jej dotykać ruszyła do drzwi. Po czym skoczyła na klamkę dając mi do zrozumienia, że już czas na spacer.
- Dobrze już zaraz pójdziemy.
Westchnęłam ociężale i podniosłam się do góry. Spojrzałam w stronę okna, na zewnątrz było już prawie ciemno. Swoje kroki skierowałam w pierwszej kolejności do szafki w aneksie kuchennym. Wyciągnęłam karmę i nasypałam do miski mojego sierściucha. W czasie kiedy mój pupil jadł ja się przebrałam. Założyłam na siebie szare dresowe krótkie spodenki i czarną luźniejszą bokserkę. Obie skończyłyśmy w tym samym czasie. Przed wyjściem założyłam na nogi adidasy, wzięłam papierosy z zapalniczką i mp3. Wychodząc zamknęłam za sobą drzwi. Klucz schowałam głęboko do kieszeni. W drodze na podwórko upięłam włosy w wysoki kucyk.
Okami wyleciała przez drzwi główne niczym błyskawica. Mało mnie nie przewracając. Pokręciłam tylko z uśmiechem głową i sama spokojnie usiadłam na ławeczce przed budynkiem. Odpaliłam papierosa i się zaciągnęłam. Uniosłam twarz w stronę ciemnego już nieba i wypuściłam dym z płuc nosem. Suczka buszowała gdzieś w okolicznych krzakach, poznawała okolicę i nowe zapachy.
Wyrzuciłam niedopałek do kosza i zaczęłam się rozciągać. Po rozgrzewce zawołałam psa do siebie. Ruszyliśmy na początku truchtem przed siebie. Kilkanaście metrów dalej przeszliśmy w bieg. Obie przebiegłyśmy dość spory dystans. Zajęło to sporo czasu, ale byłam szczęśliwa. Aktywność fizyczna zawsze dawała mi swego rodzaju ulgę.
Przed bramą zdjęłam z uszu słuchawki, zakręciłam je wokół mp3 i schowałam do kieszeni. W tej samej trzymałam paczkę z papierosami. Postanowiłam przed pójściem do pokoju jeszcze zapalić i wyciągnęłam ją. Odpaliłam i schowałam rzeczy do spodenek. Usiadłam wygodnie pod drzewem uważnie obserwując Okami. Odruchowo wsadziłam po paleniu ręce do kieszeni. I dostałam szoku. Nie było mojego odtwarzacza. Spanikowana podniosłam się i zaczęłam nerwowo przeszukiwać trawę. Jednak go nie było. Postanowiłam go odnaleźć. Ruszyłam w poszukiwaniu urządzenia. Całą drogę szłam patrząc się pod nogi. Oczywiście nie mogło być inaczej, musiałam na kogoś wpaść. Cofnęłam się o krok w tył, nieznajomy zrobił to samo.
- Przepraszam. - Spojrzałam uważniej na chłopaka. Był ode mnie starszy ale tylko trochę, ale za to znacznie wyższy.
- Spoko. Zgubiłaś okulary, że mnie nie zauważyłaś? - Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmieszek.
- Okulary nie ale coś innego. Wzrok mi jeszcze aż tak nie szwankuje. W sumie to mogłeś mnie ominąć. - Odpowiedziałam mu tym samym uśmiechem.
- Właśnie przyglądałem się swojemu znalezisku. - Po tych słowach wyciągnął dłoń, a w niej moją mp3.
- Znalazłeś! - Krzyknęłam szczęśliwa. Już chciałam ją zabrać, ale nieznajomy cofnął dłoń.
- A skąd mogę wiedzieć, że Twoja? Może to jest kogoś innego?
- Z tyłu ma wygrawerowane srebrne "Cas", zobacz jak nie wierzysz. To moje imię.
- Nazywasz się Cas? - Zapytał z niedowierzaniem.
- Nie, Cassie. Ale nie lubię swojego imienia to przynajmniej tak sobie je umilam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)