niedziela, 27 listopada 2016

Od Irmy C.D Jonathana

- Planowałem pojechać na całodniową przejażdżkę po okolicy. Chcesz jechać ze mną?- zaproponował.- Jeśli się zgodzisz radziłbym pozostawić Alkatrasa w stajni, bo chyba nie jest jeszcze gotowy na tak długi wypad po kolce.
Przez chwilę wpatrywałam się w płomienie ogniska nie dając żadnej odpowiedzi, gdyż się zamyśliłam lecz nie potrafiłam się odezwać... Głos uwiązł mi w gardle i nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić, więc spojrzałam na niego i tylko pokiwałam głowa na zgodę.
Cieszyłam się że po tym co mu powiedziałam, on nadal chciał żebym mu towarzyszyła, bo ktoś inny by pewnie mnie uznał za wariatkę, która powinna się leczyć! W tym momencie Jonathan zdobył moje zaufanie, gdyż wiedziałam, że nic nikomu nie powie... Widziałam to po jego oczach, gdy w nie spojrzałam oraz dzięki przeczuciu.
Zjedliśmy kiełbaski z ognia, które zdążyły się troszkę aż za bardzo przypiec i ruszyliśmy do stajni, by odstawić Gdy wprowadziłam go do boksu chłopak się ponownie odezwał, bo stał za mną. Cały czas mi towarzyszył za co byłam mu wdzięczna...
- Jakiego konia weźmiesz? - spytał.
- Wezmę Jumpera! Opiekuję się nim i nawet dobrze go znam, więc będzie idealny! - odparłam.
Pogłaskałam swojego konia, dałam mu jeść i pić oraz na pożegnanie, dałam mu kosteczkę cukru i ruszyliśmy do innej stajni. Koń od razu mnie powitał i nie mógł się doczekać, kiedy wyjdzie z boksu. Szybko go osiodłałam i ruszyliśmy kłusem. Po pięciu minutach jazdy zwolniliśmy konie do stępa i się odezwałam:
- To gdzie najpierw jedziemy? - spytałam.

< Jonathan? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)