Udało mi się zaciągnąć Lil do dwóch sklepów, nawet jej się
podobało. Ja nie jestem fanką shoppingu, w końcu wyszło, że musiałam ją ciągnąć
– tyle że do domu. Zresztą, zaczęło się już ściemniać. Wsiadłyśmy do pierwszego
lepszego autobusu, który miał przystanek koło akademii. W końcu postanowiłam
dokończyć ten film, więc po przyjeździe rzuciłam się do pokoju – był
jednocześnie źródłem przyjemnego ciepełka. Po realizacji planu rzuciłam Lily
szybkie ‘Paaa!” i uśmiech, przecież spotkamy się choćby jutro.
***
Witaj, dniu! Mimo, że ostatnio widziałam nawet śnieg, teraz
było słonecznie i nawet ciepło. Postanowiłam odespać te noce, które spędziłam
na ślęczeniu przed ukochanym laptopikiem. Do teraz dziwię się, jak to się udało
bez tabletek nasennych. Tak czy siak, była 09:12, a ja przynajmniej trochę
wyspana – to uczucie, które rzadko mi towarzyszy. Popędziłam do stajni i na
dzień dobry pocałowałam Empiego w chrapy. Miałam niecne plany – pojechać na nim
oklep w terenie zupełnie sama – ale w wykonaniu ich przeszkodził mi widok
znanych mi dziewczyn szepczących coś w rogu stajennego korytarza.
- Co knujecie? – podejrzliwie zapytałam.
- Nie wiesz? Dzisiaj urodziny Lilki, a my nic nie
przygotowałyśmy – Esma, jedna z dziewczyn w grupce i jedna z moich przyjaciółek
wyglądała na trochę zdenerwowaną i bezradną zarazem.
- Teraz mi to mówicie?! Trzeba migiem coś zrobić! –
krzyknęłam teraz jeszcze bardziej poddenerwowana – Esma, weźmiesz Falda, ja
Empika, a Jade Versace. pojedziemy do miasta kupić prezent i ewentualnie coś na
imprezę. Kto mógłby coś upiec?
- Ja mogę, ale nie masz pewności, czy nic nie wybuchnie –
widocznie przechodzący obok Castiel trochę podsłuchał rozmowę. Uśmiechnęłam się
do niego lekko i powiedziałam:
- To weź przepis na najpyszniejszy tort w necie, poleć do
najbliższego sklepu po zakupy i piecz, ale jak najszybciej. Masz szczęście,
zwykle ja to robię.
Castiel wybiegł ze stajni i dalej pędził, gdzie go nogi
poniosą. Dobrze gotuje, więc nie mam się o co martwić.
- Jade, leć poszukać kogoś, kto udekorował by salę – zawołałam,
ale dziewczyna nie zdążyła się nawet odwrócić, kiedy Edziu, chłopak wyłaniający
się z drugiego końca korytarza, zawołał:
- Ja to zrobię! Będę się mógł topić w farbie?!
- No jasne, że… Nie, nie będziesz mógł. jakie macie pomysły
na uatrakcyjnienie urodzinek?
- Musimy kupić prezent, schowamy go w boksie Spartana, sami
schowamy się w innym boksie. Oczywiście, nie w takim, w którym są konie. No i
wyskoczymy, jak znajdzie prezent. Proste, ale niczego innego na szybko nie
zrobimy.
- Edziu, ty to jesteś kreatywny… albo, lepiej, ozdobimy
wszystkie boksy jakimiś ładnymi ozdobami, pomyśli, że to na jakieś zawody.
- Cześć, co to za zbiorowisko? – usłyszałam za moimi plecami
głos Lilki.
- Nic, niic… podobno nie długo będą zawody, rozmawiamy o
nich – Esma, jesteś wspaniałą wybawczynią!
- Z czego? – ciekawość Lilki nie miała granic.
- Yyy… to znaczy pokaz, rozmawiamy, jak przebrać nasze konie
– tym razem to ja byłam zbawczynią tego świata.
- Coś kręcicie… ale teraz jadę w teren ze Spartanem, może
ktoś chciałby pojechać razem ze mną? – na to pytanie na początku nie wybrzmiała
żadna odpowiedź, dopóki lekko nie szturchnęłam w bok Jade.
- Ja z tobą chętnie pojadę. Spotkamy się z gotowymi konikami
za 20 minut na dziedzińcu, ok? – Jade, na szczęście, zrozumiała mój ruch.
- Ok, lecę czyść Moon! – dziewczyna pobiegła w stronę
padoków.
