niedziela, 27 listopada 2016

Od Cavana C.D Arthura

- Jesteś tu nowy? – zapytałem chłopaka, który stał do mnie tyłem i oglądał jeźdźców, którzy skakali wyższe przeszkody. Wśród nich rozpoznałem parę osób, jednak żadnej z nich nie poznałem osobiście. Widziałem tylko parę razy, jak jeździ, czy słyszałem ich imiona, kiedy wymieniali się spostrzeżeniami na stołówce.
- Niedawno przyjechałem – odparł tylko chłopak. Widać, że nie był zainteresowany  rozmową ze mną, ale mimo to dalej próbowałem.
- Jak się nazywasz?
Chłopak zawahał się chwilę.
- Arthur – znowu krótka wypowiedź ze strony mojego rozmówcy.
- A ja Cavan.
Nie do końca rozumiałem tego chłopaka. Nie byłem przyzwyczajony do tego, żeby ludzie wypowiadali się tak krótko. Z większością osób można było przeprowadzić dość długi dialog. Ale jak widać ludzie są różni. Postanowiłem nie zadręczać go dalej rozmową, skoro nie chcę rozmawiać po prostu go zostawię w spokoju. Tak właśnie zrobiłem. Odszedłem tylko, nic nie mówiąc, bojąc się urazić, lub otrzymać obraźliwą odpowiedź od chłopaka.
Jedynym miejscem do którego mógłbym się teraz udać była stajnia wypełniona końmi, które potrafiłem obserwować całymi dniami. Niektórym się wydaje, że te zwierzęta są nudne, a spędzanie z nimi czasu jest oznaką głupoty. Jednak to nie jest prawda. Z nimi możesz spędzić bardzo dużo czasu, możesz im opowiedzieć o swoich problemach, one je zrozumieją. Może nie tak jak ty byś to chciał, ale na pewno na jakiś sposób. One pomogą ci tymczasowo zapomnieć, odstresują cię zupełnie. Dla mnie jazda jest lekarstwem, dlatego zapisałem się tutaj – do Akademii Magic Horse, rodzice nie podziwiają moich zainteresowań końmi, ale uważają, że każdy może chcieć czegoś innego.
Zamyślony wszedłem do stajni, a ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem tam chłopaka, tego samego co ze mną rozmawiał, a raczej ja rozmawiałem do niego. Arthur stał w boksie i siodłał Paint – wałacha palomino. Postanowiłem nie przeszkadza mu w tej czynności, dlatego też poszedłem dalej. Kiedy przechodziłem przez stajnię musiałem parę razy zatrzymać się, aby pogłaskać jakiegoś konia, który był spragniony towarzystwa. W końcu udało mi się wyjść z budynku ,ale postanowiłem jeszcze pójść na spacer pomiędzy padokami i placami. Przechadzałem się tak chwilę pomiędzy placem, a padokiem, kiedy coś zobaczyłem. Wywołało to u mnie niemałe zdziwienie. Wzrok zatrzymałem na sylwetce chłopaka, który przed chwilą siodłał Painta. Nie wiem dlaczego tak bardzo się przy tym zdziwiłem. Przecież skoro przyjechał do akademii na pewno coś łączy go z końmi. W końcu ośmieliłem się podejść trochę bliżej. Tak, że stanąłem przy płocie w cieniu, oglądając go tak niedługi czas. Trzeba było przyznać, że jeździć całkiem dobrze. Pochłonąłem się całkowicie patrząc jak chłopak skacze niewysokie przeszkody niedawno przez niego ustawione. Patrzyłbym się pewnie cały dzień w jakiej harmonii skaczą, ale niestety chłopak mnie spostrzegł.

<Arthur?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)