piątek, 30 marca 2018

Od Riley do Gai

Tego dnia wstałam znacznie wcześniej niż miałam zaplanowane. Trening z panem Lee zaczynał się dopiero o jedenastej, ale jakoś tak nie chciało mi się już dłużej leżeć w łóżku. Dziwne, a nawet bardzo dziwne, bo w moim przypadku budzenie się, o tak wczesnych porach, graniczy wręcz z cudem. Zważywszy na to, że jest sobota tym bardziej powinnam czuć się choć odrobinę zmęczona. Na dobrą sprawę, wypadałoby jeszcze trochę pospać, tak przynajmniej do dziesiątej. Narzuciwszy na plecy szary szlafrok, wolnym krokiem udałam się do kuchni. Już po chwili siedziałam na krześle, popijając gorącą herbatę. Przez jakiś czas zawiesiłam wzrok na widokach za oknem. Od rana świeciło słońce, dzień zapowiadał się całkiem ładnie. No dobra, skoro nie mam już nic ciekawszego do roboty, to wypadałoby sprawdzić, co słychać u Meli, choć jak znam życie, pewnie o tej porze nie będzie jeszcze chętna do jazdy w terenie. Kiedy już się możliwie ogarnęłam, wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą dwie najważniejsze rzeczy - ołówek i kartkę papieru. Tak, tego mi właśnie dziś do szczęścia potrzeba.
***
- Mel, czy mogłabyś choć przez chwilę nie ruszać tak tą głową? - spojrzałam na klacz z politowaniem - Jak mam cię narysować, skoro przez cały czas zmieniasz pozycję?
Prawdę mówiąc, nie wiem czy czarna skapowała, o co właściwie mi chodzi, ale jeśli tak, to musi być naprawdę złośliwym stworzeniem, bo odwróciła się do mnie zadem.
- Super, że się dogadałyśmy... - pokręciłam głową zrezygnowana, odkładając niedokończony szkic na bok.
Po chwili klacz obróciła się i parsknęła cicho, wyglądając z zainteresowaniem zza drewnianych drzwiczek. Westchnąwszy, skierowałam wzrok w tym samym kierunku. Po stajni przechadzała się jakaś dziewczyna, o pięknych, długich, jasnych włosach. Przez chwilę zastanawiałam się, czy powinnam do niej zagadać. Może ją znam? Nie no, nie znam. Przecież bym ją zapamiętała, prawda?
- Cześć, szukasz kogoś? - wychyliłam się zza ścianki boksu. Głupie pytanie, ale w obecnej chwili nic lepszego nie przyszło mi na myśl.
Nieznajoma raptownie odwróciła się w moją stronę. Wyszłam z boksu, dokładnie zamykając za sobą drzwiczki.
- N-nie, właściwie to nie... - odparła z lekkim zakłopotaniem.
- Chyba jeszcze nie miałyśmy okazji porozmawiać. Jesteś nowa w akademii? - zapytałam.
- Tak, jestem Gaia - blondynka uśmiechnęła się delikatnie, odgarniając z czoła kosmyki włosów.
- Riley. Miło mi - odwzajemniłam jej uśmiech, po czym odwróciłam się przez ramię, wskazując na czarną, która zaczęła wiercić się w boksie. Najwyraźniej starała się zwrócić na siebie uwagę - A to jest Meli.

Gaia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)