niedziela, 27 listopada 2016

Od Esmeraldy - zadanie 8

Dzisiejszego dnia ogłoszono zawody, rajd, tygodniowy. Postanowiłam wziąć w nich udział. To był mój pierwszy rajd, w akademii oczywiście. Dracul podszkolił się w skokach, mam nadzieję, że nam się uda! Rajd zaczyna się jutro, a pierwszy etap ma ok. 50 przeszkód, ok. 1000 metrów i 3 kontrole. To będzie trudne! Muszę zająć się dobrą formą konia. Z akademii jadę tylko ja, przez co nie mogę zawieźć moich przyjaciół ani akademii. Liczą na mnie. Od razu umówiłam krótką wizytę u weterynarza. Zjawił się za kilkanaście minut. Przebadał tętno, trochę podotykał nogi mojego konia. Koń o dziwo się nie wiercił. Następnie musiałam wymasować nogi Draculi. Podobno koń wtedy lepiej się wybija. Teraz tylko go wymyć i wyczyścić siodło. Bardzo się starałam wyprać go dobrze (tzn.wymyć). Polewałam go wodą, a to nakładałam szampon, polewałam go wodą i polewałam oliwką. Następnie postanowiłam mu wyciąć maszynką do golenia (dla koni) piorun na zadzie. Wiedziałam, że nie będzie idealny. Wyszedł dość spoko. Teraz lonżowanie i skoki.
Wyprowadziłam go ze stajni i zaprowadziłam na lonżownik. Odwiązałam uwiąz i popędziłam konia. Chętnie zaczął galopować, a następnie zamieniło się to w pełni rozwinięty cwał. Po skończonej rozgrzewce założyłam mu czaprak i wsiadłam na niego. Pojechaliśmy na tor crossowy. Skakaliśmy przeszkody 1,7 m. Wiedziałam, że koń potrafi skoczyć wyżej, więc namierzyłam przeszkodę 1, 9 m. Koń przeszkoczył ją bez problemu. Następnie coś wyższego. To na pewno było maximum 2,00 m. Dracul rozpędził się i przeszybował nad przeszkodą jak pegaz. Byłam strasznie zadowolona. Wróciliśmy do akademii pod wieczór. Wyczyściłam go i wprowadziłam do boksu. Dałam mu marchew i pogłaskałam go.
-Śpij dobrze mój „Czarny Diamencie” – powiedziałam.
Koń zarżał i stanął dęba w boksie na pożegnanie. Wyszłam ze stajni. Ruszyłam w stronę drzwi akademii. Napotkałam kilka osób, które trzymały za mnie kciuki. Między innymi Naomi i Edwarda. Przytuliłam Naomi jak siostrę i zaprosiłam ją do siebie. Rozmawiałyśmy do północy, aż w końcu dziewczyna powiedziała, że musi iść spać. Rozstałyśmy się i poszła do pokoju. Ja wzięłam prysznic i wskoczyłam do miłej kołderki. Zasnęłam od razu.
DZIEŃ 1
Obudziłam się o 6 i szybko zerwałam się z łóżka. Musiałam iść nakarmić konie. Wyszłam z pokoju, a na moich drzwiach był komunikat: ”Esmeralda, przygotuj się do pierwszego dnia. My nakarmiłyśmy konie. NAOMI”. Kochana Neo. Wróciłam do pokoju i przytuliłam kotkę.
-Trzymaj łapki za mnie Balbinka!- czule wyszeptałam.
Ubrałam strój i poszłam do stajni. Tłumy zebrały się już przed linią startu. Byłam spięta. Konie innych zawodników były na pewno bardziej doświadczone. Dojarzałam tam mistrzynię świata. Moje oczy zapłonęły żywym ogniem.
-Esma! Trzymamy kciuki!-krzyknęła Helen.
-Dzięki! Przyjechała Leksandra. –powiedziałam.-Ja idę się zająć koniem.
Dziewczyna pokiwała głową. Weszłam do boksu Draculi, wyjęłam siodło i wszystkie potrzebne rzeczy. Oporządziłam go a następnie osiodłałam. Wyprowadziłam go z boksu i wyszłam na światło dzienne. Od razu przyplątali się reporterzy. Nie odpowiadałam na ich pytania. Byłam szczęśliwa, gdy podbiegła do mnie moja kuzynka Estriella. Była przerażona wieścią o tym, że jest tu Daniel. Ale poszłam na linię startu i wsiadłam na konia. Podeszła do mnie grupka przyjaciół. Naomi, Abihraj, Helen, Jennefer, Lilka i Castiel. Rozmawialiśmy, aż usłyszałam donośny męski głos.