- Jade, ani słowa na temat przyjęcia. Zachowuj się
normalnie, a po jeździe zaprowadź ją do stajni. Wyskoczymy z jakiegoś boksu i
zawołamy „sto lat!”, ty zrobisz to samo. A teraz czyść wierzchowca – klepnęłam
blondynkę po plecach. Kiedy już zniknęła za horyzontem, szepnęłam do reszty
towarzystwa:
- Edward, w takim razie przygotujesz dekoracje. Zabierz
sobie kogoś do towarzystwa.
- Może być Alex?
- Tak, jasne, ale nie przerywaj. Castiel już zajmuje się
tortem, pani Rose może udostępni nam… myślę, że możemy ją wyprosić o salę
gimnastyczną, Lil będzie zachwycona, tylko musimy wziąć skądś oświetlenie,
dekoracje w sali będą jeszcze bardziej potrzebne. Kupimy w galerii handlowej
ciastka, serpentyny, coś dobrego na imprezę. Zaprosimy wszystkich uczniów z
akademii, na pewno się przyłączą i nam pomogą – objaśniłam cały mój plan.
Tymczasem Castiel wpadł do budynku zdyszany i zapytał:
- Oprócz tortu, mam coś upiec?
- Tak, najlepiej jakieś ciastka albo muffiny. Im więcej, tym
lepiej. Możesz wziąć kogoś do pomocy, na przykład Helen.
Chłopak lekko się zarumienił, ale później szybko wziął się
za robotę. Edward poszedł po Alex, i jeszcze pewnie po kogoś. Ja z Esmą
popędziłam do gabinetu dyrektorki.
- Dzisiaj urodziny Lily, czy będzie można wykorzystać salę
gimnastyczną do imprezy?
- Niestety, dzisiaj odbywają się tam zajęcia pozalekcyjne.
- Nie ma żadnej sali, gdzie można urządzić imprezę?
- Wszystkie są pozajmowane, więc nie ma.
Zrozpaczona wyszłam z pokoju. Tak miało wyglądać to
przyjęcie?
„Neo, co w ciebie wstąpiło? Z jakiego powodu niektórzy
mówili na ciebie Pani Niemożliwego? Czy dla ciebie zorganizowanie urodzin w 2
godziny jest problemem?” – No, oczywiście że nie! Wzięłam się w garść i pobiegłam
do pierwszego pokoju w akademiku, w którym mieszkała Luna.
- Cześć, dzisiaj są urodziny Lilki. Mam plan zorganizowania
przyjęcia w stajni, oczywiście najpierw wyprowadzę wszystkie konie. Mogłabyś
nam pomóc? – Esma popatrzyła na mnie z wyrzutem i zdziwieniem, bo przecież nie
taka była umowa, ale chrzanić to – Lil wróci za 2 godziny, mamy mało czasu.
- To trochę dziwny pomysł, ale mi się podoba. W czym mam
pomóc?
- Pojedziesz do galerii w Miami, a raczej popędzisz. Kupisz
w sklepie jeździeckim prezent dla Lily. My się wszystkim innym zajmiemy.
- Ok, w takim razie lecę! – Luna podniosła się z łóżka i
skierowała swoje kroki w stronę drzwi frontowych. Kiedy już wyszła, Esma
spojrzała na mnie z jeszcze większym wyrzutem i zawołała:
- Dlaczego zmieniasz plan bez wcześniejszego ustalenia?
- Bo lubię, bo chcę, hmm… bo tak będzie lepiej –
odpowiedziałam ze stoickim spokojem, pewność siebie to podstawa.
- A mogłabyś mi przynajmniej wyjaśnić choć trochę swoje nowe
zamierzenia? – Esma widocznie nie była zadowolona ze zmian, albo z tego, że
przejmuję dowodzenie.
- Weź Noaha, jeśli jest i wyprowadź wszystkie konie na
padoki – odburknęłam. Esmeralda podeszła więc pod jego pokój. Ale nie mówiłam
już nic na ten temat, tylko skierowałam się do następnego pokoju. Jako, że nie
znałam jednak właściciela pomieszczenia, poszłam pod kolejne drzwi, i kolejne…
aż stanęłam przed pokojem Jennefer. Popukałam, aż w końcu usłyszałam cichy głos
Jen:
- Wchodź.
- Cześć, dzisiaj urodziny Lilki, mogłabyś pomóc? Poszukasz
Edwarda razem z Alexandrą i pomożesz robić dekoracje. Najpierw powiesz im, że
robimy dekoracje do stajni i zmieniam plan – wyrzuciłam jednym tchem. Jen
rzuciła „Ok” i niechętnie podniosła się z łóżka, ja już byłam na korytarzu.
