- Kochany jesteś - uśmiechnęłam się.
Gdy zjadłam śniadanie pocałowałam Hache w policzek i rzekłam.
- Umuwilam się z Matteo na wrotki. Później się spotkamy, dobrze?
- Będę czekał - zaśmiał się.
Przytuliłam go i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Tam wzięłam prysznic i przegrałam się w czyste ciuchy. Wzięłam do ręki wrotki i pobiegłam na wrotkowisko. Miałam tam być jakieś piętnaście minut temu. Gdy zdyszana wpadłam do sali krzyknęłam:
- Jestem!
- Dokładnie siedemnaście minut i trzydzieści dwie sekundy spóźnienia - zaśmiał się Matteo. - Zakładaj szybko wrotki i ćwiczymy.
- Już się robi - uśmiechnęłam się.
Szybko włożyłam na nogi buty z kołkami i wjechałam na tor wyznaczony do jazdy. Najpierw krótka rozgrzewka a później przeszliśmy do trudniejszych ćwiczeń.
Naprawdę dobrze nam dziś szło i coraz lepiej ze sobą wspolgralismy. Mateo naprawę dobrze jeździł, wiec treningi z nim były dużą przyjemnością
- Świetny trening - stwierdził chłopak.
- Masz racje - przytaknęłam.
- Brawo brawo - rozległ się głos dochodzący od drzwi. - Widać ze jest między wami chemia.
W głosie chłopaka było czuć nutę sarkazmu ... a może zazdrości? Szczerze nie wiem.
- Po co przyszles? - zaczął Matteo. - Ktoś cię zapraszał? Chyba nie.
Wiedziałam że z tego nie wyniknie nic dobrego i zaraz dojdzie do jakieś bójki bowiem znałam ich dwóch i oni zawsze załatwiali sprawy pięściami
- Tylko się nie kłóćcie - westchnęłam.
Hache? BW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)