sobota, 31 grudnia 2016

Od Lotte do Lusasa

Leżałam na łóżku gapiąc się w sufit. Z głośników firmy JBL leciała na fula muzyka electro. Cóż... Ostatnio zmieniłam swoje upodobania odnośnie muzyki. Rock który uprzednio zapełniał całą pamięć zamienił się na electro, bass, trap i chill music. Mogłam tego słuchać godzinami. Spojrzałam na zegarek. Za niedługo miałam jazdę. Zeszłam na parter po czym skierowałam się do stajni. Miałam lekcje z Rickiem. Nie przepadałam za tymi lekcjami. Dzisiaj dodatkowo nauczyciel zorganizował małe zawody na sprawdzenie umiejętności. Ja trafiłam jedną tarczę z dziesięciu. Dodatkowo tuż przy krawędzi. Patrzyłam z zazdrością jak Miyuki pędzi na Wogattim i trafia wszystkie tarcze w sam środek. Gdy wszyscy się rozeszli zaczepił mnie Rick.
-Lotte.
-Słucham-odwróciłam się.
-Gdybyś tylko uważała na zajęciach poszło by ci dużo lepiej-rzekł ostro.
Darł się na mnie jeszcze chwilę po czym poszedł. Przygnębiena przez uwagę instruktora poczłapałam do stajni trzymając Somersby. Rozsiodłałam klacz i udałam się do boksu Desperado.
-Co koniku. Ostatnio nie zaglądam do ciebie-przytuliłam się do niego.
Koń zaczął skubać moje kieszenie. To od razu poprawiło mi humor. Wyjęłam marchewkę i powiedziałam do Desperada:
-Jak zwykle potrafisz zorientować się ze coś mam- zaśmiałam się karmiąc ogiera.
Posiedziałam jeszcze chwilę, patrząc na ogiera. Wyszłam ze stajni. Po drodze pominęłam się, ale nim dotknęłam ziemi ktoś mnie złapał.

<Lucas?>

Proszę by charakter konia był zgodny z jego opisem. Desperado nie jest potulnym konikiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)