niedziela, 27 listopada 2016

Od Holiday C.D Helen

- Chyba podziękuje – odpowiedziałam na jej pytanie, które wydawało mi się dziwne, pewnie dlatego, że ona nigdy nie dawała nikomu jeździć na Mefiście. Sama go ujeżdżała, ale słuchał się tylko jej.. Taka prawda. Nie wiem skąd oni mają taką więź.
- To bardzo dobrze – wyszczerzyła się, klepiąc Mefista po szyi.
Przewróciłam zirytowana oczami.
- To po co proponowałaś?
- Chciałam zobaczyć  jak spadasz z tego „strasznie wysokiego konia” – narysowała cudzysłów w powietrzu, machając przy tym zabawnie rękami.
 Prychnęłam tylko.
Jechałyśmy ta pewnie jeszcze z20 minut w milczeniu, aż w końcu się odezwałam.
- Wracamy do akademii?
Dziewczyna przytaknęła. Przez następne 20 minut jechałyśmy wolnym galopem, aż w końcu wjechałyśmy na teren akademii, gdzie rozsiodłałyśmy prędko konie. Po zajęciu się końmi Helen udała się do pokoju, ale ja zostałam jeszcze w stajni. Zajęłam się Sydney, która wyczekiwała cały czas mojej obecności. Pojeździłam na niej godzinę, oraz dobrze ją dopieściłam. Skończyło się na tym, że siedziałam u niej godzinę do tego w boksie. Skierowałam się korytarzem w kierunku pokoju.
Otworzyłam drzwi, ale w środku nie zastałam Helen. Po wejściu po prostu rzuciłam się na łóżko i poszłam spać.

~~*~~

Obudziłam się jakąś godzinę po zaśnięciu. Ogarnęłam się trochę, zadzwoniłam do mamy, po czym sięgnęłam tylko po książki [tak, to te, które wypożyczyłam jakieś parę opowiadań temu, ale totalnie o nich zapomniałam], po czym wyszłam z pokoju. Na korytarzu usłyszałam dziewczęcy głos.
- Dokąd się wybierasz? – zapytała Helen.
- Do biblioteki. Chcesz iść ze mną?


< Helen? Wybacz, że tak długo, ale skasowało mi się wcześniej  całe opowiadanie… >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)