niedziela, 18 marca 2018

Od Ady do Dagoberta

Przeciągnęłam się głęboko, ziewając przy tym przeciągle. Po otworzeniu oczu, ujrzałam Raven stojącą tuż przede mną. Przesunęłam się w stronę ściany, i poklepałam materac, dając psu znak, by się położył. Raven ułożyła się obok mnie, a ja zaczęłam ją głaskać. Spojrzałam na śpiącą na sąsiednim łóżku Riley; Nili bawił się kosmykami jej włosów, a ona sama spała w najlepsze. Po jakimś czasie leżenia, rozleniwiona wstałam z łóżka. Wzięłam z szafy ubrania - czarną bluzkę, czarne jeansy i czarną bieliznę. W łazience wzięłam letni prysznic, użyłam żelu o zapachu cytryny i mięty, w końcu, po nim czuję się świeżo. Po prysznicu, jak zwykle, użyłam dezodorantu (rexona black&white) i się ubrałam. Do makijażu użyłam podkładu, tuszu do rzęs, jasno-beżowej pomadki matowej, pudru, korektora i cieni; pomadka i cienie były z mojej ulubionej firmy - Cucci. co do perfumy, na dzień dzisiejszy użyłam Gucci Rush2. Po wyjściu z łazienki, udałam się do kuchni, gdzie zaparzyłam herbatę miętową dla siebie i Riley (do swojej dodałam 3 łyżeczki cukru trzcinowego). Na śniadanie podgrzałam pizzę, która została nam z wczorajszego ,,wieczoru filmowego'', który sobie urządziłyśmy.
- Riluuuuuuś, chodź na śniadanie! - zawołałam.
Jakieś kilka minut później zjawiła się zaspana Riley w piżamie, z krukiem na ramieniu.
- Cześć. - powiedziałam.
- Hej... - powiedziała zaspana.
Obie zjadłyśmy pozostałości po wczorajszej pizzy (były z cztery kawałki, to akurat po dwa na każdą z nas. Matematyka poziom Ada.), i wypiłyśmy herbatę. Raven spokojnie siedziała przy swojej misce, mając nadzieję na resztki, a Nilay usiłował podbierać dla Riley jedzenie. ,,Boczki'' pizzy zostawiłam dla Raven, ze względu na to, że były już odrobinę twarde (z resztą, Rilciak zrobiła podobnie).
Do miski Raven wsypałam nieco suchej karmy z dodatkiem wołowiny, którą psina uwielbiała i dolałam jej wodę do drugiej miski. Wzięłam z szafy czarną bluzę, po czym udałam się w stronę drzwi. Założyłam na siebie swoje czarne buty, czarną czapkę, czarny komin, i czarną kurtkę. Wychodząc z pokoju na szybko pożegnałam się ze wszystkimi współlokatorami.
Po wyjściu z budynku akademika postanowiłam udać się do stajni dla koni do dzierżawy, aby odwiedzić dawnego podopiecznego - Blue Sky'a.
Szłam szybkim krokiem, nie za bardzo uważając, co zaskutkowało... wpadnięciem na kogoś.
- Oj... Przepraszam... Nie chciałam... - gdy uniosłam wzrok na twarz rozmówcy, z lekka mnie zamurowało. W sumie, to miło było spotkać kolejną znajomą twarz - tym razem był to Dago.

Dago? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)