Rano wstałam i jak to mam w swoim zwyczaju, głośno ( tak z 10 decybeli) ziewnęłam, budząc przy tym najpewniej całą akademię. Na szczęście Thomas si nie obudził. Ubrałam coś ciepłego i wymknęłam si na śniadanie.
-Gdzie się wybierasz?- zapytał zaspany głos, najpewniej nalężący do mojego narzeczonego.
Odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się.
-Na śniadanie...- wydukałam.
Chłopak pokiwał głową, wyszłam z pokoju. Napotkałam p. Rose, która uśmiechnęła się ciepło, a ja odwzajemniłam.
- Esma, oprowadzisz Michała Walker'a.- powiedziała.
Pokiwałam głową i w podskokach ruszyłam na śniadanie. Tym razem już nikt nie patrzył na mnie jak na wariata. Zjadłam śniadanie i poszłam oporządzić konie. Po tym zajęciu wróciłam do akademii. Właśnie miałam iść do 15, gdy zauważyłam faceta, przy 11.
-Michał?- zapytałam pukając ręką w bark chłopaka.
-Tak?- chłopak odwrócił się a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Esmeralda Schrase...- przedstawiłam się. -Będę twoją przewodniczką po Akademii Magic Horse.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i otworzył drzwi.
- Chodź.-zrobiłam zdecydowany ruch ręką w stronę wyjścia.
Michał ruszył za mną. Opowiadałam mu o akademii i w ogóle.
-Chodź, pojeździmy...- powiedziałam, a po chwili gwizdnęłam.
Ideal usłyszała i podbiegła do bramki. Wyprowadziłam ją i wpakowałam się na nią.
-Na co czekasz. Jedziemy na oklep!
<Michał?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)