-Wszystkich nieuczestniczących w rajdzie proszę o zejście z lini STARTU!- krzyknął mężczyzna.
-1! 2! 3! I START!-wydobył się głos sędziego.
Dracul wypruł. Z tyłu słyszałam jeszcze głosy moich kolegów z Akademika. Za mną galopowała mistrzyni świata. Byłam na samym przodzie. Dziewczyna nie wierzyła, że jest druga. Pierwsza przeszkoda. Wysoka kłoda. Dracul przeskoczył ją i pędziliśmy dalej. Poklepałam go. Z tyłu usłyszałam wrzask numeru 10. Ja miałam numer 2. Mój szczęśliwy. Jak obliczyłam, przeszkody są co 20 metrów. Teraz nr. 3 jechał z nami łeb w łeb. Przed nami wyrósł oxer. Musieliśmy zwolnić, by przepuścić numer 3. Niestety dla tego numerku skończyło się bardzo źle. Koń odmówił. Dracul zawahał się, lecz przeskoczył nad nią. Z tabliczki wynikało, że jesteśmy już na 250 metrze. Teraz kontrola. Weterynarz zbadał mojego Draca i puścił mnie dalej. Nadal na przodzie! Byłam szczęśliwa! Jednak numer 4 doganiał mnie. Już siedział Dracowi na ogonie, gdy zobaczyłam Naomi. Galopowała na Empim obok toru. Podawała mi butelkę z wodą. Wzięłam ją i wypiłam trochę. Następnie polałam Draca. Po czym był rów z wodą. Wjechaliśmy do wody i Dracul wzbił się w powietrze.

Jechaliśmy dalej. Jeszcze 700 metrów! Nie wiedziałam czy Dracul to wytrzyma. W każdym razie następna kontrola za ok. 200 metrów. Galopowaliśmy już na drugiej pozycji. Musiałam się zatrzymać. Dogonił nas Edward i podał butelkę z wodą. Zsiadłam z konia i podziękowałam Edwardowi. Napoiłam Draculę. Pił łapczywie. Następnie wsiadłam na konia i przegoniłam nr. 8 i 11. Nr. 9 i 1 wlókł się gdzieś z tyłu. Mnie interesował numer 4 na samym początku. Dracul włączył tryb nietoperza i wyprzedził numerki przed nami. Została 4. Teraz COFFIN. Miałam numer 4 na widoku. Przeskoczył bez błędu COFFIN’a i jechał dalej. Dracul poradził sobie nie gorzej z tą przeszkodą. Jechał wytrwale za 4. Dogoniliśmy ją. I kontrola. Zbadali 4 i puścili ją. Teraz Dracula. Miał słabe tętno, ale puścili nas. Polałam go całego wodą i napoiłam. Teraz napotkałam Helen. Dała mi czaprak na zmianę. Więc zdjęłam mu siodło i razem z Helen włożyłyśmy je z powrotem. Wsiadłam na niego i pogalopowaliśmy. 4 nie odjechała z punktu kontrolnego. Na szczęście już tylko 400 metrów! To będzie mniej więcej 20 minut jazdy. Za mną było mnóstwo wypadków. Teraz jeszcze kilka przeszkód i jesteśmy na mecie. Kilka przeszkód i zostałyśmy z 4 siedzącą nam na ogonie. Najgorsza przeszkoda! SUNKEN ROAD. Pokonaliśmy 1. stopień a następne poszły jak po maśle. Dojechaliśmy z Draculą jako 2. Zajęłam się koniem i poszłam spać. Tak minął mi 1. dzień rajdu.
