niedziela, 27 listopada 2016

Od Angeliki C.D Collin'a

Chłopak nic nie odpowiedział tylko dziwnie się na mnie patrzył, ani nie przeprosił. Nie chciałam tracić czasu, więc sobie poszłam, nawet mi nie pomógł tylko się patrzył. Sama wtaszczyłam wszystko po schodach, a jego już nie było. Nie zastanawiałam się gdzie poszedł tylko szukałam swojego pokoju, aż zobaczyłam mój numer taki sam jaki miałam na kluczyku od drzwi. Otworzyłam drzwi i ujrzałam przepiękny pokój. Wszędzie było "futro". Był bardzo przytulny i tak też się w nim czułam. Rozpakowałam wszytko i weszłam do łazienki była moim zdaniem prosta. Nakarmiłam Luisa i poszłam wziąć ciepły prysznic. Nie spodziewałam się że tu jest tak chłodno i trochę zmarzłam widać było, że to już jest jesień. Kiedy wyszłam spod prysznica czułam się orzeźwiona. Wzrokiem przeczesywałam pokój w poszukiwaniu Luisa i w końcu go zobaczyłam - leżał, a raczej spał na ciepłym łóżku. Nie chciałam go budzić i postanowiłam rozejrzeć się po terenie. Założyłam moją czarną bluzę we flagę, którą dostałam na święta i długie czarne spodnie, bez których się nie rozstawałam, a także czarne trampki. Wzięłam ze sobą klucz i wyszłam zamykając przy tym mój pokój. Zeszłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. Czułam w moich włosach i na twarzy chłodny jesienny wiatr, za którym nie za bardzo przepadałam, ale nic na to nie poradzę, że jest tu jesień i że w ogóle ona istnieje. Za to że przyjechałam tu do koni, postanowiłam odwiedzić jedną ze stajni, która była niedaleko Akademii. Ruszyłam w drogę i weszłam do stajni, wydawało się że nikogo tam nie ma. Mój wzrok przykuł piękny wałach Lusitiano z tabliczki przeczytałam, że ma na imię Szafir. Delikatnie chciałam go pogłaskać i to zrobiłam, koń nie miała złych zamiarów i nie chciał mnie skrzywdzić. Zrobiłam następny krok i pogłaskałam go drugą ręką, a potem dwoma. Nie chciałam wchodzić do boksu, ponieważ koń mnie nie znał i mógł się spłoszyć, a przy tym robić mi krzywdę. Postanowiłam już wracać, ale usłyszałam jak niedaleko boksu Szafira u innego konia szeleści ściółka na początku myślałam, że to mysz albo też któryś z kotów. Podeszłam do boksu konia imieniu Orion i zobaczyłam chłopaka, który dziś na mnie wpadł, siedział na ściółce, przy koniu, a z nimi był także rudy kot. Pomyślałam, że tego mi jeszcze brakuje, miałam nadzieje, że go dziś nie spotkam, ale moje "błagania" nie zostały w ogóle wysłuchane i tak się nie stało. Oparłam się o drzwi, a chłopak powiedział:
- No co?- uniósł lekko jedną brew w pytającym geście.
- Czy ja coś mówię? Odpowiedziałam także pytaniem.
- To czemu się tak patrzysz?
- A co nie mogę? Starałam się być jak najbardziej wredna za to że dziś mi nie pomógł. - Dzięki, że dziś pomogłeś mi wnieść walizki jak na mnie specjalnie wpadłeś. Specjalnie chciałam mu to przypomnieć, aby zrobiło mu się głupio.

<Collin? Brak weny :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)