niedziela, 25 marca 2018

Od Rose C.D Esmeraldy

-Dobra, galop? -zapytała się Esmeralda, zwalniając swojego karosza.
Kiwnęłam głową, a po sekundzie poczułam wodę kapiącą mi na toczek. Topniejący śnieg...Świetnie. W końcu, zaczęła się już wiosna. Śnieg topnieje, kwiatki rosną…Patrzyłam jak brunetka pogania swojego konia to kłusa, a następnie do galopu. Po chwili kłusa na bardzo wygodnym Hollywoodzie, zrobiłam to samo. Ale to prawda – Holly jest strasznie wygodny. Jak moje ukochane łóżko, na którym pewnie śpi Winter. Wałach jechał galopem dość żwawo, ale nie próbował przejść w cwał. Podczas tej o to jazdy, przypatrywałam się każdemu szczegółowi lasu. Cieszę się, że Esma zgodziła się pojechać ze mną w teren. Inaczej bym wybuchła, umarła i nie wiem co bym jeszcze zrobiła z nudów. Tym bardziej, że już wczoraj chciałam wybrać się w podróż poza akademię. Ale wracając do głównego tematu – po kilkunastu minutach galopu, obie zwolniłyśmy do kłusa, a następnie do stępa. Ścieżki powoli nie było widać, a zamiast niej ukazało się śliczne jezioro. Kiedy przewodniczka oznajmiła mi, że na chwilę się tu zatrzymamy, zsiadłam z konia.
-No dobra, przyznaję, że ten teren jak na razie ciągle mnie zaskakuje. -oznajmiłam, a po chwili dodałam- Oczywiście pozytywnie.
-Ja mam taką nadzieję. -właścicielka Divine' a zaśmiała się.
Dość długą chwilę, wpatrywałam się w zielonkawe jezioro, jednocześnie rozmawiając z Esmeraldą. Dowiedziałam się, że dziewczyny pochodzi z Niemiec, i ma jeszcze dwa konie. Ogierka i klacz. Jednocześnie ja opowiedziałam jej trochę o sobie, i tak poznałam już (była jeszcze jakaś?)kolejną osobę. Od teraz mogę powiedzieć, że brunetka to bardzo miła osoba. Miła, pomocna i szczera.
-A startujesz w zawodach z Divine? -spytałam zaciekawiona.
Zielonooka kiwnęła głową.
-Wyścigi, skoki...Ale ogólnie to wyścigi i wkkw.
Skinęłam głową. Nieźle. Ogólnie, Esma na pewno jeździ już długo, a więc nie powinnam się dziwić. Chwilę jeszcze spacerowałam z Holly' m. Mimo, że moim ulubieńcem jest Faldo, to polubiłam tego siwka. Spokojny, żwawy, i taki przyjazny. Totalne przeciwieństwo gniadosza. Nikt nie poczuł się obrażony? Nie? To dobrze, bo nawet nie ma powodu.
-Dobra, jedziemy? Muszę ci jeszcze plażę pokazać.
Słysząc słowo „plaża”, od razu pomyślałam o morzu, na co otworzyłam oczy szeroko. Na chwilę zapomniałam, że jestem w Chorwacji, wyspie która ma dostęp do morza!
-Dobra -zgodziłam się i wsiadłam na siwka, który do tego czasu skubał trawę.
Skróciłam mu wodze, i zakręciłam go, widząc, że karosz chce wjechać przed nas. Przykro mi Holly, nie mieliśmy innego wyboru. Nie znam trasy, a chcę dokładnie zapamiętać co i jak. Po wjechaniu na ścieżkę, obie nadal stępowałyśmy. I znowu – uważne przyglądanie się każdemu liściowi, drzewu, było u mnie zauważalne. Czując jak wałach zarzuca głową, skupiłam się ponownie na nim. W końcu powinnam być skupiona na jeździe, tym bardziej w terenie. W pewnej chwili, gdy ja znowu zaczęłam przyglądać się liściom, koń na którym siedziałam zakłusował. Zakołysałam się w siodle gotowa na upadek, ale w końcu utrzymałam się. No tak, koń przed nami również kłusował.
-Skup się Rose -mówiłam pod nosem- Za chwilę spadniesz, i co?
Często mówię do siebie, tym bardziej gdy jestem na siebie zdenerwowana z jakiegoś ważnego, lub nie, powodu. Ujęłam to bez sensu, ale dobra. Uważnie patrzyłam pomiędzy uszy konia, pilnując odległości. Dość głupio zrobiłam, ponieważ osiodłałam konia nie myśląc, że koń Esmeraldy może być ogierem. Ale z klaczą wcale nie byłoby lepiej…Teraz jechałyśmy drogą utworzoną przez błoto i inne nogi, kopyta i łapy. Na moje szczęście, błoto nie tryskało żadnej z nas na nogi. Nie miałam czyścić swoich sztybletów już w pierwszym tygodniu mojego pobytu w Akademii Magic Horse. Już nie widziałam po bokach drzew, i nic nie kapało mi na kask. Zamiast tego, z daleka mogłam zauważyć Porec. Przejeżdżałam tamtędy, ale nigdy nie miałam okazji pospacerować po miejscowości. Podobno jest tam uroczo, zresztą jak w każdym Chorwackim mieście, czy miasteczku. O! Widać już wjazd na plażę. I powoli widać również może. Hollywood chyba też to zauważył, ponieważ zarżał. Zwolniłyśmy obie do stępa, i wjechałyśmy na jasny piasek. Już po chwili, poczułam morską bryzę. Podjechałyśmy bliżej morza, i stanęłyśmy tak, aby oba konie mogły zanurzyć kopytka w wodzie.
-Tu jest tak samo pięknie, jak w lesie. Podmieniliście coś, i zamiast w Chorwacji wylądowałam z pięknej krainie baśni, lub jakoś tak? -spytałam.
-Możliwe -powiedziała żartobliwie dziewczyny.
Uśmiechnęłam się szeroko i podrapałam się tak, jak w Disneyu, gdy postacie się nad czymś zastanawiają.
-Możliwe? Czyli jednak tak.
Brunetka zaproponowała mi, kolejny galop wzdłuż plaży. Oczywiście, że się zgodziłam. Ustawiłyśmy się jak należy, i już po chwili jechałyśmy szybkim galopem wzdłuż plaży. Mimo, że było mi zimno, to przyjemnie. Po poczuciu wiatru nadmorskiego, poczułam podekscytowanie. Dobra, poczułam się jak w filmach. Dzięki Esmeraldzie trafię do szpitala, gdzie będzie wymieniać ile zafundowała mi wrażeń. Na pewno dużo. Mijały minuty, a my coraz bardziej zwalniałyśmy. Z galopu, do kłusa, a z kłusa do stępa.