2. DZIEŃ
2. etap ma 1000 metrów i ok. 10 przeszkód. Ponieważ tu liczy się czas a nie przeszkody. Tego dnia przeczytałam w porannej gazecie: „Koniokrad zbiegł policji! Po zgłoszeniu dwójki młodych ludzi z Akademii Magic Horse w Miami został złapany. Wczoraj między godziną 4.00 a 5.00 w nocy zbiegł.”. To mnie przeraziło. Mój koń prawie został skradziony, a on zbiegł! Musiałam się jakoś pozbierać. Poszłam do stajni. Tam czekała na mnie Jennefer i Oriane. Porozmawiałyśmy krótko i poszłam wyczyścić i osiodłać ogiera. Zaraz miał się zacząć 2. etap! Byłam trochę przerażona, bo jeszcze ogłowie. Ale zdążyłam. Napoiłam jeszcze konia i wyprowdziłam go na linię startu. Słyszałam i widziałam flesze obiektywów. Dobrze, że kilka osób było obok mnie, bo nie wytrzymałabym.
-Nie zapomnij oddychać Esma.- powiedział Edward robiąc ten swój uśmieszek pt. „jestem normalny, tylko ty to inaczej odbierasz”.
Uśmiechnęłam sie do niego i wylałam mu ostatnie krople wody na głowę. Edward wściekły już, miał coś rzucić o fryzurze, ale nie zdążył, bo mężczyzna dał znak przygotowawczy.
-1!2!3! START!-krzyknął.
Tym razem Dracul ruszył jako 4. Galopował szybko, ale było go stać na więcej. Pierwsza przeszkoda to rów z wodą. Przeskoczyliśmy ją bezbłędnie. Teraz galopowaliśmy na 3. pozycji. Przed nami pruły 2 konie. Antonius i tzw. „TORPEDA”. Nie mieliśmy z nią szans. Skoro to „TORPEDA”, no to nie damy rady!
-Dasz radę koniku.- szepnęłam Dracowi na 300 metrze. Strasznie słabo galopował, nie wiem co się z nim działo. Wczoraj był w świetnej formie! Koń dopiero wtedy się ogarnął, zarżał na znak i ruszył z kopyta. To nie był cwał. To było coś szybszego. Może cwalop albo cwaloppus! Szybko dogoniliśmy Antoniusa. To był już 500. metr. Cwalop był rozwinięty, ledwo trzymałam się strzemion. W pewnym momencie myślałam, że spadnę. Chwyciłam się grzywy i trzymałam się jej do końca. Torpeda była na wyciągnięcie ręki. Jeździec bił klacz batem. I raził prądem. Czemu coś takiego jest dopuszczalne?! Klacz stanęła dęba i zrzuciła chłopaka. Teraz kontrola. Dobiegliśmy tam. Pani przebadała ogiera i była trochę niezadowlona, poradziła mi bym z przyjacółmi oblała go wodą i oliwką. Tak też zrobiłam. Oblałam konia najpierw wodą a następnie oliwką. Otarłyśmy go razem z Naomi z nadmiaru. Wsadziłyśmy siodło i wsiadłam na niego. Akurat wtedy wystartował Antonius. Dracul czuł się lepiej po tym szybkim SPA. Zaczął kłusem a następnie powoli przechodził do galopu. Próbowałam go pogonić, ale koń nie słuchał. Miał jakiś plan i gdy Antonius był już tak zmęczony, że zatrzymał się, Dracul wyprzedził go i pruł tak do mety. Za naszym ogonem siedział tzw. „Talk Shower”. Galopował coraz szybciej, a do mety jeszcze 50 metrów! Dracul rozwinął cwał i wpadł na metę. Byłam szczęśliwa, ale moje szczęście nie trwało długo. Nocą obudziło mnie rżenie konia. Zeszłam do stajni, a po drodze napotkałam Abihraj’a, którego obudziło to samo.
-Rżenie dochodzi ze stajni dla koni prywatnych.- szepnął do mnie.
Pobiegłam tam. Zobaczyłam tego samego faceta. KONIOKRADA! W przyczepie słyszałam rżenie. Właśnie zabierał Draculę. Krzyknęłam a facet wyjął scyzoryk i przylożył do szyji konia. Zaczęłam płakać. Abihraj podbiegł i nie wahając się zaatakował koniokrada. Pozbawił go scyzoryka i wbił go w ziemię. Ja pobiegłam wyprowadzić konie z przyczepy. Moon, Jutrzenka i Avene. Wypuściłam konie na maneż i podbiegłam do koniokrada. Chwyciłam pierwszą lepszą kopystkę i wbiłam mu ostrą część. Facet przewrócił się wyjąc z bólu. Zadzwoniłam na policję.
