niedziela, 25 grudnia 2016

Od Alexandry CD Edwarda

Pokreciłam głową z lekkim uśmiechem.
-Jesteś nienormalny.- Mruknełam na tyle głośno, żeby chłopak usłyszał.
-O nie kochanie, poprawię cie: MY jesteśmy nienormalni. - Zaśmiał się obejmując mnie ramieniem. Powoli dochodziliśmy do polany, żeby pochować gołębie. Trzymałam kurczowo obroże Dakoty, natomiast Regina sama kurczowo wbijała w moje ramię pazury tylko, żeby nie spotkać się z suczką oraz śniegiem, który musiał jej się teraz wydać obrzydliwie zimny. Wreszcie dotarliśmy na miejsce, a Edward z pomocą jakiejś gałęzi wydrążył kilkucentymetrowy dół. Położył w nim trzy ptaki, które wygrały konkurs na wstrzymanie oddechu. przysypaliśmy je warstwą ziemi i liści.
-Niech te dzielne ptaki, które zmarły śmiercią tragiczną przy użyciu pazurów Reginy...-Brunet spojrzał znacząco na swoją kotkę, która nadal nie robiła sobie nic z wbijania szponów w moją rękę.- Spoczywają w pokoju na tej pięknej polanie wśród swoich przyjaciół. Wybaczamy im wszystkie przykre chwilę takie jak białe plamy na sprzęcie lub na nas. -Otarłam z policzka wyimaginowaną łze powstrzymując się zawzięcie od śmiechu.- No cóż każdy musi spełnić swoje potrzeby fizjologiczne, nie ich wina, że trafiały na nasze rzeczy. - W tym momencie pękłam parskając śmiechem. Brunet zerknął na mnie i również nie wytrzymał. Po opanowaniu się ruszyliśmy w stronę akademii. Brunet zabrał Regine, przez co odetchnelam z wyraźną ulgą.
-Ekhm chciałabym uniknąć więcej ofiar śmiertelnych w postaci gołębi, dlatego Dakota zostanie w kojcu. - Zerknelam na suczke, która zainteresowana rwala się do przodu. Edward pokiwal głową i złapał mnie za rękę ostrożnie splatając nasze palce. Odprowadziliśmy husky do wolnej zagrody, a zaszlismy na chwilę do stajni, w której na szczęście panował porządek. Pogłaskalam Angel'a po łbie, wrzucając mu przy okazji parę smakołyków do żłobu. Nagle dopadł mnie nie kontrolowany atak kaszlu. No tak zapomniałam o tym cholernym przeziębieniu. Poczułam na swoich biodrach dłonie chłopaka, który patrzył na mnie zmartwiony.
-Chodź Księżniczko, miałaś leżeć w łóżku, a nie biegać po dworze. -Szepnął przyciągają mnie delikatnie do siebie. Skierowalismy się do pokoju, w którym Daniel nadal okupował telewizor. Zajęłam kurtkę i położyłam się do łóżka.
-Powiecie mi wreszcie co się stało? - Szatyn dopiero po chwili ogarnął, że wróciliśmy. Jeknelam odwracając się na drugi bok. Po chwili poczułem ręce Edwarda opłacające mnie w tali. Przytulilam się do niego, a chłopak potarł moje ramię przez co cicho syknelam. Edward spojrzał na mnie zdziwiony, żeby po chwili przenieść wzrok na ramię, które było świeżo podrapane przez Regine, której w tym momencie brunet posłał mordercze spojrzenie. Wtulilam się w niego bardziej.
Edward

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)