~*~
-Dzięki za świetny teren -podziękowałam dziewczynie idąc koło niej w stronę pokoju.
-Nie ma za co -oznajmiła.
Już miałam wchodzić do swego małego mieszkanka, gdy nagle wpadłam na pomysł. I tak nie miałam co robić, więc może zaprosić zielonooką do siebie? Ana chyba się nie pogniewa. Chociaż mam taką nadzieję.
-Esmeralda? -spytałam się, a ona odwróciła się- Może wpadniesz do mnie? Albo coś porobimy razem?
Kobieta zastanowiła się chwilę.
-No dobra. Przyjdę pod twoje drzwi za jakieś pół godziny, godzinę maks. Muszę się lekko...Ogarnąć. -uśmiechnęła się lekko.
Kiwnęłam głową i weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. W pokoju nadal nikogo nie było, ani Ghost'a, ani jego właścicielki. Jedyne co nowego zauważyłam, to jakąś torbę na wolnym łóżku. Nowa? Ciekawe jak się nazywa i w ogóle. Chyba, że to on. A zresztą nie ważne. Jedyna żywa dusza w pokoju jaką zauważyłam, to moja śliczna suczka o której przypomniałam sobie gdy biegłam do stajni przed terenem. Wzięłam ją do pokoju, a ona momentalnie zasnęła. Teraz również spała, mimo, że minęła już ponad godzina. Nigdy za długo nie śpi, jakiś wyjątkowy przypadek. Wyjęłam z szafy czarne jeansy z dziurami, biały T-shirt oraz szary sweter. Całą zawartość wzięłam razem ze mną do łazienki, gdzie ponownie wzięłam prysznic i umyłam swoją czuprynę. Nie będę latała spocona po akademii. Po ogarnięciu włosów i samej siebie, ubrałam się i wyszłam z łazienki. Związałam dodatkowo włosy w wysokiego kucyka, i usiadłam na łóżku, wyjmując telefon. Weszłam na Pinterest'a i poszukałam różnych fajnych zdjęć. Pinterest, to moje uzależnienie. Uwielbiam patrzeć na wszystko, co tam znajdę. Od jedzenia, po stajnie.


Esma? Przeziębienie = choroba = brak mózgu = brak mózgu = mała wena twórcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)