środa, 28 grudnia 2016

Od Cassandry C.D Ivana

Zastygłam w bezruchu, a w mojej głowie kłębiły się miliony pomysłów na efektywną ucieczkę. I mój plan "pozostania niewidzialną" szlag trafił. Westchnęłam cicho i obróciłam się w stronę nieznajomego głosu, modląc się żeby napastnik po wypowiedzeniu zwykłego "cześć" oddalił się w te pędy i pozostawił mnie w moim azylu samotności, zapominając o moim istnieniu.
- Jestem Ivan- jednak sobie nie odpuścił... kuźwa
Po przekalkulowaniu wszystkich "za" i "przeciw", zrezygnowana obróciłam się w kierunku tajemniczego "jegomościa" i kilkukrotnie zamrugałam, aby upewnić się, czy nie mam zwidów. Jedno było pewne, w porównaniu do mnie był cholernie ogromny. Nieważne jak bardzo bym się starała, mój niski wzrost za każdym razem zostaje mi wypominany... choćby bez słów. To robiło się nadzwyczaj irytujące i powtarzało się stanowczo zbyt często.
- Oh..- odchrząknęłam- Jestem Cassandra- wydukałam dość niepewnie i skarciłam się w myślach, po czym spuściłam wzrok, gratulując sobie w duchu za "udaną" prezentację. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie.
Powinnam popracować nad pewnością siebie, jak widać internetowe kursy były nic nie warte...
- Jesteś strasznie sztywna...- zażartował, ale mi do śmiechu nie było... bo to kurcze prawda- I znajomi mówią na ciebie "Cassandra", żadnych przyjacielskich zdrobnień?- zmarszczył brwi i posłał mi uśmiech
Może gdybym miała znajomych, przyjaciół, kogokolwiek? To pytanie dawało wiele do myślenia.
Odstawiłam torbę z ciuchami pod ścianę i położyłam sobie ręce na biodrach, dodatkowo podnosząc głowę, żeby zobaczyć jego wyraz twarzy. Jak już wspominałam do karłów to on nie należał, więc zadanie miałam delikatnie utrudnione.
- Słuchaj... Ivan...- zaczęłam siląc się na poważniejszy ton- Ja nie chcę nikomu wchodzić w drogę, ty zapewne też nie zamierzasz utrudniać mi mojego życia, więc łaskawie proszę, abyś zrobił elegancki krok w prawo i poszedł dalej tanecznym krokiem, zapominając, że mnie spotkałeś- uśmiechnęłam się sztucznie, dumna ze swojej przemowy i wyciągnęłam komórkę, aby sprawiać wrażenie osoby dobitnie czymś zajętej.
- Widzę, że chcesz mnie zbyć- zaśmiał się cicho... czyli sobie nie poszedł, jęknęłam pod nosem
Kątem oka zauważyłam ciemniejszą plamę na jego barku, skrzywiłam się. Albo mi się wydawało, albo powiększała ona swoją objętość. Potrząsnęłam lekko głową i postanowiłam się odezwać:
- Wszystko w porządku?- wymamrotałam i wskazałam na wypatrzone wcześniej miejsce
Chłopak odruchowo położył na nim dłoń i zaklął pod nosem, w mojej głowie zaczęły powstawać naprawdę dziwne scenariusze... Boże czy to była krew? A co jeśli kogoś zabił? Moment... to przecież on krwawił. Czy wspominałam już, że jestem blondynką? Stwierdziłam, że warto jakoś zareagować.
- O matko, a może ci pomóc? To chyba nie wygląda zbyt dobrze...- dodałam i podeszłam bliżej...

<Ivan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)