niedziela, 27 listopada 2016

Od Irmy C.D Jonathana

Poszłam się położyć, bo było już dość późno. Dość dziwnie się czułam gdy obok mnie położył się chłopak do swojego śpiwora. Serce mi szybko biło i nie mogłam znaleźć przyczyny. Nie mogłam spać. Nie wierciłam się w swoim śpiworze, bo nie chciałam budzić chłopaka. W końcu nie wytrzymałam i po cichu wstałam. Wyszłam na dwór, żeby pooddychać świeżym powietrzem. Od razu poczułam się lepiej. Podeszłam do swojego konia, żeby sprawdzić jak się czuje. Koń wyglądał dobrze jednak wyczuł mój dziwny nastrój, bo zaczął mnie wąchać po twarzy. Pogłaskałam go delikatnie. Byłam zmęczona lecz nie mogłam spać. Może to dlatego że pierwszy raz śpię na dworze w obozie? Sama nie wiedziałam. W końcu postanowiłam się położyć ponownie. Ostrożnie weszłam do swojego śpiwora i się położyłam. Wyglądało na to, że nie obudziłam chłopaka co mi ulżyło. W końcu zmęczenie wzięło nade mną górę i w końcu zasnęłam.
Śniły mi się dziwne rzeczy. Z początku szłam po jakiejś pustyni sama nie wiedząc gdzie jestem, a później zobaczyłam dzikiego konia.

Początkowo wierzgał na mój widok, lecz później zaczął biec do mnie.

W końcu jednak jak zawsze, zaczęły mi się śnić koszmary. Co noc śnił mi się ten sam koszmar na sam koniec snu... Byłam z początku w ciemnym lesie i się rozglądałam.

Szłam niepewnie przez las i nerwowo się rozglądałam. Czułam że ktoś mnie śledzi i że chce mi zrobić krzywdę... W końcu zaczynało się tak, że z niewiadomych przyczyn biegłam a właściwie uciekałam w popłochu.

I te same słowa: "Nie uciekniesz, znajdziemy Cię! Nie uciekniesz" W końcu, jak to zawsze budziłam się gwałtownie, cała zlana zimnym potem. Tak było i tym razem. Obudziłam się nagle podnosząc się przerażona i ciężko dysząc. Chyba obudziłam przez przypadek Jonathana, który spojrzał na mnie zdziwiony i zmartwiony jednocześnie.
- Wszystko w porządku? - spytał.
- Tak... - skłamałam - I szybko wyszłam z namiotu, zostawiając chłopaka samego. Ten sam koszmar męczył mnie od ponad miesiąca! Nie wysypiałam się przez to i nie lubiłam chodzić spać. Nie wiedziałam czemu ten koszmar mnie dręczy! Czy ma to coś wspólnego z rodzicami? A raczej z ich wypadkiem? A może to po prostu był zwykły sen, który z jakiś przyczyn nie dawał mi spokoju... Trzęsłam się z lekka, więc podeszłam do Alkatrasa i się do niego przytuliłam. Ten jakby czując, ze potrzebuję bezpieczeństwa, nachylił łeb i przytulił mnie swoją umięśnioną głową. Wtedy usłyszałam, że chłopak wychodzi z namiotu, więc odsunęłam się od konia i zaczęła go głaskać, by chłopak nie zauważył, że coś jest nie tak.


< Jonathan? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)