piątek, 30 marca 2018

Od Riley C.D Christiny

- No pewnie, chodź - wyszczerzyłam się od ucha do ucha, prowadząc nową znajomą w stronę budynku akademika - Skoro już idziemy do dziewiątki, to może zostaniesz na obiad? Nie mam pojęcia kiedy Ada wróci, a zrobiłam trochę za dużo tego spaghetti i nie wiem czy zdołamy to wszystko przejeść.
- Okey, jeśli to nie problem - Christie wzruszyła ramionami, odbiegając na moment wzrokiem w niebo. Zapanowała chwila ciszy - Piękna dziś pogoda - westchnęła - Myślisz że pozwolą mi wziąć któregoś z koni stajennych w teren?
- Chyba nie powinno być z tym problemu, ale jeśli chcesz, możemy zajrzeć po obiedzie do gabinetu pani Rose. Jesteś w grupie...?
- Średnio-zaawansowanej, a dlaczego pytasz?
- Hm, zastanawiam się jaki koń byłby najlepszy... - zamyśliłam się przez chwilę, przystanąwszy przy jednym z drzew, rosnących koło ścieżki - O, chyba już wiem! Paris i Wings są całkiem sympatyczne, no i jest jeszcze Rosabell albo Lemon.
Właściwie to koni dla średnio-zaawansowanych było znacznie więcej, ale że mam słabą pamięć, to niestety nie byłam w stanie wymienić ich wszystkich. A zresztą, Christina z pewnością sama będzie wiedziała najlepiej, który wierzchowiec jest dla niej odpowiedni.
- Okey, w sumie to nie wiem, które konie konkretnie masz na myśli, ale chętnie je zobaczę! - roześmiała się dziewczyna.
***
- A więc, co byś chciała teraz porobić? Biegniemy do stajni i zabieramy konie na przejażdżkę, czy wolałabyś jeszcze pozwiedzać Magic Horse? - zagaiłam, odkładając talerze do zmywarki, przy której na resztki jak zwykle czatował już Nilay - Mońdzioł, nie kombinuj żarłoku... - zmarszczyłam brwi, zamykając urządzenie.
Rzecz jasna, koleżanka była tak zafascynowana tutejszymi wierzchowcami, że wybrała tę pierwszą opcję.
- Skoczę tylko do pokoju się przebrać. Spotkamy się przed stajnią - po tych słowach, ciemnowłosa znikła za dębowymi drzwiami. Tak więc, paręnaście minut później, udałam się w umówione miejsce, gdzie czekała już gotowa Christie. W dłoniach trzymała spore, skórzane siodło, czaprak i całą resztę ekwipunku.
- Chyba już wiem, którego konia wybiorę - oznajmiła z promiennym uśmiechem na twarzy - Przeszłam się w międzyczasie po stajni i stwierdzam, że Wings będzie idealna.
- Super! To ja tylko ogarnę trochę mlaskacza i jedziemy! - czym prędzej pomknęłam do stajni prywatnej.
Otworzyłam zasuwkę i weszłam do środka. Czarna była dziś w dobrym nastroju i najwyraźniej ucieszyła się na mój widok.
- Cześć, kochana - poklepałam jej mięciutką szyjkę, po czym chwyciwszy szczotkę, energicznymi ruchami zajęłam się oczyszczaniem sierści karoszki. Po dokładnym wyszczotkowaniu brzucha, przejechałam jeszcze szczotką parę razy po szyi, nogach i grzbiecie. Kiedy wreszcie uporałam się z warstwą pyłu i zaklejkami, nie pozostało już nic innego, jak tylko osiodłać Meli i ruszać na przejażdżkę. Szybciutko założyłam klaczy uzdę, potem czaprak, siodło i na sam koniec zielone owijki, po czym wyprowadziłam ją z boksu, kierując się w stronę wyjścia.

Christie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)