wtorek, 27 grudnia 2016

Od Gigi C.D Ivana do Simona

- Chyba dam radę sobie sama - zaczęłam. Nie miałam zbytnio ochoty na towarzystwo. - Ale może kiedyś wybierzemy się w teren czy coś takiego.
Pośpiesznym krokiem skończyłam oglądać stajnie i skuerowalam się do tej gdzie stały prywatne wierzchowce. Były nawet cztery boksy przygotowane dla moich podopiecznych - Limonki, Tiny, Księcia i Rio. Gdy oglądnęłam każdego rumaka przeszłam do mieszkania koni do opieki. Ciekawskie łby wyłoniły się z boksów i przyglądały mi się z zaciekawieniem. Niektóre gdy podchodziłam zaczynały kłaść uszy, inne wesoło rżały, a czasem przeszukiwały moje kieszenie. Każdy był wyjątkowy i naprawdę cudownie wyglądały. Wszystkie zadbane, na sierści nie można było zauważyć ani jednej sklejki. Gdy zobaczyłam resztę terenów poszłam do pokoju rozpakować się. Wszystkie walizki stały przy moim łóżku i czekały bym wyjęła z nich wszystkie rzeczy. Okazało się że nie jestem w pokoju sama. Na jednym z górnych łóżek siedziała wysoka szatynka. Zlustrowała mnie wzrokiem i spytała nie odwracając wzroku od swojej komórki:
- Nowa?
- Tak - odparłam otwierając pierwszy z moich bagaży.
- Jakby co oprócz mnie mieszka tu jeszcze mój chłopak Edward i Daniel.
Nie wydawała się szczęśliwa z faktu że będzie musiała dzielić lokum z kolejną osobą. Starałam się jednak o tym nie myśleć i cieszyć się faktem że jestem w Akademi. Ciekawe czy ci chłopacy okażą Ssię również nie zadowoleni z tego że tu jestem. Złe myśli odłożyłam jednak na bok i wróciłam do moich walizek, które czekały bym wyjęła z nich całą zawartość. Dość żmudna robota zajęła mi około półtorej godziny. Gdy schowałam do szafki ostatnią pare butów westchnęłam ciężko i pomyślałam:
- Nareszcie skończone.
Czym prędzej wzięłam leżący na moim łóżku kask i wybiegłam z pokoju. Jednak przy drzwiach zatrzymał mnie głos do tej pory milczącej szatynki:
- Dobrze ci radzę uważać na Gilberta. Ma dziś zły chumor.
- Dzięki - rzuciłam na odchodne.
Idąc wpadłam na moją kuzynkę Lunę która rozmawiała z jakaś blondynkę:
- Gigi ... Już jesteś? - spytała.
- Gdyby mnie nie było to bym tu nie stała - odparłam.
Jest towarzyszka zlustrowała mnie wzrokiem i na dłużej zatrzymała się na moich włosach. Zawsze tak było. Taki kolor to jednak nie codzienność ...
- Gigi to Helen - wskazała na nią - Helen Gigi.
Poddałyśmy sobie ręce i kuzynka zadała mi pytanie:
- Będziesz jeździć?
- Tak ... Tylko nie znam zbytnio koni ...
Helen od razu rzekła:
- Za nim miałam swojego konia bardzo często jeździłam na Szafirze. A na ostatnich zawodach startowałam na Shodowie.
- Dzięki - powiedziałam idąc już w stronę stajn.
Wpatrzona w podłogę analizowałam który kon do Szafir. Pogrążona w myślach wpadłam na jakiegoś chłopaka. Czy ja naprawdę muszę ciagle się wywalać i na kogoś wpadać?

Simon?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)