3 DZIEŃ
Nie pozbierałam się jeszcze po wczorajszym zamieszaniu. Dziś będziemy skakać przez same oxery. Będzie ich 7 na 700 metrów. Jeden na 100 metrów. Damy radę. Mają być 1,5 metra. Wyszłam z pokoju, a wcześniej nakarmiłam kotkę. Pobiegłam na śniadanie, a następnie do stajni. Tam była policja. Już wszyscy zawodnicy czekali na starcie. Ja osiodłałam konia i pokłusowaliśmy na start. Pan krzyknął tylko START, a wszystkie konie wypaliły z kopyta. Biegliśmy łeb w łeb z 10, a TORPEDA biegła na samym przodzie. 10 biegła niestrudzenie do 1. przeszkody, ale koń zawahał się i nie skoczył, co wykorzystaliśmy. Dracul wzbił sie za późno, przez co zranił nogę. Poganiałam go o niczym nie wiedząc, a przed nami było jeszcze 6 przeszkód. Jednak było to tylko otarcie. Torpeda biegła nadal na pierwszej pozycji a Antonius zaraz za nami. Dracul postanowił wyprzedzić Torpedę. Włączył tryb biegusia i zrównał z Torpedą. Następny oxer. Klacz przed nami przeskoczyła a Dracul zaraz za nią. Za nami niestrudzenie biegł Antonius. Facet, który na niej siedział bił ją batem. Próbowaliśmy z nimi ponownie wyrównać, ale przeszkodził nam kolejny oxer. Hop i już biegliśmy znowu za nimi. Klacz powoli zwalniała. Dracul to wykorzystał i postanowił galopować szybciej. Powstrzymywała go tylko siła moich rąk, której nie miałam. Jednak coś go trzymało przy ziemi. Następna przeszkoda, hopsa i już po drugiej stronie. Trzymałam się siodła i grzywy jednocześnie, a i tak czułam, że zaraz zlecę i pofrunę do ciepłych krajów. Jednak nie. Koń galopował a ja trzymałam się kurczowo jego karej grzywy. Galop był rozwinięty a ja wiedziałam, że nie skoczymy na następnym oxerze. Gdy oxer pojawił się na horyzoncie, zwolniłam Draculę i przeszybował nad nią jak pegaz z mitologii. Czułam, że Antonius zaraz nas wyprzedzi. Dracul był słaby a tu jeszcze 4 przeszkody! Obok mnie jechał Abihraj na Alladynie. Rzucił mi butelkę. Napiłam się w galopie i polałam konia po przedniej nodze. Odrzuciłam mu pustą butelkę. A że byłam już na przedostatniej pozycji, Dracul zaczął biec ze wszystkich sił. Na pewno był słaby. Wyprzedzaliśmy wszystkie konie po kolei. Dostrzegłam siwą sylwetklę Antoniusa. Jak oni to robią, że wciąż zwyciężają?! Teraz 6. oxer i hop! Antonius zaczął dębować, a my przeskoczyliśmy oxer. Jeszcze jedna przeszkoda i meta. Galop zwalniał się do poziomu kłusu. Doganiały nas powoli inne konie. Musiałam go popędzić. Ogier czekał na mój sygnał. Przed nami wyrosła przeszkoda. Docisnęłam łydkę i Dracul ruszył na przeszkodę. Jego odbicie dało mi się we znaki. Słyszałam już głos pani Rose i dziewczyn. Gdy zobaczyły mnie wyłaniającą się z lasu na Draculu, zaczęły krzyczeć. Dracul dostał napływu energii i wypędził do przodu jakbyśmy jeszcze nie kończyli. Wpadł na metę zdyszany. Zsiadłam z niego i przytuliłam jego miękką sierść. Rozsiodłałyśmy go z dziewczynami i wprowadziłyśmy na pastwisko. Ogier zaczął się tarzać. Wlałam mu wody do wiadra, a on rzucił się na nią i pił łapczywie. Było tam pewnie z 2 litry. Przyniosłam mu kolejne wiadro 2 litrowe a on wychleptał całą wodę. Przyniosłam kolejne, a on znowu pił. Zostawił tylko troszeńkę wody na dnie. Tylko teraz go wymyć i pójdę się przebrać.