Podeszłam do następnych drzwi, później do następnych… tak wytłumaczyłam
sytuacje wszystkim, którzy byli i których znałam i ufałam. Teraz razem z
Edziem, Esmą, Jade, Luną, Noah’em, Alexandrą, Castiel’em, Helen i oczywiście
mną byli również: Armin, Lotte, Marceline, Irma, Vivian, Olivia, Caleb,
Holiday, Danina, Thomas, Aeva, Abihraj… dosłownie wszyscy byli chętni do
pomocy. Kilka osób zebrało się w pokoju Edwarda i przygotowywała dekoracje,
kilka razem ze mną wyprowadzało konie na padoki, Esma pojechała razem z Luną
kupić prezent. Mieliśmy jeszcze niecałe dwie godziny, ale z taką przewagą
liczebną wszystko mogło się udać.
Za kilkanaście minut najprawdopodobniej miała przyjechać
Lily. Ozdoby były już skończone, prawie zawieszone. Luna i Esmeralda
przyjechały z prezentem, był to cały zestaw – czaprak, owijki, nauszniki i
nawet derka oraz nowy kantarek dla Spartana. Był niebieskoczarny, wyglądał
mniej więcej tak:
Konie były już wyprowadzone, stajnia całkiem pusta od
zwierząt. Wyglądało przepięknie. Teraz tylko tort. Helen z Castielem trochę nie
radzili sobie z muffinkami, ale ja byłam od tego specem i w krótkim czasie
zdążyłam im pomóc. Właśnie chciałam spróbować skończonego wypieku, gdy do
kuchni wpadła Esma i krzyknęła:
- Za chwilę przyjedzie Lil!
- Skąd wiesz? – zapytałam zdenerwowana.
- Nie wiem, tak naprawdę może przyjechać W KAŻDEJ CHWILI!
- Castiel, Helenka, bierzcie tort i babeczki, ukryjecie się
w jakimś z boksów i od razu zapalimy świeczki. Esma, czy prezent jest
przygotowany, a dekoracje ładnie ustawione?!
- Tak, lady.
- W takim razie leć powiedzieć wszystkim, żeby schowali się
w boksach.
Esmeralda sprowadziła nas do stajni. Rzeczywiście, wyglądało
to fantastycznie.
- Do boksu! – krzyknęłam ledwo nie wybuchając ze śmiechu,
widząc, jak Edziu pociesznie wystawia głowę z pomieszczenia. W końcu wszyscy
pękali ze śmiechu, a Helen razem z Castielem ledwo nie upuścili z rąk wypieków.
Wtedy usłyszeliśmy stukot kopyt. Lil już tu jest! Jak na komendę wskoczyliśmy
do boksów i od tej pory w stajni panowała kompletna cisza.
- Ciekawe, dlaczego wszystkie konie są wystawione na padoki?
– ledwo to usłyszałam, bo dziewczyna najwyraźniej stała kilkanaście metrów od
stajni.
- Pewnie to z powodu tej wystawy… - Jade najwyraźniej
wiedziała, o co chodzi.
- Po co ktoś miałby to robić?
- Nie wiem, ale jaki masz inny pomysł?
- Sama nie mam pojęcia… - głosy coraz bardziej się oddalały,
pewnie szły do siodlarni odłożyć sprzęt. Po chwili znowu można było je
usłyszeć.
- Nie, lepiej też wyprowadźmy je na padoki, bo skoro tamte
konie nie są w stajni, to dlaczego nasze miałyby być wyjątkiem? – głos Jade był
wyraźny i stanowczy.
- Niech będzie… - to Lil, jej głos zakłócał harmonijny
stukot kopyt Moon. W końcu dziewczyny (co wynika z odgłosów, które słyszałam)
skierowały się w stronę stajni. Krew mi zaczęła wrzeć, bo z natury byłam
niecierpliwą osóbką.
- Co to za ozdoby?! Już niczego nie rozumiem… - Lily była
już naprawdę zdezorientowana. Podeszła do boksu Spartana, i ledwo zdążyła wydać
zachwycone „Ach” wyskoczyliśmy z boksów, Castiel wziął tort z już zapalonymi
świeczkami „że on jeszcze nie zdążył spalić stajni” i podbiegł do Lily, u boku
mając Helenkę z muffinkami. Wtedy wszyscy zawołaliśmy chórem:
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!!!
<Lil?>
Dostajesz 50 punktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)