poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od Naomi C.D Jennefer

- Zobaczymy, kto tu ma konia wyścigowego! – krzyknęłam do Jennefer. Dodałam jeszcze mocniejszej łydki Empikowi, który na początku „miotał mi się jak szatan’, lecz później, przy lekkim zaostrzeniu pomocy i skierowaniu w dobrą stronę wyrwał się do przodu. Automatycznie stanęłam do półsiad.
- Dalej, Empiś, uda ci się! – łydka, którą otrzymał była już naprawdę mocna. Empiryk z wyraźnym zadowoleniem rzucił się jeszcze dalej, układając nogi do wyścigowego cwału. Mknął coraz szybciej do wyznaczonej mety – toru crossowego. Z wielką satysfakcją minęłam metę,  później ostrożnie zwolniłam, a ukochany konik z widocznym „grymasem’ zaczął swoje cyrki – raz po raz robił mi baranki albo stawał dęba, na co ja z wdziękiem odchylałam się raz w jedną, raz w drugą stronę przygotowana do takich przedstawień. Wydawał się mówić „To już koniec?! Chcę jeszcze, nie zatrzymuj mnie!”.
- jesteś najwspanialszym konikiem na świecie! – szepnęłam do jego ucha, wykorzystując okazję, że akurat miałam go blisko. Po chwili jednak, widząc zdezorientowane spojrzenie Jen, która zresztą dotarła do celu sporo po nas, powiedziałam stanowczo – No już, spokojnie, nie m tych żartów.
Pewniej usiadłam w siodle, na co Empik odpowiedział mi zrównoważonym zachowaniem.
- Szczerze – tuż obok toru jest jezioro, kusi mnie o wiele bardziej, niż cross – powiedziałam z uśmiechem do mojej towarzyszki.
- Jak tam chcesz – usłyszałam odpowiedź, po czym wykonałam lekki zwrot na zadzie i przeszłam do szybkiego, majestatycznego kłusa. Musze powiedzieć, że chociaż galop jest zdecydowanie najlepszym chodem Empiego, to jednak często już w kłusie czuję się, jakbym latała, jest on fantastycznie lekki. Wyciągnęłam go trochę, nie pozwalając jednak na zagalopowanie. W końcu do jechałyśmy do brzegu, po krótkim zatrzymaniu ostrożnie, powolnym stępem pchnęłam konia na wodę. Nie zamierzałam schodzić, w końcu uwielbiam takie wejścia. Gdy woda siedząc w siodle dosiągała mi do łydek, przełożyłam nogę przez szyję wierzchowca, wyjęłam drugą nogę ze strzemienia i już miałam zsunąć się. Przeszkodziło mi w tym mocne pchnięcie w plecy, dzięki któremu zamiast spokojnego zejścia z impetem plusnęłam do cieczy. Empiryk odskoczył jak oparzony, ale na szczęście od razu zdążyłam złapać jego wodze.
- O ty… - popatrzyłam się chytrze na Jennefer, która uśmiechała się niewinnie. Podbiegłam do niej i pociągnęłam ją za nogę, w efekcie i ona znalazła się w wodzie. Po chwili obie wesoło chlapałyśmy się wodą, a konie, które na początku były dość zdezorientowane i zastraszone, teraz nawet przyłączyły się do zabawy.


<Jen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)