niedziela, 27 listopada 2016

Od Irmy C.D Jonathana

Obudziłam się gdzieś około ósmej, sądząc po położeniu słońca na niebie. Usiadłam u siebie w śpiworze i zobaczyłam, że Jonathan strasznie się wierci. Chyba śniło mu się coś złego... Jego wiercenie podczas snu, przypomniało mi mój sen, a raczej koszmar, który prześladował mnie dzisiaj w nocy. Nie wiedziałam czy mam go obudzić czy nie, bo co jakiś czas się uspokajał! W końcu jednak zdecydowałam się, że go jednak obudzę, bo nie mogłam patrzeć jak nerwowo się wierci.
Dotknęłam go delikatnie za ramię i zaczęła nim lekko potrząsać mówiąc do niego ni to cicho, ni to do siebie.
- Jonathan? - zaczęłam - Jonathan! Obudź się! - mówiłam cały czas. W końcu podziałało i chłopak się obudził, a raczej się poderwał z lekka zdenerwowany. Patrzył na mnie jakby nie wiedział przez chwilę co ja tu robię i czy to nadal jest sen...
- Miałeś chyba zły sen, więc Cię obudziłam! - powiedziałam od razu - Naniosę drewna i coś zaraz zjemy przy ognisku - powiedziałam, po czym wyszłam z namiotu, zostawiając go samego.
Zaczęłam nosić drewno i ułożyłam je tak, żeby utworzyć male ognisko. W końcu, pojawił się jasny i ciepły ogień. Po chwili z namiotu wyczołgał się Jonathan i wyjął ze swojego plecaka kilka kiełbasek, które później nabił na dwa patyki. Ustawiliśmy kiełbaski tak, żeby ogień je smażył, a później usiedliśmy wygodnie, wyczekując na śniadanie.
- Irma? - zaczął - Powiesz mi o tym swoim śnie dzisiaj? - spytał ostrożnie. Łatwo się nie poddawał, co trzeba było mu przyznać! Przez chwilę milczałam, bo się wahałam.
- To naprawdę nic takiego... - próbowałam się wykręcić.
- Irma... Wiesz sama, że to kłamstwo! - odezwał się spokojnie - To jak się wierciłaś nerwowo przez sen i jak się nagle obudziłaś spanikowana, wiele mówi - dodał jeszcze solidny argument. Spojrzałam na niego a raczej w jego oczy. Wiedziałam że nie odpuści i że będzie do tego wracał, więc postanowiłam mu powiedzieć prawdę.
- Tylko obiecaj, ze nikomu nie powiesz! - powiedziałam do niego niemal błagalnie.
- Obiecuję! - powiedział i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Co noc od paru miesięcy śni mi się ten sam koszmar... - zaczęłam - Jestem w jakimś ciemnym lesie i patrze się początkowo w górę by zobaczyć gdzie jestem.... Czuję że ktoś mnie obserwuje a później zrywam się gwałtownie do ucieczki, tak jakby ktoś mnie gonił i chciał mi zrobić coś złego! Później dochodzi jeszcze czyjś głos, który mówi że nie ucieknę i że mnie znajdą, gdzie kol wiek jestem... Później budzę się cała zlana potem i ciężko oddycham jakby serce mi miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. - opowiedziałam chłopakowi wszystko - Przez ten koszmar, najchętniej w ogóle bym nie spała... Czuję że to ma związek z wypadkiem, w którym zginęli moi rodzice, choć pewnie to głupie! I kompletnie bez sensu! - dodałam jeszcze szybko, by chłopak nie myślał, że zwariowałam! Bałam się że jednak moje sny mogą mnie przed czymś ostrzegać... Modliłam się jednak, żeby tak nie było!


< Jonathan? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)