4. i 5. DZIEŃ
Wstałam bardzo wcześnie i od razu pogoniłam do stajni. Nakarmiłam konie i wróciłam do akademika. Zjadłam śniadanie a później wróciłam do stajni dla prywatnych. Etap 4 to 2 dniowy rajd konny bez powrotu do Akademii po połowie etapu. Postawnowiłam wymasować konia masażerem. Wyjęłam masażer ze skrzynki i zacząłam masowanie. Szyja, kłąb, zad i nogi. Teraz szmateczką przetarłam oczy i chrapy ogiera. Szybko go napoiłam i zaczęłam siodłać. Doszły do mnie słuchy, że właściciel Torpedy wycofał swoją klacz. Mieliśmy większe szanse. Byłam już na starcie, gdy z krzaków wyskoczyła wataha wilków. Jedna z klaczy spłoszyła się i pobiegła w las. Wyznaczyli mnie na poszukiwanie jej. To zaliczy się jako etap 4. Galopowaliśmy za nią wytrwale, ale ona wybierała jakieś nieznane mi trasy. Gdy zobaczyliśmy ją przy rzece dogonił nas Antonius. Dracul zaczął rżeć i zagradzać drogę przeciwnikowi. Antonius wycofał się. Dogalopowaliśmy do klaczy i chwyciłam ją za wodze. Zawróciliśmy i sprowadziłam ją. Dojechaliśmy do startu i postanowiony bym następny raz już nie przejeżdżała tej trasy. Zaprowadziłam, więc konia do stajni i wyczyściłam go. Następnie dowiedziałąm się, że Helen jest w ciąży. Pojechałam do sklepu i kupiłam jej bluzkę z napisem „Przyszła mama”. Była w diamenciki, więc pasowało. Podeszłam do jej pokoju i pod drzwiami położyłam zapakowaną bluzkę. Poszłam do stajni koni prywatnych i podeszłam do boksu Mefista.
-No hej.- powiedziałam wstawiając rękę do boksu. Koń obwąchał ją i odsunął pysk.-Rozumiem cie, Tęsknisz.
Poszłam do pokoju i położyłam się spać wcześniej myjąc się. Zasnęłam. Wyspałam się za wszystkie czasy. A obudziłam się o 13. Pogoniłam do stajni i nakarmiłam Draculę. Następnie wyprowadziłam go na pastwisko dla ogierów. Ten dzień był dla mnie za spokojny. Spotkałam się z przyjaciółmi i zaprosiłam ich na gorące kakao. Minął podobnie jak dnia wczorajszego.
6. DZIEŃ
Wstałam szybko i ubrałam pierwszy lepszy strój do jazdy konnej. Dzisiejszy etap ma mieć 2 km. Mam nadzieję,że będzie dużo postojów. Na starcie Dracul był spokojny lecz , gdy wystartowaliśmy zaczął brykać. Delikatnie puściłam mu wodze. Ścigaliśmy się z tzw. Luksem. Koń był bardzo szybki. Na tym terenie nie było przeszkód. Po ok. 20 minutach był pierwszy punkt kontrolny. Weterynarze zbadali konia i puścili mnie dalej. Napoiłam Draculę i wsiadłam na niego ponownie. Galopowaliśmy na pierwszej pozycji. Było jeszcze ok. 1300 metrów przed nami. Byliśmy na pierwszej pozycji, konie galopowały wytrwale. Po ok. 40 minutach dojechałam do mety jako 2. Pogłaskałam konia i zsiadłam z niego.
7. DZIEŃ
To już koniec rajdu. Teraz 500 metrowy wyścig i już. Stawiłam się na starcie w punkt. 9.42. Już ostatni dzień. Teraz jadę pojedynczo. Mój numer dzisiaj to 5. Jest 11 zawodników.
Kilka minut później…
Nr.1 ruszył. Jego czas to 2 minuty 3 sekundy i 23 setne. Tak szły numery do 4. Antonius. Jego czas był nadzwyczajny. 1 minuta 56 sekund i 5 setnych. Muszę go pobić. Już byłam na starcie. Sędzia dał sygnał startu. Dracul zaczął galopować. Znowu rozwinął tzw. CWALOPPUS i wpadliśmy na metę. Nie wiedziałam jaki mieliśmy czas. Po kilku minutach ogłoszono wyniki. Mój czas to 1 minuta 55 sekund i 54 setne. . miejsce zajął Antonius. A my 2. miejsce!

Dostajesz 50 pkt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)